Trener Niels Frederiksen zwrócił uwagę po spotkaniu na to, że przede wszystkim priorytetem było zwycięstwo. Jest to w pełni zrozumiałe biorąc pod uwagę to, że w poprzednim sezonie Lech skompromitował się przeciwko Resovii Rzeszów i w upokarzających okolicznościach odpadł z Pucharu Polski. Teraz jednak takiej sytuacji udało się uniknąć, co jest dla trenera Lecha Poznań najważniejsze.
- Powiem krótko: przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo, udało nam się je osiągnąć i to jest najważniejsze. W poprzednim sezonie przegraliśmy taki mecz, a dziś go wygraliśmy. To był inny mecz przy trudnych okolicznościach. Kilka razy mieliśmy okazje, by zabić mecz i powinniśmy byli w stanie to zrobić, ale to nam się nie udało. Mamy jednak zwycięstwo i jestem tym usatysfakcjonowany - stwierdził po meczu z Gryfem Słupsk Niels Frederiksen.
Filip Jagiełło zwrócił natomiast uwagę na to, że mecz miał dwa oblicza w pierwszej i drugiej połowie. Zawodnik Kolejorza potwierdził mimo wszystko słowa trenera, że misją było przede wszystkim zwycięstwo i awans, co w ostatecznym rozrachunku udało się wykonać.
- Głównie chodziło o to, żeby szybko odblokować mecz, strzelić jednego, a potem drugiego gola. W pierwszej połowie to się udało. Gryf poza przypadkową sytuacją nie miał praktycznie nic. W drugiej gorzej to wyglądało. Proste błędy, straty piłek i była nerwówka. Takie zespoły są nieprzewidywalne, na wyższym poziomie wiesz mniej więcej czego się spodziewać. Ale tak jak mówiłem, naszym celem było szybkie zdobycie bramek, kontrola nad meczem i do tego gola na 2:1 to się udawało. Po stracie zaczęła się nerwówka, ale przyjechaliśmy tu po awans i to wykonaliśmy - powiedział środkowy pomocnik.
Duński szkoleniowiec docenił postawę przeciwników, zauważając, że zrobili oni wszystko, co w ich mocy, by stawić opór Lechowi Poznań. Niels Frederiksen miał jednak zastrzeżenia do swoich zawodników, którzy nie potrafili bardziej zaznaczyć swojej dominacji i do końca musieli liczyć się z ryzykiem straty korzystnego rezultatu.
- Wiedzieliśmy jak zagrają piłkarze Gryfa i spisali się dziś nieźle na boisku. Dysponowali takimi umiejętnościami, jakie mieli i zagrali bardzo dobry mecz. Zrobili wszystko, co w ich mocy. Wiedzieliśmy, że czeka nas dużo walki, a i samo boisko będzie inne od tego, na którym normalnie gramy. To był mecz pełen walki, pojedynków i zbieranych drugich piłek. Myślę, że wyglądaliśmy w tych elementach całkiem nieźle, ale to, co mnie negatywnie zaskoczyło to brak wielu goli z naszej strony. W takich meczach, przy tak wielu okazjach, jakie produkowaliśmy musi być ich więcej. Musimy być bardziej efektywni - podkreślił Niels Frederiksen.
Swojemu trenerowi wtórował także Joel Pereira zwracając uwagę na to, że mecz na Gibraltarze zwiększył pokłady pokory oraz szacunku wśród zawodników Lecha Poznań nawet względem bardzo nisko notowanego przeciwnika. Piłkarz zgodził się z tym, że Kolejorz miał możliwości na podwyższenie prowadzenia, ale jednocześnie był zdania, że drużyna kontrolowała przebieg spotkania.
- Po poprzednim sezonie wiemy, że każdy mecz pucharowy może być trudny i jesteśmy zawsze gotowi. Po porażce na Gibraltarze nabraliśmy jeszcze większego szacunku i czujności na spotkania z takimi rywalami. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, strzeliliśmy dwa gole i mieliśmy sporo innych sytuacji, ale nie potrafiliśmy podwyższyć prowadzenia. Potem to oni złapali kontakt po fazie przejściowej i gra się wyrównała. Ale ogólnie myślę, że kontrolowaliśmy grę.
Lech Poznań gra dalej w Pucharze Polski, ale już musi myśleć o kolejnym wyzwaniu, które nadejdzie w ten weekend. 2 listopada w niedzielę przy Bułgarskiej Kolejorz podejmie Motor Lublin o godzinie 14:45 w ramach 13. kolejki PKO BP Ekstraklasy.
Komentarze (0)