Sobotnie spotkanie Lecha Poznań ze Stalą Rzeszów było w istocie meczem dwóch, rozpędzonych ekip po ostatnich kolejkach Centralnej Ligi Juniorów. Kolejorz rozbił aż 6:2 Znicz Pruszków, a wcześniej rozprawił się z Arkonią, a nawet Legią Warszawa na własnym terenie. Zespół po letnich zmianach kadrowych pokazywał się ze znakomiej strony w ofensywie, o czym świadczył drugi, najwyższy wynik zdobytych goli w lidze. Poznaniacy przed starciem ze Stalą mieli ich 14 po zaledwie czterech meczach.
Stal Rzeszów również miała, czym się chwalić w ostatnim czasie. Poprzednie spotkanie z Jagiellonią Białystok wygrała 2:1 po niezwykle emocjonującej końcówce. Wcześniej bez żadnych problemów poradziła sobie z Odrą Opole, wygrywając z nią 3:0. Mimo tego, że przegrała w ostatecznym rozrachunku pojedynek z Wisłą Kraków w drugiej kolejce, jako pierwsza wyszła w tamtym spotkaniu na prowadzenie w 25. minucie meczu. Stal nie była w teorii przeciwnikiem najwyższej rangi przed sobotnim meczem, ale udowadniała, że potrafi napsuć krwi przeciwnikom w tym sezonie.
Najgorsze przewidywania lechitów się sprawdziły. Podopieczni trenera Damiana Sobótki nie znaleźli sposobu na zaskoczenie defensywy Stali Rzeszów, a na domiar złego sami stracili bramkę. Gola na wagę trzech punktów w 70. minucie strzelił Antoni Perduta. Trener Lecha Poznań nie ukrywał rozczarowania takim wynikiem i tłumaczył, co zadecydowało o pierwszej porażce jego podopiecznych w tym sezonie.
- W dzisiejszym meczu byliśmy zdecydowanie zbyt pasywni i pokazaliśmy za mało w działaniach ofensywnych. Rywal dobrze bronił, pokazał dużą determinację, wolę walki w grze w kontakcie i to spowodowało, że tworzyliśmy mało sytuacji bramkowych, co w poprzednich spotkaniach było naszą mocną stroną. W tym meczu nasze działania ofensywne, zespołowe nie przynosiły rezultatów w postaci okazji i nie byliśmy tak groźni. Przeciwnik bramkę zdobywa w 70. minucie po zebraniu drugiej piłki i wykorzystaniu braku organizacji. Po straconym golu daliśmy impuls do gry do przodu, ale było to zbyt mało i wracamy z Rzeszowa z lekcją pokory – mówił po spotkaniu trener Lecha Poznań.
Należy jednak przypomnieć, że zespół Lecha Poznań pojechał do Rzeszowa bez swoich czołowych atakujących, którzy rozgrywali swoje mecze dla reprezentacji. Trener Sobótka nie mógł skorzystać między innymi z jednego z najlepszych strzelców drużyny: Wojciecha Szymczaka.
W kolejnym spotkaniu Lech Poznań zmierzy się jednak z o wiele słabszą na papierze drużyną. Rywalem poznaniaków będzie Odra Opole, która od trzech spotkań nie dość, że nie wygrała meczu, to jeszcze odnotowała w trakcie tych starć zaledwie jedną bramkę. Trudno o bardziej wygodnego przeciwnika dla piłkarzy Lecha Poznań, którzy będą chcieli się zrehabilitować po wpadce z siódmą w tabeli Stalą Rzeszów.
Mecz przeciwko Odrze Opole Lech Poznań rozegra na własnym terenie 13 września o godzinie 12:00.
Komentarze (0)