Lech Poznań zdołał jak dotychczas stracić z powodu urazów dwóch prawych obrońców: Roberta Gumnego i Joela Pereirę. Po czwartkowym meczu wszystko wskazuje na to, że do tego grona dołączy także Antonio Milić. Żelazny obrońca Kolejorza po blisko pół godzinie gry w meczu z Genkiem doznał urazu mięśniowego, który wykluczył go z dalszej rywalizacji.
Po spotkaniu Niels Frederiksen stwierdził, że nie ma informacji o tym jak bardzo poważna jest kontuzja Chorwata, a więcej szczegółów w tej kwestii powinien poznać po piątkowych badaniach. Na gorąco po rywalizacji z Belgami stwierdził jednak, że jego zdaniem sytuacja nie wyglądała dobrze.
Zmiana, jaka wyniknęła z powodu zejścia Antonio Milicia wywołała mnóstwo kontrowersji. Chorwata przy wyniku 2:1 dla Genku zmienił 18-letni Wojciech Mońka. Decyzja Nielsa Frederiksena była o tyle dyskusyjna, że do jego dyspozycji w tamtym momencie pozostawał Bartosz Salamon, który mógł wprowadzić w szeregach obrony więcej spokoju i doświadczenia przy niekorzystnym wyniku. Szczególnie, że 34-latek znał warunki gry w europejskich pucharach. Duńczyk po spotkaniu wyjątkowo lakonicznie wytłumaczył swoją decyzję.
- Jest wiele powodów, dla których Bartosz Salamon dziś nie zagrał i nie o wszystkich z nich zamierzam tutaj opowiadać. Taka była moja decyzja. Mońka spisywał się nieźle na treningach i dlatego dałem mu szansę na grę.
Siedem minut po tej zmianie Kolejorz stracił gola na 1:3, a chwilę później goście otrzymali także rzut karny, który ostatecznie przestrzelił Hyeon-gyu Oh. W 40. minucie Koreańczyk już się jednak nie pomylił i ostatecznie do przerwy Lech Poznań przegrywał 1:4. Oczywiście winą za taki stan rzeczy nie należy obwiniać wyłącznie młodego Mońki, ale chaos jaki zapanował w defensywie pod nieobecność Milicia był aż nadto widoczny.
Decyzji Duńczyka przy powołaniu do gry Wojciecha Mońki bronił jednak fakt, iż w poprzednim sezonie wychowanek udowadniał swoją wartość dla drużyny w arcytrudnych meczach, jak chociażby przeciwko Legii Warszawa. Tamto starcie w rundzie wiosennej było jednym z decydujących o mistrzostwie, a młody stoper Lecha uniósł ciężar odpowiedzialności i zaprezentował się przy Łazienkowskiej naprawdę solidnie.
Jednak mimo tego, że piłkarz zazwyczaj nie zawodził pod względem decyzyjności na boisku jak również jakości piłkarskiej, wydawało się, że w starciu z Genk w tak trudnym momencie wybór Bartosza Salamona będzie bardziej naturalny ze względu na umiejętności przywódcze. Uwagę na zasadność wystawienia do gry weterana zwracali w trakcie meczu także polscy dziennikarze, którzy mieli problem ze zrozumieniem decyzji szkoleniowca Lecha Poznań.
Wystawienie do gry Mońki w meczu z Genk wyraźnie wskazuje na to, jak nisko w tym momencie Niels Frederiksen umiejscawia Salamona w swojej hierarchii obrońców. To nie pierwsza taka kontrowersyjna decyzja Duńczyka względem reprezentanta Polski w tym sezonie.
Wcześniej trener Frederiksen nie zdecydował się powoływać 34-latka do kadry meczowej na rewanżowe starcie z Breidablikiem Kopavogur pod pretekstem niepewnej przyszłości Bartosza Salamona w barwach Kolejorza. Co ciekawe mimo narastających plotek w kwestii transferu, reprezentant Polski poinformował na platformie "X", że kontrakt z Lechem Poznań obowiązuje go do 30 czerwca następnego roku i zamierza go wypełnić.
Choć jego przyszłość wydaje się rozstrzygnięta Salamon i tak nie otrzymuje szans na grę w tym sezonie. Kontuzja Antonio Milicia w teorii mogła mu pomóc w szybszym powrocie na boisko, ale obecna postawa Nielsa Frederiksena względem polskiego stopera znacznie to utrudnia. Lakoniczne wyjaśnienia duńskiego trenera w kwestii decyzji o braku wpuszczenia na boisko Salamona dobitnie to podkreślają.
Lech Poznań będzie jednak potrzebować lidera w defensywie pod nieobecność Antonio Milicia. Bez przywództwa Chorwata blok obronny w starciu z Genkiem zdawał się całkowicie pogubiony i potrzebny będzie tam ktoś, kto będzie mógł skutecznie dyrygować poczynaniami swoich kolegów pod bramką Bartosza Mrozka. Salamon wielokrotnie udowadniał w przeszłości, że potrafi być taką osobą, stanowiąc o sile obrony chociażby w sezonie mistrzowskim za ostatniej kadencji trenera Macieja Skorży.
Komentarze (0)