15 tysięcy osób przybyło tamtego dnia na Stadion Miejski w Poznaniu, by przeżywać piłkarskie emocje w meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Mimo małooptymistycznych doniesień z Watykanu o stanie zdrowia papieża, nikt nie spodziewał się, że jego odejście nastąpi tak szybko i w najmniej spodziewanym momencie. Przy okazji ważnego meczu ligowego.
Spotkanie układało się dla "Portowców" wybornie, bowiem już w 10. minucie Radek Divecky strzelił gola na 1:0 i to Lech musiał gonić wynik. Tej sztuki 1 kwietnia nie udało mu się jednak dokonać, bowiem jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy podjęto decyzję o przerwaniu spotkania. Na murawę wbiegł jeden z kibiców, by poinformować sędziego głównego - Krzysztofa Zdunka - o tym, czego w trakcie meczu dowiedzieli się fani. Już wcześniej na boisku trwała konsternacja, bowiem zgromadzeni na trybunach ludzie domagali się przerwania spotkania, a skofundowani piłkarze nie rozumieli powodów takich żądań. Kiedy jednak spiker poprosił wszystkich o powstanie, jak to wtedy ujął komentator, wszyscy wiedzieli, że wydarzyło się coś, czego wszyscy obawiali się najbardziej.
Sędzia zaprosił kapitanów obu drużyn do linii bocznej na krótką rozmowę, po której podjęto decyzję o przerwaniu tego spotkania nawet mimo braku potwierdzenia ze strony Watykanu. Kibice zaczęli tłumnie wychodzić ze stadionu. Piłkarze Pogoni i Lecha zachowali się zgoła odmiennie, aczkolwiek niezwykle wzruszająco. Pomimo wcześniejszej sportowej rywalizacji i niechęci między klubami, błyskawicznie stanęli ze sobą ramię w ramię na środku boiska nasłuchując komunikatów. Za ten piękny gest otrzymali gromkie brawa od zgromadzonych na stadionie fanów.
- Już przed meczem wiedzieliśmy, że sytuacja z Ojcem Świętym jest ciężka. Ja nie jestem jakimś bardzo religijnym człowiekiem, ale gdy sędzia przerwał mecz z powodu wieści o śmierci Jana Pawła II, a my ustawiliśmy się w kółku na środku boiska, to te łzy same gdzieś tam poleciały. Widziałem to tak, że każdy się autentycznie przejął tą wiadomością. To się może brało też z tego, że w naszym zespole grali wtedy praktycznie sami Polacy. Przez to jeszcze bardziej przeżywaliśmy tę sytuację. Wszystkie te wydarzenia już po ostatnim gwizdku były bardzo spontaniczne, w żaden sposób nie planowane. Można powiedzieć, że wyszły one same z siebie. Człowiek nie panował nad emocjami, połączyliśmy się razem w dwie drużyny, mimo że atmosfera samego spotkania nie była przecież zbytnio familijna. W obliczu tragedii potrafiliśmy wszyscy się zjednoczyć, to samo miało miejsce w przypadku kibiców, którzy też przecież za sobą nie przepadali - dzielił się swoimi przeżyciami z tamtego momentu dla klubowych mediów Damian Nawrocik, napastnik Kolejorza w tamtym spotkaniu.
Ostatecznie informacja okazała się fałszywa, lecz jej nieaktualność trwała zaledwie przez kilkanaście godzin, bowiem Jan Paweł II zmarł następnego dnia o 21:37. Mecz Lecha z Pogonią dokończono 27 kwietnia od 39. minuty, czyli właśnie od tej, w której przerwano spotkanie 26 dni wcześniej. Wspomniany wcześniej Nawrocik zdobył dla Lecha nawet wyrównującego gola w 80. minucie tego starcia i ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1. Spotkanie obejrzało ledwie 7 tys. osób. W tamtym sezonie Lech zajął na koniec rozgrywek 5. miejsce w tabeli Ekstraklasy, natomiast Pogoń usadowiła się raptem półkę niżej.
Wspominając św. Jana Pawła II niesposób nie powiedzieć o jego wielkiej pasji związanej z piłką nożną. Papież był wielkim kibicem Cracovii, która sympatyzuje z Lechem Poznań. Ostatnio nawet uczczono pamięć Karola Wojtyły przepiękną oprawą w meczu "Pasów" z Puszczą Niepołomice. Jednak to, co też pozostanie po papieżu w kontekście futbolu to jego cytat, który do serca powinni wziąć sobie wszyscy sympatycy tego sportu: "Spośród rzeczy najmniej ważnych, najważniejsza jest piłka nożna".
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.