- Nowy zawodnik opowiada o pierwszych wrażeniach po przyjeździe do Polski. "Zaskoczył mnie tak wysoki poziom Ekstraklasy"
- Taofeek Ismaheel o rozłące z żoną i towarzyszących wyzwaniach
- Dlaczego piłkarz odszedł z Górnika Zabrze do Lecha Poznań? "Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy"
- Ismaheel o pracy z Janem Urbanem i Michalem Gasparikiem. Jak wpłynęli na jego rozwój?
- Skrzydłowy mówi o Nielsie Frederiksenie, walce o skład i indywidualnych celach. "Czułem, że muszę wyjść ze swojej strefy komfortu"
- Ismaheel wyróżnia najlepszych obrońców w Ekstraklasie. "To kawał bydlaka"
Nowy zawodnik opowiada o pierwszych wrażeniach po przyjeździe do Polski. "Zaskoczył mnie tak wysoki poziom Ekstraklasy"
Dostrzegasz jakieś różnice między ligą polską, a innymi, w których występowałeś?Jest dużo różnic. Liga francuska jest bardziej fizyczna i szybsza. To wynika z jakości zawodników, którzy tu grają. W drużynach występuje dużo francuskich i portugalskich piłkarzy. Liga norweska jest też dość fizyczna, zespoły grają bardzo dużo długich podań, ale dysproporcja umiejętności między trzema-czterema najlepszymi zespołami w lidze, a pozostałymi drużynami jest bardzo duża.
Gdybyś miał stworzyć ranking najlepszych lig, w których grałeś, gdzie znalazłaby się w nim polska Ekstraklasa?
Myślę, że na trzecim. Na pierwszym miejscu umieściłbym Francję, później Belgię, Polskę i Norwegię. Liga norweska jest zdominowana tylko przez jeden klub, a w polskiej nie brakuje rywalizacji. W Ekstraklasie są cztery mocne zespoły - Legia Warszawa, Lech Poznań, Raków Częstochowa i Jagiellonia Białystok. Belgia musi być w tym rankingu przed Polską. W tym sezonie o jej sile przekonał się Lech, który przegrał dwumecz z Genkiem i został wyeliminowany z rozgrywek europejskich. Tak więc - liga francuska, belgijska, polska, norweska. W Ekstraklasie najtrudniej mi się grało przeciwko Legii, Lechowi i Jagiellonii. Kiedy przyszło mi grać z tymi drużynami, na boisku musiałem myśleć więcej i cały czas kontrolować swoją pozycję.
Czy coś cię zaskoczyło po przyjeździe do Polski?
Tak, zaskoczył mnie tak wysoki poziom Ekstraklasy. Kiedy przyjechałem do Polski z Belgii, myślałem, że będzie łatwo. Szybko się jednak przekonałem, że w meczach będzie trzeba się mocno napracować, żeby strzelił gole czy zdobyć jakikolwiek punkt. Rywale nie dają tutaj niczego za darmo. Poza tym koszt życia w Polsce jest niższy niż we Francji, Norwegii oraz Belgii. Te dwie rzeczy mnie bardzo zaskoczyły. A poza tym to po treningach nie wychodzę z domu.
Czyli kibice nie spotkają cię na mieście?
Jestem typem człowieka, który lubi spędzać czas w domu, jestem domownikiem. Z domu wychodzę na trening lub do sklepu, kupić sobie coś do jedzenia.
Taofeek Ismaheel o rozłące z żoną i towarzyszących wyzwaniach
W wywiadzie dla Goal.pl zdradziłeś, że w Zabrzu mieszkałeś sam, a żona została w Nigerii. Po przeprowadzce do Poznania nic się w tej kwestii nie zmieniło. Czy możesz wytłumaczyć, dlaczego tak trudno jest ci sprowadzić żonę do Polski?Jest to trudne, ponieważ jeszcze nie otrzymałem swojej karty pobytu w Polsce. Od złożenia przeze mnie wniosku o kartę pobytu minął już rok. Dopiero po otrzymaniu tej karty będę mógł sprowadzić swoją żonę do Poznania. Istnieje też inne rozwiązanie: może ona podróżować do Polski na zaproszenie klubu, ale to jest trudne. To jest bardzo skomplikowana sprawa. Dlatego większość afrykańskich zawodników mieszka sama w Europie. Niektórzy mieszkają w Europie ze swoimi żonami, ale wielu musi się pogodzić z tym, że zostają one w Afryce. Kiedy mam dłuższą przerwę, to wsiadam w samolot i lecę do Nigerii, by ją odwiedzić.
