Trener Niels Frederiksen był po spotkaniu zadowolony z postawy swojej drużyny, która jego zdaniem zaprezentowała się na wysokim poziomie. Docenił ją tym bardziej z tego powodu, że zespół zmagał się z niemałymi problemami kadrowymi, a jednak pomimo kontuzji lechici zdołali na własnym terenie zdobyć trzy punkty. W szczególności Duńczyk po meczu chwalił dwóch młodzieżowców - Wojciecha Mońkę i Kornela Lismana - którzy weszli w buty dotychczasowych gwiazd, nie obniżając jakości gry.
- Myślę, że młodzieżowcy zagrali bardzo dobrze, ale nie jestem tym zaskoczony. Zanim dokonuje wyborów kadrowych, obserwuje zawodników na treningach, a tych dwóch graczy prezentowało się nieźle. Ich występ był naprawdę dobry i zyskali oni dużo doświadczenia w bardzo trudnym starciu, a ja jestem z nich dumny - mówił Niels Frederiksen.
Sam Lisman po spotkaniu również pozytywnie oceniał swój występ, mówiąc, że w trakcie rywalizacji nie dokuczała mu większa presja w związku z decyzją trenera. Młodzieżowiec Lecha Poznań stwierdził, że w sobotnim spotkaniu wykonał swoje zadania w stu procentach, ale wymaga od siebie jeszcze więcej szczególnie w kontekście liczb. W jego opinii najważniejszym aspektem meczu jest oczywiście fakt iż w sobotni wieczór Kolejorz zszedł z boiska z tarczą.
- Czułem się fajnie i szczerze mówiąc myślałem, że będzie większy stres, a tak naprawdę w ogóle go nie odczuwałem. Większy stres był wtedy, gdy się dowiedziałem o decyzji trenera, bo wtedy była większa adrenalina, ale dzisiaj było spokojniej. Na boisku od pierwszego gwizdka się wyłączyłem i czułem się bardzo dobrze - mówił o swoich wrażeniach młodzieżowiec Niebiesko-Białych.
Trener Frederiksen w meczu z Koroną udowodnił, że jest w stanie wygrywać w trudnych warunkach. Na boisku po stronie Lecha Poznań brakowało ważnych postaci. Z kadry meczowej wypadł Antonio Milić oraz Radosław Murawski, który zmagał się z drobnym urazem, przez co wróci do treningów dopiero w połowie przyszłego tygodnia. Ponadto na grę od pierwszej minuty nie był gotowy Daniel Hakans. Trener Frederiksen mówił też, że zauważył spadek formy Alexa Douglasa w związku z czym Szwed ustąpił miejsca innym.
Mimo tych problemów Niels Frederiksen poprowadził swoją drużynę do zwycięstwa w kolejnym meczu domowym. Pozostawało jednak pytanie, dlaczego Lech u siebie może wygrywać z każdym, w każdych warunkach, a na wyjazdach prezentuje wyjątkowo słabą formę?
- Nie mogę się nie zgodzić z tym, że mamy problem na wyjazdach, ale sądzę, że to normalne. Większość zespołów punktuje gorzej na wyjazdach niż u siebie. Zgadzam się z tym, że musimy wyglądać lepiej na obcych terenach i zdobywać więcej punktów. Jest wiele wytłumaczeń, dlaczego prezentowaliśmy się tak, a nie inaczej, ale liczy się to, że musimy pokazywać jakość, kiedy gramy na wyjeździe - przekonywał szkoleniowiec Kolejorza.
Wytłumaczenia słabszej dyspozycji Lecha Poznań w nowym roku szukał także Bartosz Salamon. Jego zdaniem ważną rolę przy takim, a nie innym obrazie gry poznaniaków odegrał poziom pressingu, który obniżył się względem początku sezonu. Stoper Kolejorza zauważył, że teraz w zespole Kolejorza pojawiły się nowe wyzwania w obronie po tym, gdy pressing zawiązywany przez zawodników z przodu częściej był omijany przez rywali.
- Mam wrażenie, że w tej rundzie nasz pressing nie jest już tak agresywny i tak dobrze zorganizowany. Z czego to wynika? Nie wiem. Na pewno trenerzy go analizują, na pewno inne drużyny się na nas przygotowują, poznając nas. Myślę, że my jako drużyna i trener to wie, musimy poprawić ten moment pressingu po stracie i również od rozpoczęcia gry. Wtedy akcje rywali będą umierać w zarodku. Myślę, że to jest najważniejsza zmiana, która pozwala przeciwnikom wchodzić w nasze pole karne - dzielił się obserwacjami w programie "Liga +" obrońca Lecha Poznań.
Patrik Walemark po spotkaniu podkreślał z kolei istotę pewności siebie i wiary, co do własnych możliwości. Podobnie, jak po wcześniejszych meczach mówił, że nie bierze się ona znikąd i trzeba było o nią zawalczyć w trudniejszym czasie. Swojemu skrzydłowemu wtórował także Niels Frederiksen, który twierdził, że dziś wystawił ten aspekt gry przed szereg celów do zrealizowania.
- Powiedziałem piłkarzom przed meczem, że nie jest dla mnie ważne, że zagramy dziś fantastycznie tylko, żebyśmy mieli właściwą mentalność do walki i do gry jako zespół. Poprzednio mieliśmy z tym problem. Piłkarze potrzebują pewności siebie i poczucia, że są dobrzy z piłką przy nodze. Zwycięstwa ją podbudowują, a porażki osłabiają, dlatego jej utrzymanie jest bardzo ważne - mówił duński trener.
Lechici zdają się nie przejmować tabelą Ekstraklasy na obecnym etapie rozgrywek. Kornel Lisman mówił po meczu, że zespół nie jest zainteresowany wybieganiem w przyszłość i ewentualną kalkulacją wyników. Piłkarze koncentrują się na tym, co jest tu i teraz, dążąc do pokonania kolejnego rywala. W podobnym tonie wypowiadał się jego klubowy kolega - Bartosz Salamon.
- To uczucie zawodu, że coś nam ucieka z rąk jest zaraz po meczu w szatni, ale później musimy o tym zapominać. Myślę, że w sporcie porażki się zdarzają, trzeba na nie reagować i się po nich podnieść. Chcemy walczyć o mistrzostwo do końca, więc musieliśmy wymazać z pamięci ostatnie 2-3 ostatnie, gorsze tygodnie i skupić się tylko na zapewnianiu trzech punktów. Od wtorku czułem już taką pozytywną energię, koncentrację i świadomość, że jest to bardzo ważny mecz - deklarował doświadczony stoper.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.