Zapytany o najmocniejsze strony swojego zespołu, Arnason odpowiedział, że Breidablik jest zespołem grającym dość agresywnie, dobrze czującym się w pressingu, ale potrafiącym również utrzymać się przy piłce.
- Myślę, że jesteśmy naprawdę agresywną drużyną. Chcemy zakładać pressing na rywala zawsze, kiedy mamy taką możliwość. Myślę, że dobrze radzimy sobie w fazach przejściowych i potrafimy również utrzymywać się przy piłce, zwłaszcza kiedy gramy u siebie. Myślę, że jest kilka aspektów, które możemy poprawić, ale możemy być dumni z ciężkiej pracy, którą wykonujemy - scharakteryzował swój zespół 41-letni szkoleniowiec.
Trener mistrza Islandii wśród piłkarzy, na których jego zespół powinien we wtorkowy wieczór uważać zdecydowanie najbardziej, wymienił Mikaela Ishaka oraz Afonso Sousę. Wspomniał także o wychowanku Breidabliku, Gislim Thordarsonie.
- Lech to drużyna naprawdę dobrych piłkarzy. Oczywiście, jest jeden będący wychowankiem naszego zespołu - Gisli, a także wielu zawodników, na których musimy uważać, takich jak Sousa czy Ishak. Nie możemy się jednak skupiać jedynie na indywidualnościach, a na całej drużynie - ocenił Halldor Arnason.
Chociaż to Kolejorz jest faworytem dwumeczu, trener Breidabliku liczy na to, że jego zespołowi uda się wywieźć z Poznania korzystny rezultat, pozwalający na walkę w rewanżu, który odbędzie się w przyszłą środę na Islandii.
- Nie przyjechaliśmy tutaj tylko się bronić. Musimy szukać momentów do ataku i do tego, żeby zakładać wysoki pressing. Naszym głównym celem jest osiągnięcie tu dobrego wyniku. Jesteśmy dość doświadczonym zespołem w Europie - od kiedy trafiłem do Breidabliku sześć lat temu jako asystent, rozegraliśmy około 35 spotkań w europejskich pucharach. Nie jesteśmy już więc "turystami". Głównym założeniem jest przywiezienie stąd korzystnego rezultatu na Islandię - przekonywał szkoleniowiec mistrza Islandii.
Halldor Arnason dodał także, że celem jego zespołu jest awans do fazy ligowej Ligi Europy, gdyż sztuka ta nie udała się jak dotąd żadnej islandzkiej drużynie.
- Tak, w 2023 roku zagraliśmy w fazie grupowej Ligi Konferencji. Celujemy zatem w awans do fazy ligowej jakichkolwiek europejskich rozgrywek. Chcemy być pierwszym islandzkim klubem, który zagra w fazie ligowej Ligi Europy. Powiedziałbym, że to nasz główny cel w tym momencie - wyznał trener Breidabliku.
Zapytany o to, czy granie przed sporą publicznością może być we wtorkowym spotkaniu przewagą Lecha, kapitan mistrza Islandii, Hoskuldur Gunnlaugsson odpowiedział, że przez lata gry w Europie jego zespół przyzwyczaił się już do występów na dużych stadionach.
- Cóż, myślę, że przyzwyczailiśmy się do tego. Tak jak powiedział trener, w ciągu ostatnich sześciu lat postawiliśmy wiele kroków do przodu, jeśli chodzi o grę w europejskich pucharach. Zwłaszcza, kiedy graliśmy w fazie grupowej Ligi Konferencji i występowaliśmy na stadionach w Tel Avivie czy Kopenhadze. Nie jest to już na szczęście "efekt wow", a bardziej podekscytowanie - stwierdził kapitan Breidabliku, dodając także, że gra na naturalnej nawierzchni nie będzie stanowiła problemu dla zawodników mistrza Islandii.
Co ciekawe, szkoleniowiec Breidabliku, Halldor Arnason, miał w przeszłości okazję poznać się z... Sindre Tjelmelandem, asystentem Nielsa Frederiksena.
- Tak, znam Nielsa Frederiksena. w przeszłości był trenerem Broendby w Danii. Jego asystent, Sindre Tjelmeland, pracował kiedyś jako pierwszy trener IK Start w Norwegii. Miałem okazję poznać go osobiście półtora roku temu - powiedział 41-letni szkoleniowiec.
Komentarze (0)