reklama

Kamila Ciba: Sport nauczył mnie, żeby nie dawać sobie dmuchać w kaszę!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Facebook Kamili Ciby

Kamila Ciba: Sport nauczył mnie, żeby nie dawać sobie dmuchać w kaszę! - Zdjęcie główne

foto Facebook Kamili Ciby

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Lekka atletyka Kamila Ciba, sprinterka reprezentacji Polski i poznańskiego AZS-u, m.in. mistrzyni świata sztafet 4x200 metrów sprzed dwóch lat, po 16 latach i 25 medalach zdobytych na różnym szczeblu, kończy karierę! Michałowi Bondyrze mówi nie tylko dlaczego podjęła taką decyzję, ale też o swojej codzienności w… policyjnym mundurze i rywalizacji na basenie.
reklama

Michał Bondyra: Kilka dni temu napisałaś post o tym, że kończysz karierę. 
Kamila Ciba, sprinterka reprezentacji Polski i poznańskiego AZS-u: Ten post pisałam w dużych emocjach już trzy miesiące temu. Potem, jak emocje opadły, przedyskutowałam tę decyzję z moim trenerem Tadeuszem Osikiem, ale też z moim najbliższym otoczeniem, rodziną, przyjaciółmi, nieco go skorygowałam i opublikowałam w najbardziej odpowiednim czasie.

Dlaczego podjęłaś taką decyzję?
Po szkole policyjnej wróciłam z nowym nastawieniem, że ten sezon zacznę od solidnego przygotowania, że zadbam o każdy detal. Była więc „miska” czyli dieta, o którą nigdy wcześniej tak nie dbałam, była suplementacja, była też dobra odnowa biologiczna, praca z psychologiem. Wszystko po to, żeby poprawić wyniki i móc wystąpić na igrzyskach w Paryżu, a po drodze w międzynarodowych imprezach. Efekt okazał się inny, niż oczekiwałam. 

Co na tym zaważyło?
Chyba głowa. Im starsza jestem tym więcej myślę, analizuję. Zabrakło tego dziecięcego funu z biegania.

Karierę masz bardzo bogatą. Przez 16 lat zdobyłaś aż 25 medali! Co dał Ci profesjonalny sport?
Dzięki bieganiu poznałam wielu wspaniałych ludzi. Sport ukształtował mój charakter. Dzięki reżimowi treningowemu stałam się poukładanym człowiekiem. Twardo stąpam po ziemi i nie daję sobie dmuchać w kaszę. Poza tym nauczył mnie walczyć z presją, stresem. Bo jak wychodzisz na zawody międzynarodowe na wypełniony ludźmi stadion i stajesz do biegu, musisz nauczyć się wyłączyć, by dobrze wykonać swoje zadanie. Te zawody odbywały się też w naprawdę wielu zakątkach świata, więc dzięki bieganiu zwiedziałam bardzo wiele miejsc, których bez uprawiania lekkiej atletyki nigdy bym nie odwiedziła. 

Facebook Kamili Ciby

A co Tobie zabrało bieganie?
Na pewno czas, który musiałam poświęcić na codziennych treningach. Było też wiele wyrzeczeń, których zwykły kibic oczekujący tylko finalnego wyniku, nie dostrzega. Sport zabrał mi też zdrowie, co na pewno będzie doskwierać mi w późniejszych latach. 

Jak to jest po 16 latach obudzić się bez konieczności pójścia na trening?
Fajnie! Przez te wszystkie lata działałam, jak szwajcarski zegarek. Praca, trening, nawet wtedy, gdy byłam podziębiona. Teraz wracam po pracy i myślę: może wyjdę na spacer z psem, może pójdę poćwiczyć na siłowni, a może popływam? 

Teraz możesz, a nic nie musisz.
Tak. Robię wszystko dla przyjemności i żeby utrzymać kondycję, żeby się nie zapuścić. Poza tym są rzeczy, które teraz mogę robić, a nie mogłam podczas kariery biegaczki.

?
Nauczyłam się wreszcie stylowo pływać. Wcześniej raczej unosiłam się na wodzie.

