Jedną z twarzy niedzielnego sukcesu przy Łazienkowskiej był na pewno Ali Gholizadeh. To jego jedyna bramka przesądziła o wyniku. Irański skrzydłowy nie przywłaszczył sobie mimo wszystko zwycięstwa w tym prestiżowym spotkaniu i nie popadał w samozachwyt. Były piłkarz Charleroi po raz kolejny podkreślał, że tak naprawdę najważniejsze są dla niego trzy punkty i to, że zespół wciąż trzyma się w walce o mistrzostwo, które zbliża się wielkimi krokami.
- Siedem meczów temu powiedziałem w jednym z wywiadów, że przed nami jest jeszcze siedem spotkań do najwyższego celu. Aby go osiągnąć musimy walczyć jako jedność. Nic nie jest jeszcze przesądzone i wciąż musimy kontynuować naszą pracę. Jak widać przed nami wciąż są jeszcze dwa bardzo ważne mecze i dopiero wtedy będziemy mistrzami - mówił Gholizadeh po spotkaniu.
Postawę Irańczyka na boisku chwalił natomiast Joel Pereira, który był wprost zachwycony decydującym uderzeniem swojego kolegi z zespołu. Portugalczyk wypowiadał się na temat skrzydłowego w samych superlatywach, co tylko podkreślało jak dobra atmosfera panuje w szatni. Wzajemna sympatia i braterstwo w boju przeciwko Legii Warszawa może napawać kibiców optymizmem przed dwoma, decydującymi meczami PKO BP Ekstraklasy.
- Ali Gholizadeh jest on fire w ostatnich miesiącach. Pokładamy w nim mnóstwo zaufania, w każdym meczu potrafi zrobić takie show. Jest niesamowitym piłkarzem z niesamowitą lewą nogą. Nie mam pojęcia w jaki sposób strzela z takim spokojem i to w dodatku bez użycia znaczącej siły - dzielił się przeżyciami prawy obrońca Lecha Poznań.
Irański skrzydłowy zrobił ogromną różnicę w meczu z Legią Warszawa, ale Joel Pereira również był daleki od wskazywania jednej, konkretnej postaci, której praca była najbardziej wartościowa dla drużyny. W jego opinii wszyscy po stronie Kolejorza taką wykonali. Nie sposób było jednak nie docenić w tym także wkładu samego Portugalczyka, który niesamowitą interwencją ocalił Lechowi Poznań wynik w tym spotkaniu. Po meczu próbował tłumaczyć swoją dyspozycję w tamtym momencie.
- Jak widać ta interwencja nie była niemożliwa skoro ją wykonałem. To był instynkt. Stanąłem na linii tak jak to robiłem chociażby na treningach. Tym razem udało mi się obronić strzał z korzyścią dla siebie i mojego zespołu - oznajmił Pereira.
W natłoku tych wszystkich wyjątkowych osobowości, które wyraźnie odznaczyły się w tym meczu, kibicom mogła umknąć postać Antoniego Kozubala. Był to jego pierwszy mecz przy Łazienkowskiej w barwach Lecha Poznań i można stwierdzić, że młody piłkarz zdał ten egzamin dojrzałości. 90% celnych podań, 4/5 wygranych pojedynków na ziemi i 3/4 udanych dryblingów jasno wskazują na jego nieprzeciętny występ.
- Myślę, że aspekt mentalny miał kluczowe znaczenie. Jeśli nie gralibyśmy naszej piłki tak jak to sobie zaplanowaliśmy to nic, by z tego nie wyszło. Wszystko się nam zgrywało, dlatego osiągnęliśmy taki wynik. Myślę jednak, że oczekiwano po nas, że będziemy jeszcze bardziej kontrolować grę. Dużo było takich niepotrzebnych momentów, w których nie kontrolowaliśmy piłki - informował Kozubal.
Młody piłkarz Lecha Poznań coraz częściej zaczyna nawiązywać formą do swoich rewelacyjnych chwil z pierwszej części sezonu. Jest to o tyle ważne, że na początku nowego roku zaliczył wyraźny spadek jakości nie tylko od strony statystyk, ale i boiskowej aparycji. Pomocnikowi jakby brakowało energii i przebojowości, którą posiadał, gdy wchodził do drużyny. Zawodnik Lecha Poznań tłumaczył swój spadek formy między innymi przekwalifikowaniem w związku z nieobecnością Radosława Murawskiego.
- Cały rok z "Murim" w szatni dużo mi pomógł. Staramy się dawać z siebie wszystko bez "Murasia" i te ostatnie mecze pokazują, że dajemy radę. On też trzyma kciuki, żeby tak zostało i po prostu idziemy razem po mistrzostwo - informował Kozubal.
Pomocnik wciąż wierzy w siebie i swoje umiejętności o czym mówił w programie "Liga+Extra", stawiając się w topowej trójce pomocników PKO BP Ekstraklasy. Na pytanie o to, czy jego najwyższą ambicją zaraz po zostaniu piłkarzem i grze w Lechu Poznań jest zdobycie Złotej Piłki, Antoni Kozubal odparł krótko.
- Moim największym marzeniem jest stanie się lepszym człowiekiem i zawodnikiem. Codzienne stawanie się lepszym. Złota Piłka może być takim długoterminowym marzeniem, ale nie na teraz - mówił pomocnik Kolejorza.
Antoni Kozubal jest świadomy tego, że Lech Poznań miał problemy szczególnie z zespołami, które nie były najwyżej notowane w tabeli PKO BP Ekstraklasy. Niepozorni rywale przysparzali Lechowi najwięcej problemów, ale pomocnik mówi, że kluczem do sukcesu jest unikanie wcześniejszych błędów i wyciągnięcie wniosków.
Poprzedni mecz z GKS-em Katowice Kolejorz pewnie wygrał u siebie 2:0, ale starcia wyjazdowe to dla Niebiesko-Białych nie lada wyzwanie w tym sezonie. Dla Kozubala będzie to szczególny mecz, bowiem powróci do miejsca, z którego wypłynął na głębokie wody w piłce nożnej. Początek starcia już 18 maja o godzinie 17:30.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.