Beata Oryl-Stroińska: Po co Panu jeszcze Warta Poznań? Klub będący niemal na dnie...
Bartłomiej Farjaszewski, właściciel Warty Poznań S.A.: Przychodząc do Warty nie wiedziałem czy będę w niej jeden dzień, jeden miesiąc, czy będę miał szansę ten klub prowadzić. Bo sytuacja była wtedy jeszcze gorsza, niż jest teraz. Niektórzy mówili, że jestem wariatem i też mnie pytali po co mi to. I odpowiadałem tak samo. Nie robię tego dla pieniędzy, czy dla popularności, ale dla idei, satysfakcji i dla ludzi. Dla Poznania. Bo jest tu duży „ukryty” potencjał i można coś fajnego zrobić.
Gdyby tak Pan odpowiedział w momencie, w którym Warta jest na szczycie, to bym uwierzyła, ale teraz jak jest tak źle, to jak można w to uwierzyć? Przecież ma Pan teraz mnóstwo problemów. Nie lepiej ogłosić upadłość i prowadzić spokojne życie?
To prawda. Mam teraz dużo problemów. Wiem jedno. Mogłem odejść kilkukrotnie, w każdej chwili, ale tego nie zrobiłem. Pewnie, że możnaby ogłosić upadłość. Tyle, że w Warcie wciąż jest wiele osób, które wierzą w to, że wyjdziemy na prostą. A do tego ja jestem już trochę innym człowiekiem, niż parę lat temu i inaczej sobie zorganizowałem swoje życie prywatne i zawodowe.
Ale nie zaprzeczy Pan, że sytuacja w spółce jest dramatyczna. Warta Poznań S.A. jest na dnie?
Gdyby była na dnie, to byśmy tego nie prowadzili, to każdy postawiłby tutaj klepsydrę. A tak nie jest. Mamy na to plan, wiemy co i jak trzeba zrobić i nie boję się powiedzieć, że czuję się z tym komfortowo.
W tym planie jest wyjście z długów? Spłata zaległych pensji piłkarzom, pracownikom?
Oczywiście, że tak. Nie będę wybielał sytuacji. Mamy problemy finansowe, mamy zaległości. To wynikało m.in. z błędów, które popełniliśmy. Nie jedna osoba, nie jedna decyzja, tylko pewien ciąg zdarzeń. Ale jest program naprawczy, jak z tego wyjść i to robimy.
To znaczy, że czuje się Pan za to odpowiedzialny?
Tak. Gdybym nie miał takiego poczucia, to bym tego nie robił.
Uderza się Pan w pierś i przyznaje do błędów. Mówi Pan sobie, że coś mógł zrobić inaczej?
Na pewno mogłem. Zawsze patrzę na siebie i od siebie najwięcej wymagam. Bo jestem perfekcjonistą i czuję niedosyt. Zawsze można zrobić coś lepiej. Ale patrząc na te sześć lat, to dużo dobrego z tego wyszło. Analizując tę całą drogę, którą przeszliśmy od momentu przejęcia piłkarskiej Warty to nam się udało chyba nawet za dużo. W tak krótkim czasie podołaliśmy, poradziliśmy sobie z tym przeskokiem. Wtedy organizacyjnie to była może czwarta liga, a my wspięliśmy się na najwyższy poziom rozgrywek.
Ile sobie Pan daje czasu na realizację tego planu naprawczego, na spłatę długów?
Długi nie są tutaj największym problemem. Wiele punktów z tego planu naprawczego, wiele porozumień już zostało wdrożonych i one przestają być problemem. Na pewno będzie skromniej, na pewno będzie inaczej, ale dalej będzie ambitnie. I nie patrzyłbym tylko na kwestię zaległości finansowych, bo zapewniam, że z tym sobie poradzimy. Teraz ważne są aspekty sportowe: drużyna boisko, rozgrywki.
A skąd Pan weźmie pieniądze na to wszystko? Da ze swoich?
W pewnej części tak. Piłka nożna niejednego „Abramowicza” zjadła. W futbolu, obojętnie, czy polskim, czy europejskim nie ma górnej granicy, górnego limitu wydatków. Dlatego od początku mówiłem, że Wartę chcę budować na kilku filarach. Dlatego chciałbym podziękować sponsorom i osobom, które doceniają i szanują naszą codzienną pracę i po spadku z Ekstraklasy dzwoniły ze słowem wsparcia. To oni mi zaufali i to dla nich zostaje.
A dużo z nich odeszło? Ile osób powiedziało, że już nie chce w tym brać udziału?
Nikt. Na chwilę obecną nikt. W naszym klubie biznesu wciąż jest ponad 80 firm. Więc chyba to o czymś świadczy. To wielkie wotum zaufania i wszyscy w klubie czują odpowiedzialność za ten klub.
A czym przekonaliście nowego dyrekotra sportowego i nowego trenera, by przyszli do Warty? Czym przekonujecie potencjalnych nowych piłkarzy? Dlaczego mają wierzyć, że będziecie im regularnie płacić za pracę, skoro nie zapłaciliście za poprzedni sezon?
Tak jak mówiłem, ten temat się powoli kończy. Jak przyszedłem do Warty też przekonywałem, że będzie inaczej, niż za czasów państwa Pyżalskich. Albo ktoś uwierzy, albo nie. Wszyscy zawansowaliśmy do Ekstraklasy i wszyscy tez z niej spadliśmy. Każdy klub po spadku z Ekstraklasy ma problemy finansowe. Absolutnie każdy.
A wie Pan, że niektórzy obecną sytuację Warty powrównują właśnie do momentu oddanie jej przez państwa Pyżalskich, że historia zatoczyła koło?
Nie zgadzam się z tym i uważam, że ten kto tak mówi to nie zna całej naszej historii. Niech spojrzy jak piłkarska Warta w ostatnich sześciu latach się zmieniła, jak się rozwinęła. Niech zobaczy listę naszych sponsorów i partnerów, czy naszych pracowników. Jak bardzo rozwinęła się Akademia i jakie sukcesy osiągnęła. Na pewno to powód do dumy dla całej warcianej społeczności. Sam Messi czy Mbappe oklaskujący zawodnika Warty Poznań Marcina Oleksego przy odbiorze nagrody Puskasa. Pełna duma. Tak, zdarzyło się teraz tąpnięcie, ale porównywanie mnie do pana Pyżalskiego jest karygodne.
Pana zdaniem kibice Warty mogą czuć się zawiedzeni?
Jeśli ktoś jest kibicem, to wie, że takie sytuacje w sporcie się zdarzają, chociaż ma prawo czuć się zawiedziony. Ale fakt, że wciąż jest bardzo duża grupa ludzi, która wierzy w ten projekt, która wciąż z nami jest, to chyba o czymś świadczy. Dlatego napisałem do kibiców list otwarty, dlatego spotykam się z nimi dzisiaj. Bo chcę żeby wiedzieli, że my mamy plan, ale też żeby wiedzieli jak trudno działa się w sporcie w Poznaniu. Na najwyższym poziomie rozgrywek to jest biznes. Uważam, że udawało nam się w nim funkcjonować całkiem dobrze. Ale rzeczywistość w Ekstraklasie jest brutalna.
Brutalne są też social media i kibice, którzy mogą w nich napisać co chcą. I pytać. Na przykład o to skąd Pan ma tyle pieniędzy żeby inwestować w klub piłkarski? Pytają, co to jest za gość, który opowiada, że zainwestował miliony złotych?
Do dużych pieniędzy doszedłem sam. Zacząłem pracować w wieku 16 lat. Na przysłowiowym zmywaku, w restauracji, na pracach dorywczych. Wyjeżdżałem pracować do Niemiec, do Anglii, do USA. Potem przyjechałem na studia do Poznania i mieszkałem w akademiku, w Atolu na Górczynie. Dostawałem socjal 200 złotych i 300 złotych od mamy, która sama wychowywała mnie i moje siostry. I za to musiałem wyżyć. Sos do makaronu był rarytasem. Potem studiując na Akademii Ekonomicznej (którą potem ukończyłem) wyjechałem na Work and Travel. Przez cztery miesiące pracowałem siedem dni w tygodniu. A następnie z programu AISEC poleciałem do pracy do Hong Kongu. I tam posmakowałem biznesu. Po powrocie założyłem firmę zajmującą się handlem, a następnie produkcją spersonalizowanych gadżetów. Zatrudniam w chwili obecnej 300 osób. Zawsze, od kiedy byłem nastolatkiem byłem więc zorientowany na pracę.
Pana firma jest wypłacalna? Nie ma w niej długów?
Absolutnie nie ma długów. Dlatego nie chodzi o to ile ja chcę przeznaczyć na Wartę, ale ile mogę. Miara bogactwa nie jest miarą dobrodziejstwa.