Który styl jest Twoim ulubionym?
Chyba kraul, bo jest najszybszy. A ja lubię rywalizację. Ostatnio nawet zdarza się wygrywać takie mini zawody z moim chłopakiem. Uczeń przerósł mistrza (śmiech).

Wróćmy do początków. Podobno na pierwszy trening zaprowadził Cię… dziadek.
To prawda, mój śp. dziadek wraz babcią zaprowadzili mnie do kolegi dziadka, który był trenerem na stadion żużlowy w Będzinie. U trenera Stanisława Januszewskiego bawiłam się sportem nie wiedząc, co z tego będzie. Potem przy okazji zawodów szkolnych w czwórboju lekkoatletycznym wyhaczył mnie trener Krzysztof Jaźwiński, który rekrutował dzieciaki do gimnazjum sportowego. Z trenerem Krzysztofem biegałam jeszcze w liceum sportowym, a potem, gdy wybrałam się na studia do Poznania, to do końca kariery współpracowałam z Tadeuszem Osikiem. Zresztą rozstawaliśmy się w pełnym zrozumieniu.

Podobno w wieku 15 lat startowałaś w… pięcioboju nowoczesnym!
Z tych konkurencji najmilej wspominam 800 metrów. Trener miał szalony pomysł, żebym poprawiła rekord województwa śląskiego. Pamiętam, że pobiegłam wtedy na totalnym luzie, machając ręką podczas biegu, a i tak niewiele zabrakło, żeby ten rekord poprawić. 

Największy Twój sukces to mistrzostwo świata zdobyte dwa lata temu w Chorzowie w sztafecie 4x200 metrów z Pauliną Guzowską, Klaudią Adamek i Marleną Golą. Do tego dorzuciłyście rekord Polski, pobity po ponad 45 latach!
Mój start w tych zawodach to była dla mnie niespodzianka. Ten sezon miałam udany, ale na halowych mistrzostwach Polski powinęła mi się noga. Trener mi zaufał, widząc mój potencjał na treningach i wyszedł z tego fajny wynik.
Tamto mistrzostwo stawiam wysoko, ale ważniejsze dla mnie były sztafety na dystansach olimpijskich: chociażby 6. miejsce na Mistrzostwach Europy w Berlinie, czy srebro na Uniwersjadzie w Tajpej.

Facebook Kamili Ciby

Podczas naszej rozmowy wspomniałaś o szkole policyjnej. Od 2021 roku jesteś funkcjonariuszką Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. Policja to dla Ciebie zawód, pasja czy powołanie?
Pasją i marzeniem było zostać sportowcem. Udało mi się to zrealizować na bardzo fajnym poziomie. Nie ukrywam, że zawsze ciągnęło mnie do munduru. Realizuję to od dwóch lat. Na razie jest to praca, ale policja daje różne możliwości rozwoju, a że jestem ambitna, to kto wie, czy nie będzie to za jakiś czas też moja pasja. 

Pracujesz w Wydziale Konwojowym – konwojujesz kosztowności czy ludzi podejrzanych o ich kradzież?
Ludzi. Doprowadzam do sądu, prokuratury, na salę rozpraw podejrzanych o sprawy błahe, ale i te naprawdę poważne – jak zabójstwa. 

Facebook Kamili Ciby

Bywa czasem niebezpiecznie?
W takiej pracy bywa, ale nie aż tak, jak na ulicy. Ludzie podejrzani podczas doprowadzania do aresztu, czy na salę rozpraw raczej są grzeczni, licząc na złagodzenie przyszłej kary. Często szukają atencji, czasami zwykłej rozmowy. 

Z wyczynowym bieganiem skończyłaś. A co z bieganiem w pracy albo po pracy?
Na szczęście w pracy nie musiałam nikogo gonić. Zresztą gdyby tak było, byłoby o tym głośno. A po pracy? Ostatnio pobiegłam dla funu 5 km. Na chwilę dołączyłam do treningu trenera, ale już zupełnie rekreacyjnie. A on: „zmierzę Ci czas!” Nie, nie trenerze, ja już nie biegam – odpowiedziałam ze śmiechem. 

fot. Facebook K. Ciby

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama