Robert Gumny wrócił do Lecha Poznań latem tego roku, po pięciu latach spędzonych w Augsburgu. Doświadczony, 27-letni prawy obrońca zaliczył do tej pory pięć występów w obecnych rozgrywkach - zagrał od 1. minuty w spotkaniach z Legią Warszawa, Cracovią, a także rewanżowym starciu z Breidablikiem. Wystąpił również w obu meczach z Crveną zvezdą, w Poznaniu pojawiając się na placu gry w końcówce spotkania, a rewanż w Belgradzie rozpoczynając niespodziewanie na prawym skrzydle.
Niestety, wtorkowe spotkanie na serbskiej "Marakanie" zakończyło się dla niego bardzo szybko. Już w 2. minucie gry bardzo ostro zaatakował go defensor Crvenej zvezdy, Milos Veljković. Sędzia ukarał 29-latka za ten faul żółtą kartką. Pomimo starań, Gumny nie był w stanie kontynuować gry i w 8. minucie Niels Frederiksen zastąpił go Filipem Szymczakiem.
Na pomeczowej konferencji prasowej duński szkoleniowiec został zapytany o sytuację zdrowotną bocznego obrońcy, a jego odpowiedź nie była nacechowana optymizmem.
- Szczerze mówiąc, nie jestem optymistycznie nastawiony. To wyglądało naprawdę poważnie, ale na ten moment nie jestem w stanie powiedzieć nic więcej. Będziemy wiedzieć więcej po badaniach - mówił po meczu w Belgradzie Niels Frederiksen.
Badania, które 27-latek przeszedł po powrocie do Poznania, wykazały uraz stawu skokowego. Przerwa w grze wychowanka Kolejorza potrwa od 4 do 6 tygodni. Oznacza to, że nie pomoże on zespołowi w dwumeczu o grę w Lidze Europy z KRC Genk.
Kontuzja Roberta Gumnego powiększyła bardzo długą już listę zawodników Lecha Poznań, którzy zmagają się z urazami. Niels Frederiksen nie może korzystać obecnie z Daniela Hakansa, Patrika Walemarka, Alego Gholizadeha, Radosława Murawskiego, Filipa Jagiełły, Alexa Douglasa i właśnie Roberta Gumnego.
Komentarze (0)