W turnieju, tak jak co roku, brało udział 8 zespołów. W tegorocznej edycji przy Zagajnikowej pojawiły się uznane europejskie marki, takie jak Chelsea, PSG czy lizboński Sporting.
Wszystkie zespoły, które wzięły udział w Enea Lech Cup:
- Lech Poznań
- Sporting CP
- Union Berlin (debiut)
- PSG (debiut)
- Chelsea
- Slavia Praga
- MSK Żylina (debiut)
- KRC Genk
Lech Poznań najlepszy pierwszego dnia zmagań
Pierwszego dnia turnieju każda z ekip rozegrała po 7 spotkań, w systemie każdy z każdym. Lech od samego początku pokazywał, że będzie chciał powtórzyć wynik sprzed roku, kiedy to udało mu się wygrać całe rozgrywki. Lechici zainaugurowali turniej, wysoko wygrywając z debiutującym w Enea Lech Cup Paris-Saint Germain. Podopieczni Krystiana Nowickiego utrzymali dobrą formę przez cały pierwszy dzień zmagań, wygrywając aż 6 z 7 spotkań. Stracili punkty tylko raz, bezbramkowo remisując ze Slavią.
Młodzi piłkarze Kolejorza byli nie do zatrzymania, strzelając aż 32 gole. Poza świetną ofensywą, lechici dysponowali także najlepszą głębią składu. W czołówce najlepszych strzelców znaleźli się Wojciech Dombrowicz, Milan Zarzycki, Maciej Szczęsny i Jan Sztuba. Swoje gole dokładali także Szymon Plewiński czy Kacper Bejm.
Na drugim miejscu z dorobkiem 15 punktów znalazł się portugalski Sporting. Piłkarze z Lizbony zwyciężyli 5 razy, uznając wyższość jedynie Lecha i Chelsea. Wrażenie robili Christian Taralunga oraz bramkostrzelny Afonso Coutinho.
Podobać mogła się także Slavia Praga. Zespół 3-krotnego triumfatora Lech Cup, w którym błyszczeli grający z numerem 18 Denis Elias oraz znakomity bramkarz, Samuel Skorpil, rzutem na taśmę wskoczył do najlepszej czwórki turnieju. Do "Ligi Mistrzów" zakwalifikowała się także Chelsea, która po kiepskim starcie zaliczyła znakomitą końcówkę.
Gorzej poradzili sobie za to debiutanci. PSG zakończyło sobotnie granie na 5. pozycji, niżej uplasowali się kolejno: Genk, Union Berlin i zdecydowanie najsłabsza Żylina.
Niedzielna zadyszka Lecha i Sportingu
Drugiego dnia drużyny podzielone zostały na 2 grupy - "Ligę Mistrzów" oraz "Ligę Europy". Już pierwsze spotkanie przyniosło sporą niespodziankę. Niepokonany do tej pory Lech przegrał 2:3 z Chelsea, a warto przypomnieć, że poprzedniego dnia niebiesko-biali ograli The Blues 5-1. Sporting musiał zaś uznać wyższość Slavii, po wyrównanym spotkaniu ulegając prażanom 3:4.
W 2. kolejce rozpędzona Chelsea pod wodzą Kobiego Ugbany, który popisał się dwoma dubletami z rzędu, ograła w świetnym stylu Sporting i po dwóch meczach była praktycznie pewna udziału w finale. Lechici mierzyli się ze Slavią i chcąc zachować szanse na awans do wielkiego finału, musieli przynajmniej zremisować.
Niestety, prażanie byli zdecydowanie lepsi i wygrali 2:0, a jedną z bramek zdobył golkiper Slavii, Samuel Skorpil. Lechitom nie byli w stanie trafić do siatki nawet wtedy, gdy grali w przewadze jednego zawodnika. Po 2 kolejkach "Ligi Mistrzów" wszystko było więc jasne - w wielkim finale miały zmierzyć się Chelsea i Slavia.
W ostatniej serii gier, która nie miała już większego znaczenia, zespół z Pragi podzielił się punktami z The Blues, a Lech ograł Sporting 3:2, kończąc drugą fazę turnieju na 3. pozycji. Ozdobą spotkania był cudowny wolej Milana Zarzyckiego. Dla piłkarza z numerem 11 było to 6. trafienie na tym turnieju.
Rozgrywki "Ligi Europy" wygrał Union Berlin. Za nim uplasowały się zespoły Genku i Żyliny, a tabelę zamknęło PSG.
Złoty medal dla Slavii Praga
O 13:00 rozpoczął się ostatni etap turnieju, który miał rozstrzygnąć o tym, kto sięgnie po złoty medal. Najpierw jednak w meczu o 7. miejsce Paris-Saint Germain spokojnie poradziło sobie z Żyliną, wygrywając 4:1. Na 5. pozycji rozgrywki zakończył Union Berlin, który po emocjonującym meczu ograł belgijski Genk 4:2.
Mecz o brązowy medal, pomiędzy Lechem a Sportingiem, był niesamowicie emocjonujący. Niestety, nie było happy endu... Portugalczycy wygrali 5:3 i to oni cieszyli się z 3. miejsca. Na pocieszenie lechitom została korona króla strzelców Wojciecha Dombrowicza, autora 10 trafień.
Chwilę później przyszedł czas na finał, który, jak się później okazało, trzymał w napięciu do ostatnich sekund. Obie połowy zakończyły się remisem 1-1, a to oznaczało, że o końcowym triumfie którejś ze stron zadecyduje konkurs rzutów karnych. Zarówno Anglicy, jak i Czesi przez długi czas wykonywali je bezbłędnie. W końcu rezerwowy bramkarz The Blues uderzył niecelnie, a chwilę później Matej Halik zapewnił Slavii 4. triumf w historii tych rozgrywek. Prażanie zrównali się tym samym w liczbie złotych medali z Herthą Berlin.
1. miejsce - Slavia Praga
5. miejsce - Union Berlin
7. miejsce - Paris-Saint Germain
1. miejsce - Wojciech Dombrowicz (Lech Poznań) - 10 goli
2. miejsce - Kobi Ugbana (Chelsea) - 9 goli
3. miejsce - Matej Kalik (Slavia Praga) - 8 goli
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.