Czy wiesz już kiedy otrzymasz kartę pobytu?
Tak, powinienem ją dostać 1-2 miesiące po przyjeździe do Polski, ale nadal jej nie otrzymałem. Nie wiem dlaczego. Wydaje mi się, że wpływ na decyzję polskiego rządu o przyznaniu mi tej karty pobytu może mieć wojna w Ukrainie. Grając w Belgii, otrzymałem kartę pobytu po miesiącu, a we Francji czekałem na nią pięć lat. Do wjazdu do Nigerii wykorzystuję moją francuską kartę pobytu.
Dlaczego piłkarz odszedł z Górnika Zabrze do Lecha Poznań? "Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy"
Dużo osób nie zdaje sobie sprawy z tych problemów.Piłkarze z Afryki, którzy nie mają obywatelstwa państwa Unii Europejskiej, muszą mieć wizę lub kartę pobytu do podróżowania po Europie. Jeśli jesteś np. Portugalczykiem, to wystarczy Ci paszport do przemieszczania się po Europie, ponieważ jesteś obywatelem jednego z krajów Unii Europejskiej. Kiedy miałem 16 lat wyjechałem do Anglii, gdzie studiowałem w fundacji przedsiębiorstwa. Po roku wróciłem do Nigerii, żeby spotkać się z rodziną, po czym znów wyjechałem do Anglii. Przez pięć miesięcy trenowałem w Akademii Crystal Palace. Nie mogłem tam zostać dłużej, ponieważ miałem wizę studencką. Piłkarze z Afryki muszą posiadać odpowiednie zezwolenia na pracę i spełniać wymagania licencyjne, jeśli chcą grać w Anglii. Po Crystal Palace pojechałem na testy do Belgii. Po chwili trener tej drużyny rozwiązał kontrakt i podjął pracę w jednym z klubów w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. W takich okolicznościach musiałem wrócić do domu. Po pięciu miesiącach wyjechałem na tygodniowe testy do Francji, a potem do Skeid w Norwegii. Moje wejście do Skeid nie było najlepsze ze względu na śnieg. To był dla mnie szok, pierwszy raz w życiu widziałem śnieg, było minus 6 stopni Celsjusza i w takich warunkach musiałem grać. To było naprawdę szalone. Później podpisałem swój pierwszy profesjonalny kontrakt. Następnie moja droga wiodła przez Fredrikstad, FC Lorient, Valerengę, znów FC Lorient, SK Beveren, ponownie FC Lorient, Górnik Zabrze i Lecha Poznań. To był rollercoaster. W Górniku spędziłem fajny czas, ale podjąłem decyzję o opuszczeniu klubu ze względu na siebie i rodzinę.
Co masz na myśli?
Czasami trzeba wyjść ze swojej "strefy komfortu". Chciałem zmienić otoczenie i spróbować czegoś nowego, co pomoże mi się rozwinąć. Przebywanie w jednym miejscu nie jest korzystne. Lech gra w Lidze Konferencji i sądzę, że jest lepszą drużyną od Górnika, który obecnie zajmuje drugie miejsce. Potrzebowałem nowego boźdźca i nieustannej rywalizacji, i znalazłem go w ambicjach Lecha. W Lechu jest bardzo dużo dobrych zawodników, od których mogę się wiele nauczyć. Być może na tyle się rozwinę, że w przyszłości zagram w Premier League.
Gra w Premier League to Twoje marzenie?
Tak, chcę grać w Premier League.
Gra na arenie międzynarodowej dla Lecha Poznań może ci w tym pomóc.
Tak, zdecydowanie. Europejskie puchary to okno wystawowe dla piłkarzy. W Lidze Konferencji mierzysz się z drużynami m.in. z Bundesligi czy La Ligi. Na ich tle możesz zobaczyć, jak wypadasz i ile Ci jeszcze brakuje. W tej chwili nadal się rozwijam i nadal uczę się rzeczy, których wcześniej się nie nauczyłem. W każdej drużynie uczysz się innego stylu gry, innego sposobu komunikowania się z kolegami na boisku i przygotowujesz się w inny sposób do meczu.
