Enea Basket walczyła o odzyskanie czołowych pozycji w tabeli Orlen 1. ligi mężczyzn. Przed spotkaniem zajmowała piąte miejsce w lidze i nie mogła powolić sobie na przegraną na wyjeździe w Pelplinie, jeśli chciała zachować dobrą pozycję w wyścigu o pole-position.
Decka Pelplin chciała pokrzyżować poznaniakom plany głównie ze względu na swoje ambicje. Znajdowali się oni tuż za fazą play-off i nadarzyła się świetna okazja na to, by wskoczyć do tej wymarzonej strefy. Szczególnie, że różnice w bilansach między klubami nie były duże, a więc cel znajdował się na wyciągnięcie ręki.
Pewna pierwsza połowa Enei w ofensywie, ale i w defensywie
Choć to gospodarze pierwsi celnie rzucili w meczu, Enea Basket nie oddała im już później prowadzenia. Po 4 minutach gry poznaniacy wygrywali już 18 do 8, a w ofensywie prowadzili ich liderzy: Piotr Wieloch oraz Wojciech Fraś. W pierwszej kwarcie świetnie również wyglądał Patryk Stankowski, który podobnie jak kapitan zespołu Enei zdobył osiem punktów. Enea łącznie miała 28 oczek w tej części meczu, ale zespół z Pelplina również nie odpuszczał w ataku. Pomimo chwilowej niedyspozycji w ofensywie nadrobili stratę do rywali w dużej mierze dzięki rzutom wolnym, który sprawiły, że po pierwszej kwarcie Decka traciła zaledwie 5 punktów.Kolejne minuty w drugiej części spotkania to był wet za wet. Oba zespoły imponowały skutecznością i nie odpuszczały nawet na moment. Po stronie Enei bez wątpienia trzeba było w tej kwestii wyróżnić Patryka Stankowskiego, ale i Mikołaja Stopierzyńskiego. Nowy nabytek Enei odnotował 10 punktów, a na parkiecie wyróżniał się wszechstronnością w ataku. Jednak Decka wciąż nie odpuszczała Enei i potrafiła momentami zbijać różnicę nawet do zaledwie trzech punktów. Na nieszczęście gospodarzy ich ofensywa zatrzymała się po siedmiu minutach gry, a poznaniacy znów wypracowali sobie korzystny wynik, kończąc pierwszą połowę zwycięstwem 53:42.
- Ciężko jest coś poprawić, gdy gra się kolejkę w środę na wyjeździe, a w niedzielę nad ranem wróciło się z Podkarpacia. Dzisiaj tak naprawdę charakter miał zdecydować o tym meczu. Ofensywnie udało nam się dziś narzucić rywalowi swój styl gry, ale defensywnie jest nam daleko do tego, co prezentowaliśmy jeszcze kilka tygodni temu - powiedział po meczu trener Enei Basket, Przemysław Szurek.
Zespołowa gra Enei przyniosła sukces. Niespodziewany thriller w końcówce
Po stronie poznaniaków trudno było wyróżnić jednego zawodnika, który prowadził drużynę do sukcesu. Wszyscy na parkiecie wspólnymi siłami starali się jak mogli w ofensywie, by zwiększyć przewagę nad Decką. Udało im się to znakomicie wypracowując po pięciu minutach od wznowienia gry aż piętnastopunktową przewagę. Jednak obrona poznaniaków musiała się mierzyć ze świetnie dysponowanym Czerniewiczem i niejednokrotnie miała z tym problem. Choć wynik końcowy w trzeciej kwarcie stał niepodważalnie po stronie Enei, oba zespoły zdobyły po 19 punktów, co tylko podkreślało poziom trudności z jakim Enea musiała się mierzyć. Po raz pierwszy Enea zdobyła w jednej kwarcie tego meczu mniej niż 20 oczek.Niespodziewanie jednak w decydującej fazie spotkania do głosu doszła drużyna Decki. Enea nadal punktowała, ale momentami zdawała się nie mieć sposobu na Sączewskiego, który skutecznie wsparł w pogoni za zwycięstwem Czerniewicza. Trójki tego pierwszego oraz skuteczność za dwa niemalże doprowadziły do remisu na półtorej minuty przed końcem spotkania. Rzuty zza łuku okazały się decydujące dla emocjonującego finiszu, ale o wyrównaniu na 20 sekund przed końcem zadecydował Szczypiński. Gracz Decki na 20 i 25 sekund przed końcem spotkania trafił dwa decydujące rzuty za trzy i od tamtego momentu oba zespoły znalazły się na równi pochyłej. Niewiele zabrakło, by to właśnie gospodarze wygrali to spotkanie, ale szczęście było po stronie poznaniaków. Zawodnik Decki nie trafił kluczowego lay-upa i Pelplin musiał ratować swoją pozycję desperackim faulem. Zimnej krwi w końcówce nie zabrakło natomiast Mikołajowi Stopierzyńskiemu. Lider poznaniaków trafił dwa decydujące rzuty wolne na 10 sekund przed końcem i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Enea pokonała tym samym Deckę Pelplin 96:94.
- Jako trener złamałem dzisiaj klątwę, bo przez ostatnie dwa sezony nie wygrałem tutaj z Decką Pelplin. Zrobiliśmy to dziś w horrorze, który sami sobie stworzyliśmy, bo kontrolowaliśmy cały mecz. Mamy nad czym pracować, bo ta defensywa to nie jest to, czego chcieliśmy, żeby było. W trzeciej kwarcie trochę nam się posypała, ale z drugiej strony dzisiaj szczęście i dobra atmosfera były po naszej stronie i z tego trzeba się cieszyć - zaznaczał trener Enei Basket.
Powrót na własny teren w wielkim stylu
Po takim finiszu i wielkiej formie, Enea zasługuje na iście królewskie powitanie w następnym meczu z AZS Politechniką Opolską, który zostanie rozegrany 14 grudnia o 20:00 przy Drodze Dębińskiej. Poznaniacy będą walczyć na swojej ziemi o to, by obronić pozycję wicelidera i zapewnić świetne nastroje kibicom w ostatnim meczu domowym w 2024 roku. Zawodnicy muszą jednak wypocząć, bo jak mówił po spotkaniu trener Szurek spora część zawodników jest wyczerpana.
Decka Pelplin vs Enea Basket Poznań 92:94 (23:28, 19:25, 19:19, 33:24)
Decka Pelplin: Thomas Davis (12 pkt, 4 zbiórki, 2 asysty), Mikołaj Ratajczak (8 pkt, 1 zbiórka, 5 asyst), Tymon Szymański (6 pkt), Mateusz Szczypciński (16 pkt, 1 zbiórka, 2 asysty), Błażej Czerniewicz (21 pkt, 4 zbiórki, 5 asyst), Dawid Sączewicz (15 pkt, 3/3 rzuty trzypunktowe, 1 zbiórka, 2 asysty)Enea Basket: Patryk Stankowski (15 pkt, 5 zbiórek, 3 asysty), Wojciech Fraś (15 pkt, 3/3 rzuty trzypunktowe, 5 zbiórek, 2 asysty), Piotr Wieloch (10 pkt, 3 zbiórki, 4 asysty), Mikołaj Stopierzyński (28 pkt, 9/12 rzutów dwupunktowych, 10/13 rzutów z gry, 2 zbiórki, 2 asysty), Konrad Rosiński (7 pkt, 3 asysty)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.