Debiut Szymczaka bez historii
Filip Szymczak, który na początku września przeniósł się na wypożyczenie do belgijskiego Royal Charleroi, zdążył już zadebiutować w nowych barwach. W spotkaniu z Cercle Brugge (3:2) pojawił się na boisku w 75. minucie, zastępując strzelca trzeciego gola - Aureliena Scheidlera.
Choć wychowanek Lecha nie wpisał się do protokołu meczowego ani asystą, ani golem, aktywnie pracował w pressingu. Zanotował kilka kontaktów z piłką (4 podania, w tym 3 celne), popełnił 3 faule i raz stracił futbolówkę. Serwis Sofascore ocenił jego występ na 6.4. To nie był przełomowy debiut, ale pierwszy krok w kierunku regularnych występów w lidze belgijskiej.
Hoffmann sprokurował rzut karny
Jeśli chodzi o Iana Hoffmanna, to po przerwie na kadrę jego Kristiansund mierzyło się na wyjeździe z Bodo/Glimt. Gospodarze rozbili drużynę Hoffmanna aż 7:1, choć to Kristiansund w pierwszych minutach mogło objąć prowadzenie. W 10. minucie na listę strzelców wpisał się Evjen, dając prowadzenie Bodo. W tej sytuacji Hoffmann nie popełnił błędu.
Chwilę później Kristiansund było blisko wyrównania, lecz od utraty gola uchroniło gospodarzy spojenie bramki. Przy drugim trafieniu dla Bodo, Hoffmann nie przeciął podania i był źle ustawiony, co zmusiło jego kolegę, Dana Ulvestada, do faulu na Jensie Hauge w polu karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Bjortuft w 40. minucie. Jeszcze przed przerwą gospodarze podwyższyli na 3:0.
Po zmianie stron Hoffmann dał się ograć Hauge, który zagrał na klepkę z Jorgensenem i akcja zakończyła się czwartym golem dla Bodo. Później padła jeszcze bramka z rzutu wolnego. W 86. minucie Hoffmann popisał się udanym wyjściem spod pressingu - obrócił się z piłką i podał do środka pola. Akcja ta zakończyła się honorowym trafieniem na 1:6.
Niestety, chwilę później, wypożyczony zawodnik Lecha Poznań popełnił błąd, faulując we własnym polu karnym Bro Hansena, za co otrzymał żółtą kartkę. Poszkodowany pewnie wykorzystał rzut karny i ustalił wynik spotkania na 7:1. Ian Hoffmann rozegrał pełne 90 minut w tym meczu. Pełen skrót tego spotkania można zobaczyć poniżej.
Młodzi lechici nie zdają egzaminu
Z kolei młodzi lechici nie mogą zaliczyć swoich wypożyczeń do udanych. Mateusz Mędrala we wrześniu nie pojawił się na boisku w barwach Sokoła Kleczew i wszystkie mecze oglądał z ławki rezerwowych. Wciąż ma na koncie tylko jeden występ, w którym dwukrotnie został pokonany.
Nie najlepiej wygląda też sytuacja Maksymiliana Dziuby. Wydaje się, że Śląsk Wrocław nie zdecyduje się na jego wykup, a sam zawodnik raczej nie zapisze się w historii Kolejorza. 20-letni pomocnik, wypożyczony do drużyny z Wrocławia, rozegrał do tej pory zaledwie 51 minut w pierwszej drużynie Śląska na możliwych 810. To niewiele, zwłaszcza biorąc pod uwagę zapowiedzi, że ma być istotnym wzmocnieniem zespołu. Tak przynajmniej przedstawiał to dyrektor sportowy Śląska, Dariusz Sztylka:
- Cieszymy się, że będziemy mieli w składzie tak utalentowanego zawodnika. Maksymilian Dziuba będzie cennym wzmocnieniem kadry pierwszego zespołu i jesteśmy przekonani, że może nam pomóc w osiągnięciu naszych celów - mówił dyrektor Śląska Wrocław, Dariusz Sztylka, przy podpisywaniu umowy.
Ostatnio jednak Dziuba nie znalazł się nawet w kadrze meczowej Śląska na spotkania z GKS-em Tychy oraz Puszczą Niepołomice. Niestety, nie spełnia się również w rezerwach występujących w 2. lidze. We wrześniowych spotkaniach drugiej drużyny rozegrał łącznie 104 minuty. W 7. kolejce przeciwko Resovii Rzeszów (3:2) grał przez 59 minut, a w meczu z Wartą Poznań (0:1) został zmieniony już w przerwie. Łącznie wystąpił w czterech spotkaniach rezerw, nie zdobywając bramki ani nie notując asysty.
Komentarze (0)