Trudna droga Lausanne-Sport do Ligi Konferencji
Choć drużyna Lausanne-Sport pozornie nie należy do grona najbardziej niebezpiecznych przeciwników na jakich mógł w Lidze Konferencji trafić Lech Poznań, to należy liczyć się z jej siłą . Zespół prowadzony przez trenera Petera Seidlera włożył mnóstwo wysiłku w to, by znaleźć się w fazie ligowej Ligi Konferencji i sprostał dużym wyzwaniom na drodze do tego sukcesu.W drodze do fazy ligowej Ligi Konferencji w ramach kwalifikacyjnego dwumeczu zdołał wysoko pokonać 5:1 kazachską Astanę. Polscy kibice mogą w szczególności pamiętać tego rywala z rywalizacji sprzed ośmiu lat przeciwko Legii Warszawa. Później w decydującym starciu o wejście do fazy zasadniczej tych rozgrywek Lausanne-Sport dało sobie radę już z o wiele silniejszym rywalem czyli Besiktasem. Turcy mieli wtedy po swojej stronie chociażby takich graczy jak Tammy'ego Abrahama, Rafę Silvę, Milota Rashicę czy Orkuna Kokcu. Na ławce natomiast zasiadał wtedy Olle Gunnar Solskjaer - były szkoleniowiec Manchesteru United.
Mimo to, 16-krotnym mistrzom Turcji nie udało im się przejść Lausanne-Sport, które zapewniło sobie awans do fazy ligowej Ligi Konferencji dzięki zwycięstwu 1:0 w rewanżowym starciu na arcytrudnym terenie, czyli stadionie Besiktasu. Widowisko to oglądało wtedy 27 tysięcy kibiców. Jeszcze wcześniej zdołało wyrwać remis 1:1 po golu w 83. minucie na własnym obiekcie. To jasno pokazuje jak silni mentalnie są zawodnicy trenera Petera Seidlera i że do fazy ligowej Ligi Konferencji podchodzą z uzasadnioną pewnością siebie.
Lausanne-Sport postrachem maluczkich w Lidze Konferencji
Lausanne-Sport zdołało przebić się do europejskich pucharów, udowadniajac swoją wartość z trudnymi przeciwnikami. Na wstępie rozgrywek Ligi Konferencji czekali na nich w nagrodę w teorii łatwi rywale. Pierwszy mecz ekipa ze Szwajcarii rozegrała z dobrze znanym Lechowi Breidablikiem Kopavogur.Islandczycy zostali gładko pokonani 3:0, a w kolejnym starciu Lausanne uległ maltański Hamrun Spartans. Szwajcarzy odnieśli tam skromne zwycięstwo 1:0, ale wciąż było ono warte trzy punkty. Humory kibicom Lausanne-Sport mogła popsuć jedynie ostatnia, domowa strata punktów z Omonią Nikozja w związku z remisem 1:1.
Niezmiennie ich ulubieńcy są obecnie piątą siłą Ligi Konferencji i mogą się pochwalić bilansem 5:1, który należy do jednego z najlepszych w tych rozgrywkach. Śmiało można powiedzieć, że zespół trenera Seidlera maksymalnie koncentruje się na tym, by dojść jak najdalej w Lidze Konferencji.
Ponadto ich dwóch zawodników plasuje się w górnej części klasyfikacji strzeleckiej. Theo Bair i Gaoussou Diakite mają po dwa trafienia i choć nie jest to wynik wybitny to pokazuje, że Lausanne dysponuje groźnymi postaciami w ofensywie.
Co ciekawe obaj zawodnicy osiągają też zbliżone wyniki w samej lidze szwajcarskiej. Pierwszy z wymienionych ma na swoim koncie pięć goli, dające mu obecnie 14. miejsce w rankingu najlepszych strzelców. Drugi z nich natomiast odnotował o jedno trafienie mniej, ale za to na swoim koncie ma trzy asysty.
Sukcesy w Lidze Konferencji okupione problemami ligowymi
Lausanne-Sport ma się dobrze na froncie europejskim, ale w lidze krajowej sytuacja nie wygląda już tak kolorowo. Drużyna trenera Seidlera ma duże problemy z łączeniem gry na trzech frontach, bowiem aktualnie zajmuje dziewiątą pozycję z dwunastu i nie potrafi ustabilizować swoich wyników. Warto wspomnieć, że w poprzednim sezonie zakończyli zmagania na piątej lokacie po rywalizacji w grupie mistrzowskiej.Lausanne-Sport udowadnia, że starcia na wyjazdach w Szwajcarii są jego piętą Achillesa. Zespół ten wygrał tam zaledwie jeden mecz z siedmiu. Poza tym odnotował trzy remisy i trzy porażki. To może być zwiastun kłopotów tej drużyny przy Bułgarskiej nawet mimo tego, że w Lidze Konferencji dość dobrze sobie radziła na obcych arenach. Na domiar złego w tym sezonie ligi szwajcarskiej Lausanne-Sport nie potrafi wygrać przynajmniej dwóch meczów z rzędu. Ostatni raz zdołali to zrobić na wiosnę, kiedy to zwyciężyli 21 kwietnia i 3 maja.
Zespół trenera Seidlera prezentuje się jednak nadzwyczaj dobrze w Pucharze Szwajcarii, gdzie bez większych problemów radzi sobie z kolejnymi rywalami. W dwóch pierwszych meczach wyjazdowych zwyciężył 2:1 i 4:1, co podkreśla, że może stać się jednym z głównych kandydatów do zdobycia trofeum. Przed sobą ma teraz starcie w 1/8 finału z Yverdon Sport, które będzie trzecim z rzędu pojedynkiem na wyjeździe w tych rozgrywkach. W poprzednim sezonie Lausanne-Sport dotarło do półfinału, gdzie ostatecznie przegrało z FC Basel.
Warunki pogodowe przeważą szalę na korzyść Lecha Poznań?
W środowy wieczór drużyna Lausanne-Sport odbyła swój pierwszy trening w Poznaniu. Towarzyszyły mu specyficzne warunki. Po pierwsze odbył się on na bocznym boisku, a nie na płycie głównej stadionu. Miało to związek z pracami, których celem było możliwie jak najskuteczniejsze przygotowanie murawy pod czwartkowe warunki atmosferyczne i uchronienie jej przed intensywnymi opadami śniegu.Były one na tyle intensywne, że goście musieli zostać podwiezieni na boczne boisko mimo tego, że znajdowało się ono nieszczególnie daleko od Enea Stadionu. Przejście przez zaspy stanowiło jednak duże wyzwanie, co tylko podkreślało skalę trudności warunków pogodowych. Sam trening na odśnieżonym boisku przebiegł jednak bez większych problemów nie licząc mrozu, z którym musiał się uporać zespół trenera Zeidlera.
Jego podopieczni mogli to potraktować jako przedsmak tego, co czeka ich dzisiejszego wieczoru w ramach czwartej kolejki Ligi Konferencji w starciu z Lechem Poznań.
Komentarze (0)