reklama

Piąta drużyna ligi silniejsza od lidera. Enea Basket przegrywa czwarty mecz wyjazdowy w tym sezonie

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Paweł Jonik/Enea Basket

Piąta drużyna ligi silniejsza od lidera. Enea Basket przegrywa czwarty mecz wyjazdowy w tym sezonie - Zdjęcie główne

Piąta drużyna 1. ligi mężczyzn postawiła Enei trudne warunki, których nie przeskoczyli nawet jej liderzy. | foto Paweł Jonik/Enea Basket

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KoszykówkaEnei Basket nie dopisało szczęście w wyjazdowym starciu przeciwko Muszyniance Sokół Łańcuch i podopieczni trenera Przemysława Szurka musieli uznać wyższość piątej drużyny w tabeli. Szala nieznacznie przechyliła się na korzyść gospodarzy, którzy pokonali swoich rywali 86:76. Dobrą wiadomością jest mimo wszystko fakt, iż przyjezdni do końca soboty utrzymali pozycję lidera w rozgrywkach 1. ligi mężczyzn.
reklama

Enea Basket pomimo niedawnej porażki z Miastem Szkła Krosno mogła przystąpić do rywalizacji na Podkarpaciu w dobrych nastrojach. W ostatnich pięciu spotkaniach odnieśli cztery zwycięstwa i znajdowali się na szczycie tabeli 1. ligi mężczyzn. Sokół Łańcut natomiast wygrał swoje ostatnie spotkanie i nie ustępował swoim rywalom w kwestii częstotliwości zwycięstw. W sobotni wieczór szykowało się nam wyrównane spotkanie.

Równorzędna walka z początku rozbiła się o drugą kwartę

Enea Basket nie ustępowała swoim rywalom na krok od samego początku spotkania. W pierwszych minutach trzymała niewielki dystans do Sokoła, dzięki świetnej pracy w ofensywie Michała Samsonowicza i Patryka Stankowskiego. Obaj koszykarze w trudniejszym momencie dali prowadzenie poznaniakom na koniec pierwszej części spotkania. Rzuty za trzy - tego pierwszego z wymienionych, przełożyły się bezpośrednio na remis 23:23 w ostatnich sekundach gry. Z kolei ataki Stankowskiego były impulsem dla zespołu do pogoni za wynikiem.

reklama

Niestety w drugiej kwarcie zespół Sokoła Łańcut wyraźnie odjechał rywalom. Przez blisko cztery minuty Enea nie potrafiła zdobyć punktu. W połowie kwarty poznaniacy tracili do swoich rywali aż 10 oczek, trafiając zaledwie dwa rzuty w przeciągu sześciu minut. Na sześćdziesiąt sekund przed przerwą cenne punkty zdobył ponownie Samsonowicz, ale też Wieloch z Mąkowskim. Niestety nie przełożyło się to na zwycięski wynik. Świetna forma rzutowa Małgorzaciaka zamknęła stan rywalizacji do przerwy na 47:37 dla gospodarzy.

Enea Basket imponowała w ofensywie, ale to nie wystarczyło

Pomimo nieprzekonującego wejścia w mecz, po przerwie poznaniacy zaczęli nadrabiać straty punktowe - w szczególności z rzutów wolnych. Dalej zza łuku nie zatrzymywał się Michał Samsonowicz, co znacząco pomagało drużynie. Enea Basket grała zespołowo i wykorzystywała maksymalnie swoje okazje, o czym najlepiej świadczyła chociażby dobra forma Wojciecha Frasia, który nawet jako center bezbłędnie trafiał swoje rzuty wolne. Drużnie trenera Szurka w wyjściu z opresji pomogły też rzuty Piotra Wielocha i ponownie Patryka Stankowskiego w końcówce. Trzecia kwarta wreszcie przyniosła Enei wygraną w jakiekolwiek części gry, ale droga do końcowego sukcesu wciąż była daleka. Wynik 66:59 dla gospodarzy mimo wszystko wyraźnie zarysowywał różnice. 

reklama

W ostatniej części spotkania Enea miała szansę na wykonanie swojego firmowego zagrania w tym sezonie: przetrwania clutch time i wyjścia na prowadzenie. Podobnie jak to miało miejsce w starciu z Treflem Sopot, bliski dokonania tej sztuki był Piotr Wieloch, ale goście błyskawicznie z pięciu punktów straty potrafili zwiększyć różnicę do 10 oczek. Kapitan Enei Basket wraz ze wsparciem Samsonowicza zza łuku robił, co było w jego mocy, ale licznik punktowy Enei zatrzymał się na trzy minuty przed końcem na 67 punktach i potem już nie drgnął. Poznaniacy tracili wtedy cztery punkty do rywali, a ci za sprawą Małgorzaciaka zupełnie odbili się od przyjezdnych. Ustalili końcowy wynik rywalizacji na 76:86 i kto wie jak skończyłby się ten mecz, gdyby atak Enei nagle się nie zatrzymał?

reklama

Poznaniacy wciąż na szczycie. Kolejny rywal powinien dać odpocząć Enei

Choć mecz drużyna Przemysława Szurka przegrała, niezmiennie pokazuje, że ma na czym budować. W roli lidera świetnie sprawdza się Piotr Wieloch, a Michał Samsonowicz wraz z Wojciechem Frasiem potrafią pociągnąć drużynę w trudnych momentach. Enei zabrakło szczęścia w trzeciej kwarcie, ale nie jest to coś, czego nie da się poprawić. Nad kolejnymi aspektami gry poznaniacy będą mieli czas pracować do 4 grudnia, kiedy to zmierzą się z ŁKS-em Łódź o 20:00 przy Drodze Dębińskiej.

Muszynianka Sokół Łańcut vs Enea Basket Poznań 86:76 (23:23, 24:14, 19:22, 20:17)

Muszynianka Sokół Łańcut: Filip Małgorzaciak (27 pkt, 8 zbiórek, 5 asyst), Mateusz Bręk (8 pkt, 2 zbiórki, 4 asysty), Mateusz Kaszowski (15 pkt, 5 zbiórek, 7 asyst), Biram Faye (11 pkt, 10 zbiórek, 2 asysty).

reklama

Enea Basket Poznań: Wojciech Fraś (9 pkt, 6 zbiórek, 2 asysty), Michał Samsonowicz (19 pkt, 3 zbiórki, 1 asysta), Piotr Wieloch (21 pkt, 4 zbiórki, 4 asysty), Mikołaj Stopierzyński (5 asyst, 5 zbiórek), Konrad Rosiński (2 pkt, 1 zbiórka, 2 asysty).

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama