Starcie z Uniwersytetem Jagiellońskim zdecydowanie było tym z kategorii wagi ciężkiej. Do rywalizacji w 1. lidze kobiet przyjezdne przystępowały w tym sezonie ze statusem spadkowicza z Ekstraligi. Wysokiej formy wraz z degradacją jednak nie straciły. Aż do sobotniego starcia przy Zagajnikowej wygrały wszystkie dziewięć spotkań z rzędu, zachowując siedmiopunktową przewagę nad lechitkami. Pierwszą ze wszystkich czterech straconych bramek w tym sezonie odnotowały dopiero w siódmej kolejce, a kapitalne wyniki defensywy Jagiellonek dorównywały wielkością najwyższym wskaźnikom ich skuteczności w ataku.
Niebiesko-Białe mimo wszystko podejmowały rywalki bez żadnych kompleksów; w ostatnich dwóch spotkaniach strzeliły łącznie 18 bramek, nie tracąc przy tym ani jednej. W dodatku nie przegrały od siedmiu meczów, będąc samodzielnymi wiceliderkami 1. ligi kobiet.
Lechitki nie przestraszyły się liderek. O trzy punkty walczyły jak równe z równym
Ktoś nieznający pozycji obu drużyn w tabeli przed tym spotkaniem mógłby pomyśleć, że obie ekipy różni zdecydowanie mniej niż siedem punktów. Jagiellonki i lechitki w niczym nie ustępowały sobie kunsztem, determinacją i jakością. W pierwszym kwadransie meczu to ekipa gospodarzy prowadziła grę i znacząco utrudniała grę rywalkom. Najgroźniejsze akcje gości były po stałych fragmentach gry i kontrach, dzięki przechwytom w środkowej częsci boiska. Takich akcji nie było jednak wiele, bowiem drużyna Kolejorza fantastycznie pracowała w pressingu i agresywnie atakowała Jagiellonki nie pozwalając im na przeprowadzanie jakichkolwiek składnych akcji.Praca zespołowa jaką wykazywały podopieczne trenerki Alicji Zając w każdej fazie gry, była ich najlepszą cechą w tym meczu, ale nie przełożyła się ona na gole. Kompaktowo ustawiona defensywa przyjezdnych zażegnywała każde niebezpieczeństwo, a lechitkom brakowało pazura w ataku i indywidualności, by wyjść na prowadzenie po pierwszych 45. minutach gry.
- Brakowało nam trochę decyzji o uderzeniach. Brakowało kogoś, kto wziąłby na siebie odpowiedzialność pod polem karnym, czy w bocznym sektorze. Udało nam się zdobyć przewagę, ale brakowało ostatniego podania i to mogło być kluczowe. Rywalki miały też świetną bramkarkę, powoływaną do kadry Polski - Karolinę Klawis - więc strzelić jej bramkę to było duże wyzwanie - powiedziała po meczu trenerka Lecha Poznań UAM, Alicja Zając.
Zmiany w ataku nic nie dały. Lech Poznań UAM i Uniwersytet Jagielloński nie zaskoczyły siebie nawzajem
W drugiej części spotkania oba zespoły świadome tego, że atak pozycyjny nie przynosi zmiany rezultatu postanowiły przyjąć inną strategię w ofensywie. Uniwersytet Jagielloński starał się zagrywać piłki bezpośrednio do skrzydłowych lub za plecy stoperek Lecha, jednak doskonale zorganizowane podopieczne trenerki Zając nie pozwalały rywalkom na zagrożenie bramki z gry. Wciąż jednak najgroźniejsze sytuacje dla przyjezdnych powstawały po stałych fragmentach gry, ale fantastyczna postawa Sapor uniemożliwiała im strzelenie gola. Lech natomiast postawił na ataki środkiem boiska i rozgrywanie na jeden kontakt. Ta sztuka była jednak bardzo trudna przy tak silnym pressingu Jagiellonek i częściej kończyła się stratami piłki. Agresywne ataki przyjezdnych na lechitki uniemożliwiały im także indywidualne rajdy, mające na celu wyprzedzić obrończynie Jagiellonek. Każda taka próba kończyła się niepowodzeniem. Oba zespoły całkowicie wyeliminowały swoje największe atuty i nic dziwnego, że w sobotnie popołudnie przy Zagajnikowej kibice nie mogli oglądać bramek w tym hitowym starciu.
- Byłyśmy dziś bardzo dobrze zorganizowane w obronie, a to jest klucz, żeby później móc szukać czegoś w ataku. W każdej fazie byłyśmy skoncentrowane na jednym celu. Uczulano nas przed spotkaniem, by być skoncentrowanymi na ich otwarciu. Nasze rywalki były bardzo szybkie i dynamiczne, widać było też doświadczenie, które miały. Musiałyśmy bardzo szybko zmieniać strony, żeby szukać swoich szans pod ich bramką - mówiła piłkarka lechitek, Zofia Wojciechowska, jedna z najbardziej wyróżniających się zawodniczek w tym meczu.
Lechitki w strefie awansu do Ekstraligi. Misja: nie wypaść z toru
Drużyna trenerki Alicji Zając uplasowała się na pozycji wiceliderek, a co za tym idzie utrzymała się w strefie awansu do najwyższej klasy rozgrykowej. Obecna przewaga nad trzecią w tabeli Ślęzą wynosi sześć punktów, a zatem pozycja Niebiesko-Białych w tym roku jest niezagrożona. Spotkanie z Uniwersytetem Jagiellońskim było ostatnim, w jakim było nam dane oglądać mecz Lech Poznań UAM w rozgrywkach ligowych na własnym stadionie w tym roku.Ostatni mecz, który zostanie rozegrany przy Zagajnikowej odbędzie się w ramach Pucharu Polski. Póki co, zawodniczki z Poznania będą musiały skoncentrować się na meczu z Trójką Staszkówka Jelna, 10 listopada o godzinie 13:00.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.