Dawid Kownacki prowadzi Herthę do pierwszego zwycięstwa w lidze
Już od samego początku, gdy Kownacki dołączył w tym sezonie do Herthy Berlin, jego trener - Stefan Leitl - potwierdzał swoimi decyzjami, że były napastnik Lecha Poznań będzie jego pierwszym wyborem. Dwukrotny mistrz Polski w dotychczasowych pięciu rozegranych spotkaniach cztery razy wyszedł w podstawowym składzie, spędzając na boisku przynajmniej 68 minut. Piłkarz nie mógł się wstrzelić w pierwszych meczach w nowym klubie, ale w meczu z liderem 2. Bundesligi - Hannoverem 96 - wreszcie okazał się decydujący dla Herthy.Dzięki "Kownasiowi" piłkarze ze stolicy Niemiec wyszli na prowadzenie w 51. minucie. Nowy nabytek asystował przy trafieniu Martena Winklera, a następnie sam podniósł prowadzenie na 2:0 nieco ponad kwadrans później. Polski napastnik popisał się znakomitą główką po dośrodkowaniu Fabiana Reese, zdobywając swojego pierwszego gola w tym sezonie. Hertha sensacyjnie wygrała mecz z liderem zaplecza Bundesligi wynikiem 3:0, przerywając tym samym serię czterech meczów ligowych bez zwycięstwa.
Wygrana zespołu Polaka była tym bardziej sensacyjna, że przez ostatnie trzy spotkania ligowe z rzędu ekipa z Berlina nie potrafiła zdobyć gola. Tymczasem przeciwko najlepszej drużynie ligi zaliczyła aż trzy trafienia. Sam Kownacki statystycznie może uznać ten mecz za udany: zanotował 7/10 celnych podań, wygrał 4/6 pojedynków w powietrzu i 2/3 na ziemi. Były piłkarz Lecha powraca do strzelania od 18 maja, kiedy to jeszcze w barwach Fortuny Dusseldorf odnotował swoje ostatnie trafienie w przedostatnim meczu poprzedniego sezonu 2. Bundesligi.
Słodka zemsta Kamińskiego w starciu z byłym klubem [WIDEO]
Jakub Kamiński ledwo, co został wytransferowany do Wolfsburga, a już pokazał swojemu byłemu klubowi, jak wielki błąd popełnił, podejmując taką decyzję. Wraz ze zmianą barw "Kamyk" odzyskał olimpijską formę - stał się jednym z głównych bohaterów wrześniowych meczów reprezentacji Polski, a w samym Koeln zaczął prowadzić zespół do kolejnych zwycięstw jako pierwszoplanowa postać drużyny.
O Kamińskim znów zrobiło się głośno po niesamowitym meczu Koeln przeciwko Wolfsbugowi, w którego barwach występował przez trzy ostatnie sezony. W sobotę oba zespoły toczyły niezwykle zacięty pojedynek w ramach trzeciej kolejki Bundesligi. "Wilki" regularnie wysuwały się na prowadzenie, ale piłkarze Koeln błyskawicznie nadrabiali straty, doprowadzając do remisów. Do ostatnich sekund nie było pewne, jakim rezultatem zakończy się ta konfrontacja.
Niezwykle wyrównany mecz, jak się okazało, rozstrzygnął właśnie Jakub Kamiński. Były skrzydłowy Lecha Poznań strzelił gola na remis dla swojej ekipy w ostatnich sekundach spotkania, odbierając Wolfsburgowi szanse na zwycięstwo. Portal "Kicker" poinformował po spotkaniu, że nikt jeszcze nie strzelił gola "tak późno" od sezonu 1992/93, kiedy wprowadzono doliczony czas gry.
Była to rewelacyjna końcówka, bowiem sędzia doliczył aż 14 minut, a w tym czasie Koeln zdołało dwukrotnie odwrócić niekorzystny wynik. Polski skrzydłowy został bohaterem tego meczu, stając na wysokości zadania w kluczowym momencie.
Kamiński zakończył to spotkanie ze statystyką 19 celnych podań na 24 możliwe. Wygrał 4 z 7 pojedynków na ziemi, a także wykonał jeden udany drybling na dwie próby. Dwukrotnie też zażegnywał niebezpieczeństwo w obronie. Występ byłego skrzydłowego Lecha oceniono na trzy w sześciostopniowej skali (jedynka była najwyższą notą).
