Młodzieżowcy Lecha nie sprostali oczekiwaniom?
Kibice Lecha Poznań po końcowym gwizdku mogli cieszyć się z utrzymanej pozycji lidera na kolejkę przed końcem sezonu PKO BP Ekstraklasy, ale forma niektórych piłkarzy pozostawiła wiele do życzenia. Jeden z gorszych występów zanotował chociażby Michał Gurgul, który w niedzielny wieczór przez większość czasu był zupełnie niewidoczny. Na ustach wszystkich pojawił się w dwóch sytuacjach: kiedy wykonał niezwykle ryzykowny, aczkolwiek udany, wślizg od tyłu na Marcinie Wasielewskim w polu karnym, a także kiedy niefortunnie obsłużył podaniem rywala pod własną bramką, co poskutkowało golem Bartosza Nowaka w 59. minucie na 2:1 dla GKS-u Katowice.Gurgulowi należy oddać, że nie dał się pokonać w żadnym z pięciu pojedynków, a także wykonał dwie interwencje, ale mimo to daleko mu było do poziomu, który zaprezentował w starciu z Legią. Zaliczył wtedy aż osiem interwencji w obronie, a dodatkowo napędzał ataki długimi przerzutami piłki. Jego celność podań wynosiła 68/74, co dawało 92% skuteczności, natomiast w niedzielę miał ich raptem 34/43 (skuteczność 79%). To wyraźnie podkreślało słabszą dyspozycję lewego obrońcy przeciwko GKS-owi Katowice. Na boisku spędził niewiele ponad godzinę.
W mediach oberwało się również Kornelowi Lismanowi, który zastąpił na boisku Patrika Walemarka w ostatnich 30 minutach meczu. Młody piłkarz Lecha Poznań próbował wchodzić w pojedynki, dryblować i samodzielnie szarżować na bramkę. W meczu z GKS-em Katowice znów jednak udowodnił, że sporo mu jeszcze brakuje, by pokazywać zbliżoną jakość do tej, którą dysponują Walemark czy Hakans.
Lisman wykonał pięć celnych podań z sześciu możliwych. Przegrał wszystkie pojedynki i nie zanotował żadnego udanego dryblingu. Należy przyznać, że oddał dwa celne strzały, zmuszając Dawida Kudłę do interwencji, ale część kibiców nie była zadowolona z jego występu. Sam głód gry i chęć udowodnienia swojej przydatności na boisku nie umacnia pozycji 19-latka na liście konkurentów do pierwszego składu. Niezadowalającą formę wychowanków Lecha Poznań w meczu z GKS-em Katowice zaznaczył w swojej wypowiedzi po spotkaniu Jakub Białek, dziennikarz portalu "Weszło".
Niels Frederiksen broni swoich piłkarzy
Wątpliwa forma Gurgula i Lismana w meczu z GKS-em Katowice sprawia, że część kibiców patrzy z niepokojem na nadchodzący mecz z Piastem, w którym Lech Poznań nie może sobie pozwolić na potknięcie. Margines błędu został już wykorzystany i Kolejorz po prostu musi pokonać gliwiczan, jeśli chce zdobyć mistrzostwo PKO BP Ekstraklasy. Niewykluczone, że znów młodzieżowcy będą musieli wskoczyć w buty weteranów Kolejorza i poprowadzić zespół do celu w najtrudniejszym momencie. Trener Niels Frederiksen broni najmłodszych graczy przed krytyką i upatruje w nich siły drużyny.
- Ludzie czasem zapominają, że nie tylko młodzi zawodnicy popełniają błędy. Doświadczeni piłkarze też to robią. Czasem się mówi: "okej, on jest młody, więc robi więcej błędów", ale to niekoniecznie jest prawda. Młodzieżowcy rozegrali u nas wiele minut w tym sezonie i sprawowali się dobrze. Myślę, że nadal tak jest. Dzisiaj jako zespół zanotowaliśmy naprawdę dobry występ jako drużyna. Jeśli porównamy sobie nasz zespół z innym z topu, który ma znacznie więcej doświadczonych graczy, powinniśmy być dumni jako klub, że mamy tak dużo wychowanków, którzy potrafią grać na tak wysokim poziomie. Nie widzę potrzeby grania najbardziej doświadczonymi piłkarzami, interesuje mnie tylko wystawianie najlepszych. Jeśli do nich należą młodzieżowcy, będę nimi grać - deklarował Duńczyk po meczu z GKS-em Katowice.
Siłą rzeczy duński szkoleniowiec musi stawiać na młodych piłkarzy w obliczu problemów zdrowotnych. Wąska rotacja w kadrze powoduje, że trener Frederiksen sięga po pozornie niekonwencjonalne środki. Jak jednak zaznaczył w niedzielę, jest zadowolony z postawy swoich najmłodszych zawodników.
Komentarze (0)