W wywiadzie dla Goal.pl wspomniałeś, że Twoim marzeniem jest również gra w Lidze Mistrzów. Czy Liga Konferencji Europy poniekąd zrekompensuje ci to uczucie?
Jak już powiedziałem, każdy krok, który robisz w swojej karierze, jest zawsze naprawdę dobry. Kiedy robisz wielki krok, to nie jest najlepsze, ale kiedy robisz go spokojnie, to jest naprawdę dobry. Niektórzy zawodnicy mogą po prostu zostać tam, a nie grać. Czasem musisz robić małe kroki, aby osiągnąć większe rzeczy. Konferencja Europejska to nie są małe kroki, to wielki krok, ponieważ dla Ciebie, by być w stanie, to znaczy, że robisz naprawdę dobrze w swojej Ligi. Ludzie Cię poznają. Tak, to jest oglądane przez wielu zawodników na całym świecie. To jest to, o czym mówię. Chelsea też wygrała. To jest to, o czym mówię. Trzeba się skupić na każdym meczu, na każdej Ligi, na każdej konkurencji w dobrym mentalnym stanie.
Ismaheel o pracy z Janem Urbanem i Michalem Gasparikiem. Jak wpłynęli na jego rozwój?
Przejdźmy teraz do Górnika Zabrze. Tam pracowałeś pod okiem Jana Urbana i Michala Gasparika. Jakim trenerem jest Jan Urban? Czego się od niego nauczyłeś?Uwielbiam Jana Urbana. Bardzo go lubię, ponieważ wiele mnie nauczył. Gasparik też jest świetnym szkoleniowcem. Kiedy Jan Urban odszedł z klubu, byłem smutny, i od razu wysłałem mu wiadomość. Trener Urban jest bardzo przyjazny, w szatni i na treningu pozwalał sobie na żarty. Nie mówił dużo po angielsku. Czasami tylko mówił podstawowe rzeczy w tym języku. W pamięci zapadło mi jedno zdanie trenera. Kiedyś powiedział, że łatwiej bronić, niż wygrywać mecze. Nie chciał na nas nakładać presji mówieniem o wygrywaniu meczu. Dla niego naturalne było to, że jeśli będziemy dobrze bronić, to zaczniemy wygrywać mecze. To coś, czego nie słyszałem od wielu trenerów, ponieważ w poprzednich klubach trenerzy kładli nacisk na atakowanie. Uważam, że u trenera Urbana mocno poprawiłem swoją grę w obronie. Z kolei trener Gasparik poświęca dużo czasu na taktykę i daje piłkarzom dużo więcej wolności. U niego grałem na pozycji numer 10. Jednym z powodów, dla których Lech mnie sprowadził była moja uniwersalność i umiejętność gry na pozycji numer 10. Trenera Gasparika porównałbym do szkoleniowca, z którym pracowałem w FC Lorient. On obecnie odpowiada za wyniki Sunderlandu. To bardzo dobry taktyk. Myślę, że Górnik zajmuje tak wysokie miejsce w tabeli, ponieważ dobrze prezentuje się zarówno z przodu, jak i z tyłu. Trener Frederiksen też ma swój pomysł na Lecha. Drużyny ustawiają się tak nisko przeciwko Lechowi, bo boją się siły jego ataku.
Czyli to trener Gasparik wymyślił Cię na pozycji numer 10?
Tak, zgadza się. Trener Gasparik chciał, żebym grał bliżej środka pola. Czuję się dobrze w pomocy, bo jestem bliżej bramki i w tej części boiska mam więcej okazji na zdobycie gola niż na skrzydłach. W pierwszych meczach ligowych w Górniku grałem na skrzydle, gdzie byłem kryty przez dwóch, a czasami nawet trzech zawodników. W tych okolicznościach trudno mi było wygrać pojedynek. W środku jestem zwykle kryty przez jednego zawodnika. To pewnie wynika z tego, że jeśli trenerzy zdecydowaliby się oddelegować do mojego krycia dwóch zawodników, to w innych sektorach boiska powstałaby wolna przestrzeń.
Jak zaregowałeś, gdy dowiedziałeś się, że klub zwolnił Jana Urbana?
