Ian Hoffmann trafił do Lecha Poznań na początku sierpnia. Amerykanin, który poprzednio występował w grającym na zapleczu norweskiej Ekstraklasy Moss FK, miał wypełnić lukę po sprzedanym do GKS-u Katowice Alanie Czerwińskim. Lech zapłacił za 23-latka około 200 tysięcy euro, podpisując z nim kontrakt ważny do połowy 2027 roku, z opcją przedłużenia umowy o kolejne 12 miesięcy.
- Ian jest bocznym obrońcą, który może grać i na prawej i na lewej stronie. Wzmacnia on rywalizację na obu bokach naszej defensywy. Jest on graczem, który dobrze czuje się w ofensywie. Ma dobry drybling, wejście w akcję ofensywną i uderzenie, stąd też jego liczby w poprzednim klubie. Jest również zawodnikiem, który gra twardo i agresywnie w defensywie. Liczymy na jego dobre wejście do naszego zespołu - mówił po sprowadzeniu Hoffmanna dyrektor sportowy Kolejorza, Tomasz Rząsa.
Prawy obrońca zadebiutował w Lechu 9 sierpnia, pojawiając się na boisku w końcówce wyjazdowego spotkania z Rakowem Częstochowa, które zakończyło się bezbramkowym remisem. W następnych tygodniach grywał w 3-ligowych rezerwach Kolejorza, gdzie niczym szczególnym się nie wyróżniał. Po prawie 2 miesiącach oczekiwania, otrzymał drugą szansę gry w pierwszej drużynie, w wyjazdowym starciu Pucharu Polski z Resovią Rzeszów.
Hoffmann zaczął mecz w wyjściowym składzie i zaprezentował się po prostu fatalnie. Nie wnosił zbyt wiele do ofensywy, a także zapominał o tym, że powinien wracać się do obrony. To stroną Hoffmanna gospodarze przeprowadzili większość swoich najgroźniejszych akcji, w tym tę bramkową, która przesądziła o ich zwycięstwie. Rozgrywającego bardzo słaby mecz Hoffmanna zmienił w przerwie Joel Pereira.
Po tamtym spotkaniu Hoffmann rozegrał jeszcze 2 mecze w 3. lidze, a na kolejne minuty w PKO BP Ekstraklasie musiał poczekać do 23 listopada, kiedy Lech podejmował GKS Katowice. Amerykanin pojawił się na boisku w doliczonym czasie gry, a mimo tego zdążył poślizgnąć się 3 razy. Sprawiał wrażenie bardzo zestresowanego pojawieniem się na boisku.
Czy Ian Hoffmann był najgorszym letnim transferem Lecha Poznań? Wydaje się, że tak. Miał być następcą Alana Czerwińskiego, co kompletnie mu nie wyszło. Kiedy otrzymał szansę występu od 1. minuty, zaprzepaścił ją, prezentując się fatalnie na tle rywala występującego w 2. lidze. Niczym nie wyróżniał się także, występując w 3-ligowych rezerwach Kolejorza.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.