To najgorszy wynik Lecha Poznań w XXI wieku! Który z obrońców popełnił najwięcej błędów?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Przemysław Szyszka

To najgorszy wynik Lecha Poznań w XXI wieku! Który z obrońców popełnił najwięcej błędów? - Zdjęcie główne

Lech dopisuje kolejny fatalny rekord w tym sezonie. | foto Przemysław Szyszka

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaPoczątek tego sezonu w wykonaniu Lecha Poznań jest daleki od idealnego. Kolejorz kompletnie nie potrafi ustabilizować formy w Ekstraklasie. Jednym z głównych powodów obniżki formy mistrzów Polski jest krytyczna sytuacja w defensywie, która póki co zawodzi na całej linii. Na domiar złego po meczu z Zagłębiem Lubin piłkarze Lecha zapisali w tym sezonie kolejny niechlubny rekord w historii klubu.
reklama

Kolejna, historyczna klęska Lecha Poznań w tym sezonie

Niels Frederiksen regularnie w tym sezonie staje w obronie swoich zawodników, znajdując z meczu na mecz kolejne usprawiedliwienia rozczarowujacych wyników. Po meczu z Zagłębiem zwracał uwagę na przewagę wzrostu i siły fizycznej swoich przeciwników, a także wspominał o problematycznym rozkładzie meczów po wrześniowej przerwie reprezentacyjnej. Mimo znakomitego przygotowania taktycznego do tego meczu, przegraną argumentował tym, że celne predykcje względem danego starcia nie są jednoznaczne ze zwycięstwem. 

reklama

Trener Lecha Poznań stara się spokojnie przekonywać kibiców do cierpliwości wobec procesu rozwoju drużyny. Jednak liczby osiągane przez zespół w fazie defensywnej na początku tego sezonu są po prostu fatalne. Kolejorz zalicza ogromny regres w tym aspekcie i potwierdzają to kolejne, historyczne blamaże. Po meczu z Zagłębiem do niechlubnych wyników w tym sezonie zespół Lecha dołożył także największą liczbę straconych goli na początku rozgrywek w XXI wieku. Nigdy wcześniej w tym stuleciu nie zdarzyło się, by po zaledwie 13 meczach Niebiesko-Biali stracili aż 25 bramek! Najgorszy jak dotąd wynik odnotowano w sezonie 2004/05, kiedy do takiej sytuacji dopuszczono po 15 spotkaniach. Trzeci tak zły wynik odnotowano w kampanii 2005/06, kiedy lechici 25 goli stracili po 16 starciach.

reklama

Te liczby szczególnie frustrują również ze względu na fenomenalne wyniki ekipy Nielsa Frederiksena na początku poprzedniej kampanii. Po swoich pierwszych sześciu meczach w Ekstraklasie Niels Frederiksen mógł się szczycić tym, że Lech stracił zaledwie dwa gole! Tymczasem teraz po sześciu kolejkach Kolejorz stracił ich aż 12 w samych rozgrywkach Ekstraklasy. Na domiar złego Bartosz Mrozek nie odnotował jeszcze żadnego czystego konta w lidze, podczas, gdy na tym etapie rok temu miał ich cztery. 

Twierdza przy Bułgarskiej rozpada się na oczach kibiców. W całym poprzednim sezonie Ekstraklasy rywale wygrywali tutaj tylko dwa razy, a łączna liczba straconych goli wynosiła 12. Statystyki z tego sezonu mogą podłamać nogi. Nie dość, że Lech wyrównał wynik porażek na swoim stadionie z poprzedniego sezonu po zaledwie sześciu spotkaniach, to w dodatku liczba wpuszczonych goli na Enea Stadionie wyniosła dziewięć! Trudno nie mówić w tej chwili o kryzysie, jaki dopadł defensywę Kolejorza.

reklama

Najlepsi obrońcy Lecha zawodzą oczekiwania

Frustrować może też fakt, że działacze Lecha Poznań zrobili wszystko, co w ich mocy, by Niels Frederiksen po letnim oknie transferowym dysponował jednym z najlepszych bloków defensywnych w Ekstraklasie. Na bramce stoi reprezentant Polski i zdobywca nagrody dla najlepszego bramkarza ligi - Bartosz Mrozek. Sprowadzono najlepszego obrońcę sezonu - Mateusza Skrzypczaka - oraz przebojowego Joao Moutinho. Dobrą dyspozycję utrzymuje Wojciech Mońka, a Alex Douglas nazywany był jeszcze rok temu "szwedzkim Van Dijkiem". Pakiet obrońców uzupełniają dwaj, uznani weterani: Antonio Milić i Joel Pereira. 