Polak zalicza fantastyczny start sezonu w nowych barwach, co dodatkowo potwierdza statystyka dwóch strzelonych goli i jednej zdobytej asysty w ostatnich czterech meczach. Były piłkarz Lecha Poznań jest pierwszym wyborem w nowym klubie, a także w reprezentacji. Koeln, w którym odgrywa jedną z głównych ról zajmuje teraz trzecią pozycję w tabeli ze stratą dwóch punktów do liderującego Bayernu. Jakby tego było mało zespół Kamińskiego jest póki co niepokonany w Bundeslidze. Trudno zaprzeczyć, że na oczach fanów piłki nożnej 23-latek odradza się na nowo.
Piorunujący debiut Skórasia w Gent. "Czy właśnie narodziła się nowa gwiazda?"
Niesamowity debiut w nowym zespole zaliczył również Michał Skóraś. Wychowanek Lecha Poznań zdecydował się na transfer do ekipy KAA Gent po rozczarowujących wynikach w Clube Brugge. Jak się okazało było to strzał w dziesiątkę. Skóraś w barwach rywala z Jupiler Pro League zaprezentował dawne, kapitalne oblicze i to w dodatku już w pierwszym meczu w nowych barwach.25-letni skrzydłowy wyszedł na niedzielny mecz przeciwko Royal Antwerpii w podstawowym składzie i sprostał dużemu wyzwaniu. W starciu z piątą najlepszą drużyną rozgrywek sezon temu, Skóraś odegrał ważną rolę przy ostatecznym zwycięstwie 2:1. Jego drużyna przegrywała do 45. minuty jedną bramką, grając na domiar złego w dziesiątkę. Były piłkarz Lecha Poznań dał jednak Gent wyrównanie w doliczonym czasie gry w pierwszej połowie. To położyło fundament pod późniejszy sukces, który drużynie zapewnił późniejszy gol Samoisego.
To jednak Michał Skóraś został bohaterem starcia z Royal Antwerpia. Belgijskie portale rozpisywały się o Polaku w samych superlatywach, twierdząc, że między innymi: "był wielkim bohaterem Gent", "dał zespołowi powód do walki na boisku", a także "był praktycznie wszędzie". Gazeta "Het Nieuwsbald" przyznała mu najwyższą notę po tamtym spotkaniu, czyli ósemkę. Jeszcze lepsze wrażenie zrobiło uzasadnienie tej oceny.
- Najlepszy zawodnik Gent. Zanim zdążył w pełni zadebiutować, ozdobił swój występ wspaniałym golem i zapoczątkował akcję na 1:2. Do tego świetnie wykonywał rzuty rożne i popisywał się rajdami, z którymi Antwerpia nie potrafiła sobie poradzić. Czy właśnie narodziła się nowa gwiazda? - opisał grę wychowanka Lecha Poznań znany portal.
Warto w tej sytuacji przytoczyć statystyki, jakie Michał Skóraś uzyskał w debiucie dla Gentu: oprócz gola dołożył od siebie także dwa udane dryblingi z trzech, trzy udane dryblingi z pięciu, dwie interwencje i aż trzy kluczowe zagrania. Jego celność podań wynosiła 70%. Skóraś zaliczył prawdziwe wejście smoka do nowego zespołu i przełamując strzelecką niemoc pierwszy raz od... 7 stycznia tego roku! To był wymarzony debiut w nowych barwach i teraz pozostaje mieć nadzieję, że skrzydłowy podtrzyma tę wysoką dyspozycję.
- Jestem bardzo szczęśliwy. To był wymarzony debiut. Strzelić gola i pomóc drużynie już w pierwszym meczu – cudowny scenariusz. Statystyki są ważne, nie będę udawał, że nie. Czuję się naprawdę szczęśliwy – mówił Skóraś po meczu Gentu z Antwerpią.
Optymizmu w kontekście najbliższej przyszłości Skórasia mogą również dodawać słowa skrzydłowego w kwestii szybkiej aklimatyzacji w drużynie. Polak póki co świetnie odnajduje się w szeregach Gentu, a to może zwiastować kolejne świetne mecze w wykonaniu wychowanka Lecha Poznań.
- Trener i koledzy dali mi dużo pewności siebie. Nawet nie śmiałem marzyć o wyjściu w podstawowym składzie na pierwszy mecz. Adaptacja i integracja z zespołem przebiegły bardzo sprawnie, co oczywiście sprawia, że czuję się tu wyjątkowo dobrze. Jestem gotowy na kolejne spotkania - przekonywał Michał Skóraś.
Komentarze (0)