Po ogłoszeniu tej decyzji atmosfera w szatni nie była dobra. Nie potrafiliśmy zrozumieć tej decyzji, ponieważ ona nastąpiła na sześć kolejek przed zakończeniem sezonu. Wszyscy zadawali to samo pytanie: "dlaczego nie poczekali z decyzją do końca sezonu?". Jan Urban to legenda klubu, a został potraktowany w nieładny sposób. Byłem smutny z powodu jego odejścia, ale taka jest piłka nożna. W futbolu nie ma sentymentów i trzeba iść dalej. Do takiego życia trzeba się przyzwyczaić. Trenerzy przychodzą i odchodzą, tak samo jak piłkarze. W Górniku każdy kochał Jana Urbana. Tak, jak już mówiłem, kiedy został zwolniony, to wiele osób zadawano sobie pytanie "dlaczego tak się stało?".
Na co stać Lecha w tym sezonie w PKO BP Ekstraklasie i Lidze Konferencji Europy?
Wierzę w to, że mamy drużynę, która w tym sezonie wygra mistrzostwo Polski. Lech posiada dużo jakości. Jest Palma, Rodriguez, Jagiełło, Ishak. Nigdy wcześniej nie grałem w Lidze Konferencji Europy, ale sądzę, że możemy zajść w niej daleko. Musimy zanotować dobry początek i później skupić się na kolejnych meczach, które będą przed nami.
Jak przebiega Twoja adaptacja w Lechu Poznań?
Bardzo dobrze. Każdy z chłopaków służy pomocą i mówi po angielsku. Uważam, że mój debiut nie był zły. Wiem jednak, nad czym jeszcze muszę popracować. Przede wszystkim nad szybkością podejmowania decyzji.
Skrzydłowy mówi o Nielsie Frederiksenie, walce o skład i indywidualnych celach. "Czułem, że muszę wyjść ze swojej strefy komfortu"
Czego trener Niels Frederiksen od ciebie oczekuje?Trener daje mi dużo swobody. Chce, abym kreował sytuacje bramkowe i zdobywał bramki. W Górniku nie strzeliłem zbyt dużo goli. Do siatki trafiłem tylko trzy razy i to był mój główny problem. Czasami trzeba zmienić środowisko, by poprawić pewne elementy gry.
Patrząc z boku, można było odnieść wrażenie, że nieskuteczność była Twoim najsłabszym punktem w Górniku Zabrze. W debiucie dla Lecha przeciwko Zagłębiu Lubin także miałeś rozregulowany celownik. W jaki sposób pracujesz nad poprawą swojej skuteczności?
Strzał to instynkt. Jeśli w meczu nie uderzam celnie, to tego nie rozpamiętuję. W Górniku czasami marnowałem dogodne okazje, ale teraz jestem w Lechu i wierzę, że uda mi się tu tę skuteczność poprawić. Moim podstawowym zadaniem jest tworzenie sytuacji bramkowych dla kolegów z drużyny, a dopiero później strzelanie goli. Nie wiem, ile bramek zdobędę w tym sezonie, ale z pewnością pierwsze trafienie dodam mi większej pewności siebie.
Na jakiej pozycji widzi Cię Niels Frederiksen w Lechu Poznań? Prawe skrzydło, lewe skrzydło czy środek pola?
Trener widzi mnie jako skrzydłowego często schodzącego do środka pola.
W Górniku miałeś pewny wyjściowy skład, a w Lechu będziesz się musiał mocno napracować, żeby do niego trafić. Rywalizacja w zespole mistrzów Polski jest ogromna. Jak się z tym czujesz?
Uwielbiam rywalizację, ona mnie napędza i rozwija. W Górniku szansa na to, że wyjdę w pierwszym składzie byłaby wyższa niż ma to miejsce w Lechu. Ale tak, jak już mówiłem, uwielbiam rywalizację, bo ona cię rozwija. Przechodząc do Lecha, czułem, że muszę wyjść ze swojej strefy komfortu, spróbować czegoś nowego. Chciałem trenować jeszcze ciężej.
Czyli nie obrazisz się na trenera, jeśli nie wystawi Cię w pierwszym składzie?
Nie, nie obrażę się.
Dlaczego uważasz, że w Lechu będziesz zmiennikiem?
