reklama

Niels Frederiksen wybuchł po spotkaniu Lecha Poznań z Rayo. "Nigdy nie spotkałem się z czymś takim"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Przemysław Szyszka

Niels Frederiksen wybuchł po spotkaniu Lecha Poznań z Rayo. "Nigdy nie spotkałem się z czymś takim" - Zdjęcie główne

Niels Frederiksen w mocnych słowach ocenił zawody na Estadio Vallecas. | foto Przemysław Szyszka

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KategoriaDrużyna Lecha Poznań drugi raz z rzędu w kuriozalnych okolicznościach zawiodła swoich kibiców w Lidze Konferencji. Fani Kolejorza nie oszczędzali w swoich opiniach trenera Nielsa Frederiksena, którego decyzje ich zdaniem zawaliły ten mecz. Szkoleniowiec zabrał głos w tej sprawie i wytłumaczył się z niektórych wyborów, jakie podjął w trakcie spotkania.
reklama

Niels Frederiksen tłumaczy się z kontrowersyjnych zmian. "Potrzebowaliśmy świeżej energii"

Kibice Kolejorza i eksperci nie pozostawili na Nielsie Frederiksenie suchej nitki, winiąc go za kolejny przegrany mecz Lecha Poznań w Lidze Konferencji. Znów głównym zarzutem wobec szkoleniowca były jego decyzje o zmianach, które zdaniem niektórych zabiły szanse mistrzów Polski na zwycięstwo. Lech źle zarządzał meczem w drugiej połowie, o czym mówił po spotkaniu Antoni Kozubal.

reklama

- Cofnęliśmy się tak troszeczkę pewnie niepotrzebnie przez co Rayo tworzyło sobie sytuacje, bo mają wysoką jakość. Myślę, że rywale wykorzystali też atmosferę na stadionie, która popchnęła ich do przodu i po prostu wykorzystywali błędy naszej defensywy - mówił wprost młody pomocnik Kolejorza.

Ogrom kontrowersji wywołała decyzja o ściągnięciu z boiska Mikaela Ishaka oraz Luisa Palmy. Kapitan Lecha był ostoją drużyny natomiast Honduranin w pierwszej połowie stanowił główną oś ataków i był zdecydowanie najgroźniejszym piłkarzem w szeregach mistrza Polski. Tymczasem Niels Frederiksen stwierdził, że drużyna potrzebowała czegoś innego niż to, co oferowali kluczowi zawodnicy. 

- Potrzebowaliśmy świeżej energii na boisku i to był jeden powód tych zmian. Drugim było natomiast to, że rywale nas spychali do defensywy i dobrze było mieć nieco więcej szybkości z przodu, aby poszukać swoich szans - stwierdził trener Kolejorza.

reklama

Kibiców Lecha Poznań mogła również zaskoczyć "wędka" dla Kornela Lismana. Młody skrzydłowy pojawił się na boisku po godzinie gry i po lekko ponad 20 minutach został zmieniony. W jego miejsce pojawił się Robert Gumny i zaledwie 60 sekund później, de Frutos dał Rayo remis. Szkoleniowiec Lecha Poznań tak tłumaczył swoją decyzję z tamtej chwili. 

- Zawsze można dyskutować po fakcie czy to była słuszna decyzja, ale zadecydowały o niej kwestie taktyczne. Oczywiście, kiedy wstawiasz Lismana, a następnie zdejmujesz go po chwili, nie wygląda to dobrze, ale tu nie chodziło o niego. Zespół zawsze będzie ważniejszy niż jednostka - tak po prostu jest. Przeszliśmy wtedy na obronę piątką zawodników. Ta zmiana miała nam pomóc radzić sobie z dośrodkowaniami i utrzymać wynik - poinformował Niels Frederiksen

reklama

Trener Lecha ostro o pracy sędziów. "Nigdy nie spotkałem się z czymś takim"

Zmiany wzbudziły sporo emocji nie tylko na boisku, ale również poza nim! Trener Niels Frederiksen w pewnym momencie aż kipiał z wściekłości, nie mogąc wprowadzić na boisko nowych graczy przed stratą pierwszego gola. Udało mu się to zrobić dopiero po tym, gdy rywale złapali kontakt.

Rozświeczony Duńczyk zwyzywał wtedy sędziów za co został ukarany żółtą kartką, ale nie protestował z tego powodu na pomeczowej konferencji prasowej. Zamiast tego raz jeszcze, tym razem publicznie, przejechał się po zespole sędziowskim.

- Doskonale rozumiem powód otrzymania żółtej kartki. Byłem naprawdę wściekły. Przyczyną tego była próba przeprowadzenia przeze mnie zmiany. Nie mogliśmy tego zrobić w pierwszej przerwie w grze, w drugiej i ku*wa trzeciej. Dopiero w czwartej przerwie, kiedy poprosiliśmy o zmianę mogliśmy ją przeprowadzić. Nigdy nie spotkałem się z czymś takim - mówił rozemocjonowany szkoleniowiec Lecha Poznań.

reklama

Zupełnie inną postawą po spotkaniu wykazywał się Antoni Kozubal. Młody pomocnik Kolejorza w zasadzie przez łzy dzielił się swoimi wrażeniami z przegranego starcia z Rayo Vallecano. Jego gol ostatecznie nie przyniósł oczekiwanych trzech punktów, a piłkarz wyglądał po meczu na kompletnie rozbitego.

- Przykre jest to, jak ten mecz się potoczył dla nas wszystkich. Bardzo żałujemy - mogę szczerze mówić przez łzy. Nie wiem, czy potrzebne są jakiekolwiek słowa tutaj. Pierwsza połowa była super, ale gramy dwie, więc nie ma ona w tym momencie żadnego znaczenia. Moja bramka też w ogóle nie ma żadnego znaczenia, bo jeśli przegrywamy to nic się nie powinno liczyć - dzielił się odczuciami reprezentant Polski.

Trudna noc dla Lecha w Madrycie. Piłkarze muszą zadbać o motywację

Czwartkowy mecz Lecha Poznań z Rayo Vallecano okazał się być potężnym ciosem zadanym w mentalność i psychikę zawodników Kolejorza. Mistrzowie Polski na pewno liczyli się z tym, że Hiszpanie będą trudnym przeciwnikiem, ale sposób w jaki ci osiągnęli to zwycięstwo był iście katastrofalny dla podopiecznych Nielsa Frederiksena.

Lechici muszą się jednak szybko pozbierać, bowiem już za dwa dni w niedzielę zagrają w Gdyni z lokalną Arką. Antoni Kozubal po czwartkowym meczu podkreślał, że Lecha stać na to, by grać jak rok temu i nadszedł czas, by w końcu znów zacząć to pokazywać.

- Musimy zbudować nasz charakter na tych błędach i pomyłkach, które nam towarzyszyły. Jako drużyna musimy w końcu stanąć i pokazać, że jesteśmy mocni, bo mamy w sobie tą jakość, by grać tak jak w poprzednim sezonie - zadeklarował Antoni Kozubal.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo