W 84. minucie niedzielnego spotkania Wisły Płock z Lechem Poznań miała miejsce dość kuriozalna sytuacja. Choć pomocnik Kolejorza, Filip Jagiełło, popisał się podręcznikowym wślizgiem, czysto wygarniając piłkę spod nóg Ibana Salvadora, sędzia Wojciech Myć nabrał się na iście teatralne zachowanie piłkarza z Gwinei Równikowej, który - pomimo tego, że wychowanek Zagłębia Lubin nawet go nie dotknął - rzucił się na murawę, sugerując, że został sfaulowany.
Arbiter z Lublina, który mógł nie widzieć dość dobrze tej sytuacji, ukarał zdziwionego Jagiełłę żółtym kartonikiem. Dla 28-letniego pomocnika było to drugie takie napomnienie w obecnych rozgrywkach - pierwszą żółtą kartkę obejrzał 19 października, w domowej rywalizacji z Pogonią Szczecin.
Lech Poznań złożył jednak do Komisji Ligi Ekstraklasy SA protest w sprawie żółtej kartki, którą ukarany został doświadczony pomocnik. Decyzja odnośnie tej sytuacji zapadła w środę, 3 grudnia. Po zapoznaniu się z opinią kolegium sędziów Polskiego Związku Piłki Nożnej, Komisja Ligi zdecydowała o anulowaniu kary.
Następny mecz w PKO BP Ekstraklasie z udziałem Kolejorza odbędzie się w niedzielę, 7 grudnia. W wyjazdowym starciu z Cracovią szczególną ostrożność zachować musi trzech lechitów - Antoni Kozubal, Timothy Ouma oraz Joao Moutinho mają bowiem na swoich kontach po trzy żółte kartki. Kolejne napomnienie w ich przypadku skutkować będzie więc zawieszeniem.
Komentarze (0)