W piłce nożnej zawsze trzeba brać wszystkie scenariusze pod uwagę. Świat nie kręci się tylko wokół ciebie, takie jest życie. Jeśli nie rozpoczniesz meczu w wyjściowym składzie, musisz to zaakceptować i po wejściu na boisku być pozytywnie nastawionym, by zrobić różnicę. Nie możesz myśleć o tym, że to jest spowodowane brakiem sympatii trenera do Ciebie. Trener na pewno Cię lubi, ale musi podejmować decyzje najlepsze dla drużyny. Jeśli nie grasz, musisz ciężko trenować i dbać o detale.
Jak bardzo odpowiednia mentalność pomaga ci w tym wszystkim?
Zwykle staram się nie rozmyślać na tym, czy rozpocznę mecz od pierwszej minuty, czy nie. Wszyscy piłkarze chcą grać w wyjściowym składzie, a miejsc jest tylko 11. W takich okolicznościach twoja mentalność musi być dobra. Mój tata zawsze mówił: "nie pozwól, by jedna rzecz zniszczyła twój cały dzień". Takie jest życie. W piłce nożnej nie ma sentymentów i musisz być silny pod względem mentalnym. Szczerze to nie czytam nic w internecie. Nie sprawdzam, nie śledzę, bez względu na to, czy jest dobrze, czy źle. To mi pomaga. Kiedy ludzie piszą coś o Tobie i to przeczytasz, to ta informacja wchodzi do twojej podświadomości i zastanawiasz się nad tym, dlaczego ta osoba takie coś powiedziała. Dlatego, kiedy wracam do domu, odpoczywam, gram w FIFĘ, oglądam filmy i czytam książki. Taka forma spędzania wolnego czasu jest dla mnie idealna.
Jak sobie radzisz z presją? Czy ona cię przytłacza, czy mobilizuje?
Szczerze mówiąc, zwykle nie czuję presji. Presja to jest coś, co sam sobie tworzysz. Przed meczem z Legią niektórzy piłkarze nakładają na siebie presję przez myślenie, że to jest silna drużyna. Nie, w tej sytuacji najlepiej myśleć, że Legia to jest normalna drużyna. Kiedy czujesz presję, zaczynasz myśleć i zachowywać się w inny sposób. Kiedy nie myślisz za dużo o wygrywaniu, to wygrywasz. Kiedy nie myślisz za dużo o asystowaniu, to asystujesz. Przed spotkaniem z Zagłębiem nie zadręczałem swojej głowy myślami o asystach lub golach.
Jaki jest Twój indywidualny cel w tym sezonie?
Zwykle nie mówię głośno o swoich celach, ale obecnie jest nim pomoc drużynie w walce o mistrzostwo kraju i Lidze Konferencji Europy. Chcę wywalczyć sobie miejsce w wyjściowej "jedenastce" Lecha.
Ismaheel wyróżnia najlepszych obrońców w Ekstraklasie. "To kawał bydlaka"
Którzy piłkarze Lecha Poznań zrobili na Tobie największe wrażenie?Antoni Kozubal, Luis Palma, Pablo Rodriguez, Filip Jagiełło i Joao Moutinho. Moutinho jest naprawdę dobry. Zawsze trudno mi się grało przeciwko niemu, bo jest waleczny i nie odpuszcza żadnego centymetra. To bardzo nieprzyjemny obrońca. Nie lubiłem grać przeciwko niemu. Lisman jest także dobry. Poziom piłkarzy można ocenić na treningu.
Czy możesz wymienić trzech najlepszych obrońców z Ekstraklasy, z jakim mierzyłeś się do tej pory?
Erick Otieno, Joao Moutinho i Ema Twumasi. Moutinho to kawał bydlaka. Dobrze czyta grę, przewiduje i jest szybki. Kiedy grał w Jagiellonii, to przecinał długie piłki posyłane w moim kierunku. Poza tym ustawia się w nieco inny sposób niż inni piłkarze występujący na jego pozycji, stąd trudno odczytać jego ruchy. Jeśli zapytasz innych piłkarzy o to, kto jest najtrudniejszym graczem w drużynie, myślę, że wielu z nich wskaże Moutinho. Pamiętam swój debiut w barwach Górnika. Miał on miejsce w starciu z Jagiellonią. Na lewej stronie rywalizowałem z Moutinho, który mocno ograniczał moje możliwości. To był dla mnie bardzo trudny mecz.
Komentarze (0)