Już na samym początku Tarasiewicz podkreślił, że jego zespół, choć ambitny i waleczny, nie jest obecnie ekipą dominującą na tle ligowych rywali.
- Wydaje mi się, że doświadczamy... Nie jest to usprawiedliwienie, ale my nie jesteśmy zespołem, który jest o dwie klasy lepszy od tych zespołów, z którymi żeśmy do tej pory grali. Dzisiaj to się znowu powtórzyło - zaznaczył trener Warty, odnosząc się do problemu powtarzających się trudnych meczów bez punktów.
Jednym z najbardziej emocjonalnych fragmentów konferencji była analiza pierwszego gola straconego przez Wartę. Tarasiewicz nie ukrywał frustracji, twierdząc, że bramka nie powinna zostać uznana.
- Uważam, że sytuacja doprowadziła do straty pierwszej bramki. Zawodnik z Górnika Łęczna był na pozycji spalonej. Prawdopodobnie była wyrysowana linia, ale uważam, że tej linii w minutę się nie rysuje - tłumaczył.
Dodał, że nawet przedstawiciel telewizji relacjonującej mecz przyznał, że nie było klarownego obrazu z kamery, co podważa wiarygodność decyzji sędziowskich: „To tłumaczenie jest nielogiczne i nieprawdziwe” — podsumował jednoznacznie szkoleniowiec.
Mimo porażki Tarasiewicz nie zrzucał winy na swoich zawodników. Przeciwnie — wziął ich w obronę, chwaląc postawę i zaangażowanie, szczególnie na tle dobrze dysponowanego rywala.
- Trafiliśmy na przeciwników, którzy byli bardzo dobrze dysponowani technicznie i motorycznie. Nie mogę mieć zarzutów do mojego zespołu i to mówię z pełnym przekonaniem, bo stoję przy linii bocznej i znam tych zawodników - powiedział.
Trener przyznał, że jego drużyna wciąż zmaga się z problemem nieskuteczności, zwłaszcza w kluczowych momentach.
- Prawdopodobnie brakuje nam tego, żebyśmy to my pierwsi strzelili bramkę. Dzisiaj mieliśmy ku temu okazje. Chociażby tak samo z Wisłą Kraków – nie udało się - mówił Ryszard Tarasiewicz.
Kolejnym wyzwaniem dla zespołu są kontuzje i urazy, które mocno wpływają na rotację w składzie. Tarasiewicz przyznał, że kilku kluczowych zawodników może nie zdążyć wrócić do zdrowia przed kolejnym spotkaniem.
- Trafiają nas urazy natury fizycznej – mechaniczne, mięśniowe. Dobrze, że mamy teraz prawie 10 dni przerwy do następnego meczu. Myślę jednak, że nie odzyskamy tych kilku zawodników w tak krótkim czasie — przyznał.
Mimo trudnego położenia i rosnącej presji, trener starał się wlać trochę otuchy w serca kibiców i samych zawodników. Zapewnił, że nie składa broni i nie mówi pustych słów:
- Nie dla podbudowania zespołu, ale powiem coś szczerze: jestem naprawdę optymistycznie nastawiony do dalszej części sezonu. I absolutnie nie jest to w moim charakterze, ale też nie są to słowa rzucone na wiatr - podkreślił.
Analizując grę swojego zespołu, zauważył też pozytywne aspekty – szczególnie jeśli chodzi o organizację gry, nawet w trudnym momencie, jakim jest strata gola.
- Nie było, jak ja to mówię kolokwialnie, partyzantki. Próbowaliśmy i dobrze bronić, i atakować. Myślę, a nawet jestem przekonany, że to nie może trwać wiecznie – że każda stykowa sytuacja kończy się stratą bramki — zaznaczył.
Warta Poznań ma jeszcze sześć meczów na odwrócenie losów sezonu. Jak przyznał trener, kluczowa będzie nie tylko skuteczność, ale również spokój i precyzja w działaniach ofensywnych. W następnej kolejce Zieloni zmierzą się na wyjeździe z Miedzią Legnica. Mecz odbędzie się 21 kwietnia o godzinie 19:30.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.