Mówią, że kto ze wszytkimi idzie na wojnę, ten wojnę przegrywa. A Pan chciał iść na wymianę ciosów z Lechem Poznań, z Miastem, z KS Wartą Poznań. Upominał się Pan o stadion dla Warty, o pieniądze z KS-u. Po co? Nie żałuje pan tych ruchów?
Niczego nie żałuję. Biorę odpowiedzialność za swoje ruchy. Przykro mi jedynie jeśli ktoś nazywa to wykłócaniem, czy upominaniem się o coś. Ja się o nic nie wykłócam, tylko głośno o pewnych rzeczach mówię. To, że negatywnie się o kimś wypowiem, to nie oznacza, że z nim idę na wojnę. Stwierdzam pewne fakty i tyle. Choćby o dysponowaniu publicznymi pieniędzmi. Jedyne o co poprosiliśmy to była prośba o wsparcie finansowe do Miasta. Zdecydowano jednak, że prywatnemu podmiotowi, operatorowi stadionu miejskiego, nie będą płacić. I ja to przyjmuję do wiadomości.
Czyli to nie jest tak, że Pan mówi, że "Warcie coś się należy"?
Nigdy tak nie powiedziałem. Jeśli już, to powiedziałem, że Warta, jako klub na coś zasługuje. Ja niczego nie żądam i nie chcę, by ktoś komuś coś zabierał, np. Lechowi. Poruszyłem sprawę gry na stadionie przy Bułgarskiej, bo jest to obiekt miejski. Trudno więc żebym o tym nie mówił.
Ale władze Miasta zadeklarowały chęć pomocy w dostosowaniu Drogi Dębińskiej do wymogów pierwszej ligi... Czyli chcą pomóc.
Takie deklaracje padły. Dokumenty nie zostały podpisane, ale rzeczywiście usłyszeliśmy takie obietnice.
Warta na pewno zagra w 1. lidze?
Tak, zagra.
A gdzie?
Został jedynie Grodzisk Wielkopolski.
A tam nie będzie problemu? Relacje chyba tam też się trochę zepsuły...
Nie będzie, ale celem jest oczywiście powrót na Drogę Dębińską. W tej rundzie będzie to bardzo trudne. Wierzę jednak, że na wiosnę wrócimy do Ogródka. Podobnie, jak jestem przekonany, że Warta Poznań będzie miała swój stadion, ale musimy na to jeszcze poczekać.
A co Pan zrobi jak za pół roku okaże się, że przy Drodze Dębińskiej nic się nie zmieniło i że to były tylko obietnice?
Tak długo, jak będzie grono ludzi, którzy chcą iść przeciwko pewnym stanom rzeczy które są obecne i chcą udowodnić, że Warta jest w stanie coś znaczyć w Poznaniu, to mi tez będzie się chciało.
Warta Poznań S.A. to także Akademia. To prawda, że rodzice chcą zabierać z niej swoje dzieci?
Jeśli są takie przypadki, to na pewno nie ma ich więcej, niż było w poprzednich latach. Nie planujemy zamykać Akademii w Grodzisku. Rodzice naszych piłkarzy też są zaproszeni na dzisiejsze spotkanie i na wszelkie pytania odpowiem. Będzie skromniej ale niekoniecznie gorzej.
A do spraw z KS Warta Poznań chciałby się Pan odnieść? Relacje nie są poprawne...?
Nie są idealne, ale te spory więcej żyją w mediach, niż w rzeczywistości. Chciałbym żeby relacje się poprawiły. Będziemy razem funkcjonować na obiektach przy Drodze Dębińskiej, tutaj nie ma powodów do sporu. Cała Warta powinna iść razem. Powiem więcej, cała Warta powinna wyglądać tak, jak sekcja np. szermierki czy plywania, bo tam są pasja, ciężka praca i sukcesy. Nie mam złych intencji wobec innych sekcji.
No ale walczycie w sądzie o ekwiwalent za Modera, wysłaliście pismo w związku z przekazaniem gruntów Miastu przez KS... Można było tego nie robić.
Jak pojawiają się pieniądze i zza światów wychodzą "trupy" i mówią "To jest moje", to uważam, że to nie jest OK. I zawsze w takiej sytuacji się postawię. Ale to tylko epizody. Walczmy wspólnie o silną Wartę w Poznaniu. O wszystkie sekcje.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.