Racowisko na trybunach Enea Stadionu pojawiło się podczas niedzielnego meczu kilkukrotnie. Najpierw na trybunie zwanej kotłem, następnie w sektorze kibiców Legii Warszawa. Miarka "przebrała się" w 78. minucie, kiedy to z sektora kibiców (pseudokibiców) Lecha Poznań race rzucono na murawę. W kierunku piłkarzy, zwłaszcza stojącego tyłem do trybuny bramkarza Legii "spadł deszcz" odpalonych rac. Sytuacja zrobiła się na tyle niebezpieczna, że z pola karnego nie tylko musiał się "ewakuować" Kacper Tobiasz, ale także innym piłkarzom groziło niebezpieczeństwo. Arbiter Szymon Marciniak nie miał innego rozwiązania, jak przerwać spotkanie (zostało wzniowione po około pięciu minutach).
Enea Stadion zamnięty?
Nie wiadomo jeszcze jak wysokie będą kary nałożone na Lecha Poznań, ale to, że Komisja Ligi wyegzekwuje zachowanie pseudokibiców jest pewne. Na tym nie koniec. Kiedy do podobnych incydentów doszło w maju 2018 roku, także podczas spotkania Lech - Legia, poznański klub nie tylko musiał zapłacić wysoką karę finansową, ale został ukarany także przez wojewodę wielkopolskiego zamknięciem obiektu. Pięć spotkań ligowych i trzy w ramach europejskich pucharów zostało rozegranych bez udziału publiczności. Dodatkowo Komisja Ligi na jeden mecz Ekstraklasy zamknęła trybunę za jedną z bramek. Kara była bardzo surowa, ponieważ na murawę wtargneli także pseudikibice, teraz na szczęście do takiego incydentu nie doszło.Szkoda, że doszło do takiego złamania przepisów o bezpieczeństwie imprez masowych, bo kibice przygotowali ciekawą oprawę na to spotkanie. Sytuacja wymknęła sie jednak spod kontroli...
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.