Podopieczni Nielsa Frederiksena podzielają pomeczowe opinie szkoleniowca. "Prezentowaliśmy się w sposób ospały na boisku"
Na pomeczowej konferencji Niels Frederiksen jako jeden z głównych powodów straty punktów przez Lecha Poznań w meczu z Jagiellonią Białystok wskazał niewystarczający poziom piłkarskiej jakości i przede wszystkim energii po stronie swojej drużyny w pierwszej połowie. Wtórowali mu w tym po spotkaniu również jego zawodnicy, którzy krytycznie ocenili występ drużyny w niedzielnym meczu.
- Nie mieliśmy problemu w defensywie. Mieliśmy generalny problem w pierwszej połowie, bowiem prezentowaliśmy się poniżej swojego poziomu. Porozmawialiśmy w szatni w przerwie i całkowicie zmieniliśmy grę w drugiej części spotkania. Każdy widział, że zasługiwaliśmy w niej na zwycięstwo, ale nie możemy oddawać za darmo 45 minut gry przeciwnikom - mówił rozgoryczony Joel Pereira.
Piłkarz potwierdził słowa Nielsa Frederiksena o tym, że ten musiał wstrząsnąć swoimi podopiecznymi w szatni, by wybudzić ich z marazmu. Pereira stwierdził również, że po przerwie nie zmieniło się w zasadzie nic od strony taktycznej, a zawodnicy po prostu pozbierali się mentalnie. Dzięki zdecydowanej reakcji trenera mogli nadrobić straty i zostawić przynajmniej jeden punkt przy Bułgarskiej.
- Niczego nie zmieniliśmy w przerwie. Trener po prostu nas obudził, ponieważ prezentowaliśmy się w sposób ospały na boisku w pierwszej połowie. Wszystko w meczu szło zgodnie z planem od samego początku, ale potrzebowaliśmy wzrostu jakości, woli walki oraz większej ambicji - zaznaczał prawy obrońca Lecha Poznań, Joel Pereira.
Lech nie wykorzystał w pełni wad w grze Jagiellonii. "Przestrzeni za ich plecami było bardzo dużo"
Leo Bengtsson po meczu stwierdził na gorąco, że nie wie, dlaczego drużynie aż tak bardzo brakowało energii w pierwszej połowie. Zawodnik przyznał, że drużyna prezentowała się okropnie w tamtym momencie ale równocześnie stwierdza, że zespół Jagiellonii nie zaskoczył ich niczym szczególnym.
- W pierwszej połowie staraliśmy się grać, jak zawsze: z energią oraz dobrze wychodzić spod pressingu. To jednak nie funkcjonowało, bo byliśmy zbyt niechlujni, będąc przy piłce. Równocześnie nie wyglądaliśmy jakbyśmy też chcieli ją posiadać, co tylko utrudniało grę. Po przerwie towarzyszyła nam jednak totalnie inna energia i graliśmy już tak jakbyśmy chcieli grać - stwierdził po meczu Leo Bengtsson.
Na grę skrzydłowego trudno było jednak w niedzielę narzekać. Leo Bengtsson po chwili przerwy od gry w pierwszym składzie pokazał po powrocie wysoką jakość. To on dał Lechowi sygnał do comebacku pięknym golem na 1:1 i od początku do końca swojego występu pozostawał bardzo aktywny w grze. Piłkarz podkreślił po meczu, że czuł się komfortowo na boisku i starał się dać z siebie maksimum jak zawsze.
Bengtsson zauważył mimo wszystko, że Lech Poznań mógł zwyciężyć w meczu, gdyby widział więcej na boisku i częściej dostrzegał okazje do ataku.
- W meczach takich jak z Jagiellonią musimy czasem zmienić styl gry. Nie możemy ciągle grać od tyłu, czasem musimy utrzymać się dłużej przy piłce. W szczególności w pierwszej połowie rywale naciskali na nas bardzo wysoko i tej przestrzeni za ich plecami było bardzo dużo, więc powinniśmy byli przeanalizować to, gdzie konkretnie jest więcej tych przestrzeni i wziąć to pod uwagę w zmianie gry w niektórych meczach - zauważył Leo Bengtsson.
Komentarze (0)