Pomimo wzmocnienia składu, linia obrony paradoksalnie stała się dziurawa jak sito! Defensywa Kolejorza, mimo zapewnień szkoleniowca odnośnie nieustannych prac nad grą przy fazach przejściowych, wciąż pokazuje swoją wrażliwość w tym aspekcie gry. W związku z nasilonymi stratami goli po takich sytuacjach, dziennikarze zaczęli spekulować, czy kluczem do poprawy gry w defensywie nie będzie odzyskanie Radosława Murawskiego, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ

reklama

Niels Frederiksen tłumaczył dotychczasowe problemy Lecha Poznań aklimatyzacją, skalą zmian w letnim oknie transferowym i grą na wielu frontach. Trudno jednak usprawiedliwić w ten sposób liczne indywidualne błędy po stronie piłkarzy Kolejorza. Obrońcom bardzo często przytrafiają się ewidentne pomyłki przy wyprowadzaniu akcji skutkujące kontratakami, a także zbyt łatwo gubione jest krycie rywali.

Dziennikarz portalu "Meczyki.pl" - Dawid Dobrasz - wypunktował, którzy piłkarze Lecha popełniają najwięcej błędów. Liderem w tej niechlubnej statystyce jest... Antonio Milić! Chorwat popełnił do tej pory sześć kosztownych pomyłek przy stracie gola przez Lecha. Tuż za nim ze statystyką czterech takich błędów plasują się Michał Gurgul i Mateusz Skrzypczak. Ostatnie miejsce na podium zajmuje Joao Moutinho z trzema takimi błędami. Przypomnijmy, że Skrzypczak i Moutinho przychodzili do Lecha z Jagiellonii jako wyróżniający się obrońcy w lidze. Bynajmniej nie z powodu licznych błędów. 

Rozczarowująca postawa przy stałych fragmentach gry w defensywie

Dawid Dobrasz zwrócił również szczególną uwagę na to, że błędy obrońców Lecha mają miejsce przy stałych fragmentach gry. To kolejna zła informacja dla Lecha Poznań po letnim oknie transferowym. Niedawno zdecydowano się przecież zrezygnować z Dariusza Dudki, który odpowiadał za ten aspekt, a w jego miejsce zatrudniono Markusa Uglebjerga. Były trener Viborga miał za zadanie poprawić postawę zawodników w tej części gry. 

Jeśli spojrzy się na statystykę pięciu straconych goli ze stałych fragmentów gry w Ekstraklasie można uznać, że nie wygląda ona tak źle. Niestety pozorne, dobre wrażenie mija, gdy zestawi się te liczby z tymi, które osiągał Lech w poprzednim sezonie. Otóż według danych portalu "Ekstrastats.pl" w minionej kampanii Kolejorz stracił łącznie 13 takich goli, wyłączając rzuty karne! Tymczasem teraz ma ich już pięć, a przecież jesteśmy dopiero na początku rozgrywek. 

Lech Poznań na papierze nie progresuje w żadnej z defensywnych statystyk, pomimo tego, że zarząd dołożył wszelkich starań, by umocnić zespół w tym aspekcie. Tymczasem teraz po stronie Niebiesko-Białych nie widać żadnych przejawów tego, że sytuacja mogłaby się wkrótce zmienić. Trudno też wierzyć w deklaracje o poprawie gry przy fazach przejściowych skoro permanentnie Lech traci po takich akcjach gole. 

Kolejorz ma teraz tydzień czasu, by w niemal pełnym składzie kontynuować pracę nad poprawą swoich mankamentów. To bardzo istotny etap przygotowań ze względu na to, że później Niebiesko-Biali rozegrają pięć meczów w dwa tygodnie. Niels Frederiksen musi wraz ze sztabem błyskawicznie wyciągnąć wnioski i nanieść konieczne poprawki. W innym przypadku Lech będzie w poważnych tarapatach, a przecież przed nimi mecze z Jagiellonią, Rakowem i Rapidem Wiedeń! 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo