- Tomasz Mendry zdradza powody odejścia z klubu
- Jak wyglądały początki żeńskiej sekcji Lecha Poznań? "Strasznie napastowałem ją wiadomościami"
- Lech Poznań UAM kuźnią talentów żeńskiej piłki. Co stało za tym sukcesem?
- Dlaczego Lech Poznań UAM stronił od częstych, hitowych transferów? "W piłce kobiecej za jednym talentem masz jedną lub dwie dziewczyny"
- Lech Poznań UAM mógł stracić swoje gwiazdy?
- Jaka przyszłość czeka sekcję po odejściu Mendrego? "Doskonale wie jak klub funkcjonował od środka"
- Występy w Ekstralidze, a kariery zawodniczek. Czy zespół może się rozbić?
Były koordynator do spraw piłki kobiecej informował także miedzy innymi, jak na przestrzeni lat wyglądała polityka transferowa Lecha Poznań UAM i jak duży wpływ miały na nią kwestie finansowe. Przy okazji awansu do Ekstraligi zapytaliśmy go również, czy nie obawia się o problemy zawodniczek związane ze wzrostem popularności i napływem ofert z większych klubów. Mendry wypowiedział się również w kwestii swojego następcy, który stanie przed gigantycznym wyzwaniem właściwego poprowadzenia klubu na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Tomasz Mendry zdradza powody odejścia z klubu
Decyzja o odejściu jednego z głównych architektów sukcesu Lecha Poznań UAM została ogłoszona na krótko po awansie klubu do kobiecej Ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Strata tak ważnej postaci była tym bardziej zaskakująca, że projekt znakomicie prosperował, a Mendry miał przed sobą możliwość współprowadzenia żeńskiej sekcji w jej historycznym sezonie. Były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań zrezygnował jednak z szansy, na którą pracował przez wiele lat. W rozmowie z nami na wstępie poinformował, co stało za jego decyzją
- Jest to decyzja spowodwana prywatnymi aspektami. Mimo wszystko liczy się dla mnie przede wszystkim rodzina. Nie pochodzę z Poznania, więc uważam, że swoją pracę wykonałem. Mam małą córeczkę, która uważam, że bardziej potrzebuje taty niż Alicja Zając i piłkarki Pana Tomka w klubie. Zrobiłem to maksymalnie ze względów prywatnych i ani razu nie pomyślałem, żeby zmnienić tę decyzję. Nie została ona podjęta z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc tylko dużo wcześniej - zaznaczył Tomasz Mendry.
Jak wyglądały początki żeńskiej sekcji Lecha Poznań? "Strasznie napastowałem ją wiadomościami"
Zadaniem Tomasza Mendrego było zbudowanie od zera projektu żeńskiej drużyny, która w niedalekiej przyszłości będzie jedną z najbardziej rozpoznawalnych ekip w Polsce. Koordynator musiał przejść przez wiele trudności, by doprowadzić projekt do tak znakomitej formy jaką znamy dzisiaj. Wyzwań na wstępie było bez liku w związku z czym zapytaliśmy, kim byli jego mentorzy na początku drogi do wielkiego sukcesu.
- Pierwszy telefon wykonałem do Rafała Ratajczaka z Polonii Środa Wielkopolska. Wiedziałem, że taki klub istnieje i chce awansować. Musiałem poznać środowisko - nie jestem z Poznania i przyjechałem z Holandii. Nagle trzeba było stworzyć zespół i znaleźć piłkarki. Wiedziałem, że była Ala Zając i strasznie napastowałem ją wiadomościami, że chcę się wszystkiego dowiedzieć i chłonąć wiedzę jak gąbka. Chciałem, żeby ze mną współpracowała, ale potrzebowała czasu na podjęcie decyzji. Nagle pojawił się ktoś znikąd i mówi, że zrobi sekcję, która w trakcie sześciu lat będzie w Ektralidze. Na pewno wtedy każdy mógł się bić głową o ścianę, mówiąc że to jest nierealne i niewykonalne - mówił Mendry.
Były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań wspominał także o tym, że otrzymał również wsparcie od trenera żeńskiej drużyny AZS-u UAM-u - Wojciecha Weissa. Jego pomoc wiele pomogła Mendremu w zapoznaniu się ze środowiskiem kobiecego futbolu. Od początku koordynator był jednak w pełni zdeterminowany, żeby pracować przede wszystkim z Alicją Zając. Uznana zawodniczka była jego pierwszym wyborem na stanowisko trenera nowopowstałej sekcji kobiecej. Koordynator stawiał ją nawet wyżej od potencjalnych, bardziej utytułowanych trenerów z większym doświadczeniem jak na tamte czasy.
- Zawsze chciałem, żeby zespół Lecha Poznań UAM prowadziła kobieta. Chciałem, żeby była taką liderką i żeby to jeszcze bardziej umocnić. Czułem, że w futbolu kobiecym trzeba umacniać pozycje kobiet, żeby to one liderowały tak jak na przykładzie Niny Patalon, Karoliny Koch czy trenerki Katarzyny Barlewicz. Chciałem, żeby Ala dążała do tego i żeby absorbowała z Lecha jak najwięcej pod względem szkoleniowym, bo to też, by ją rozwinęło. Z drugiej strony podobał mi się jej system pracy. Miała za sobą 15,16,17-letnie dziewczyny, które poszłyby za nią w ogień. Chciałem mieć takich żołnierzy, którzy poszliby za swoją Panią trener i będą oddani jej oraz Lechowi. Musieliśmy bazować na tych dziewczynach, które utożsamiają się z Lechem i z Wielkopolską. Bardzo mi na tym zależało - podkreślał Tomasz Mendry.
Lech Poznań UAM kuźnią talentów żeńskiej piłki. Co stało za tym sukcesem?
Czołowe piłkarki, które dziś grają w Lechu Poznań UAM to zawodniczki tworzące sekcje od samego początku. Przeszły one każdy szczebel rozgrywkowy i dziś są uznanymi reprezentantkami Polski oraz zawodniczkami elitarnej ligi w Polsce. Pytaliśmy Tomasza Mendrego, w jaki sposób udało mu się stworzyć tak mocną kadrę mimo ograniczonych możliwości.
- Głównie patrzyliśmy lokalnie, gdzie się rodzą młode zawodniczki. Jeżeli spojrzymy na nasze transfery to były właśnie młode dziewczyny, które są z Wielkopolski i przychodziły do nas z naboru. Właśnie po to one są i dziś Lech kontynuuje ten dobry nawyk, żeby chętne dziewczyny, których być może nigdy byśmy nie wypatrzyli, przyszły i spróbowały swoich sił. Wtedy sztab ma je na oku. Razem z Alą mieliśmy pliki, gdzie grają piłkarki, które nas interesują i które chcemy, by do nas dołączyły lub które chcemy obserwować. Przyznam, że wiele nam się udało - opowiadał były koordynator.
Jednym z przykładów skuteczności naborów do żeńskiej sekcji Lecha Poznań UAM był angaż do zespołu Alicji Piechockiej - obecnie jednej z najważniejszych postaci w zespole Kolejorza w ostatnich latach. Mendry podkreślał, że takich podobnych historii było o wiele więcej, jeśli chodzi o przyszłe piłkarki Kolejorza.
Dlaczego Lech Poznań UAM stronił od częstych, hitowych transferów? "W piłce kobiecej za jednym talentem masz jedną lub dwie dziewczyny"
W ostatnim czasie głośnym echem w ogólnopolskich mediach odbiła się wypowiedź Hanny Urbaniak, która zwróciła uwagę na jej zdaniem wyjątkowo niski nakład finansowy Lecha Poznań na ich żeńską sekcję. Poprosiliśmy Tomasza Mendrego o komentarz w kwestii tego, czy charakterystyczny sposób budowy kadry lechitek był uzależniony od małego budżetu.
- Nie wszystkie piłkarki pasują do naszego systemu gry. Nie możemy ściągnąć do klubu napastniczki, która najlepiej się prezentuje i strzeliła "x" goli, bo być może się u nas nie odnajdzie i nie strzeli żadnej bramki. Przykładowo wiedzieliśmy, że Blanka Borowa do naszego systemu gry pasuje. Druga połowa roku w jej wykonaniu była fenomenalna. Marta Kwiatkowska w Mieszku Gniezno trenowała z chłopakami. Jak zobaczyłem tą dziewczynę byłem w ogromnym szoku: była kapitanem męskiego zespołu i grała najlepiej. Zacząłem wtedy porównywać ją do Alicji Piechockiej - jak się porusza, oglądaliśmy klipy wideo i uznaliśmy, że ona pasuje do nas. Gdyby było inaczej to bez sensu było ją ściągać, bo wtedy one się frustrują - zaznaczał były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań.
Tomasz Mendry podkreślał w rozmowie z nami, że hitowe i częste transfery w piłce kobiecej są zdecydowaną rzadkością. W trakcie ostatnich lat w pojedynczych oknach transferowych do Lecha Poznań UAM nie przychodziło wiele gwiazd, ale zdaniem naszego gościa to wcale nie wynikało z oszczędności finansowych klubu.
- Nie ma sensu robienia rewolucji; wymiany jedenastu piłkarek i brania przykładowo piłkarki z GKS-u Katowice, bo wygasa jej kontrakt. To musi być naprawdę przemyślane. Nad każdym transferem w piłce kobiecej pracuje się przynajmniej 3-4 miesiące ze względu na ograniczone dane, obserwacje i postaranie się, żeby dostać szczegółowe informacje ze środowiska o danej piłkarce. Wyhaczenie Marty Kwiatkowskiej było prostsze, bo jeździła na turnieje LAMO, AMO, ZAMO czy kadrę U-15. Wtedy jednak po nią ustawiła się kolejka chętnych, a my byliśmy przy przysłowiowej kasie, jacyś dziesiąci. W piłce męskiej masz utalentowanego środkowego pomocnika, który jak nie wypali to masz pięciu czy sześciu zastępców. W piłce kobiecej za jednym takim talentem masz jedną lub dwie dziewczyny - opowiadał Tomasz Mendry.
Lech Poznań UAM mógł stracić swoje gwiazdy?
Żeńska sekcja Kolejorza ma w swoich szeregach mnóstwo talentów, które coraz głośniej pukają do drzwi wielkiej piłki. Najlepsze piłkarki w Lechu Poznań UAM grają obecnie między innymi na arenie międzynarodowej w reprezentacji Polski. Tymczasem w ostatnich latach kibice Lecha nie doświadczyli żadnego z większych transferu wychodzącego z ekipy Alicji Zając. Nawet w kwestii pierwszoplanowych postaci w żeńskiej sekcji. Tomasz Mendry opowiedział nam o powodach takiej sytuacji.
- Mieliśmy oferty z Grecji, Czech i z Holandii. Zawsze grałem z dziewczynami w otwarte karty. Po pierwsze mówiłem o szkole. Piłka kobieca jest w takim momencie, że ja na przykład 18-letniej piłkarki do mistrza Grecji w życiu bym nie puścił. Mówię to też jako rodzic. Tutaj wszystko jest poukładane: skupia się rzeczywiście tylko na piłce nożnej, gra, może mieć kontrakt, może przyjść potrenować na siłowni, pójść na basen czy do szkoły i napisać maturę. Jest skupiona. W momencie, gdy nagle wysyłamy ją na drugi koniec Europy, to to co powiedziałem wcześniej, że chcemy budować fajne środowisko trochę nam się rozjeżdża i oddala. Ja nie mówię, że będziemy mieli sto procent własności do dziewczyn, ale spotykaliśmy się z piłkarką i jej rodzicem i mówiłem: jest taka oferta. Rodzice wtedy musieli o wszystkim zdecydować, a jeśli piłkarka była pełnoletnia to decydowała ona - mówił dla nas Tomasz Mendry.
Jaka przyszłość czeka sekcję po odejściu Mendrego? "Doskonale wie jak klub funkcjonował od środka"
Nowy koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań ma przed sobą wielkie wyzwanie, by wejść w buty Tomasza Mendrego przed nadchodzącym sezonem. Za kadencji poprzednika Macieja Jóźwiaka dziewczyny przechodziły przez swoje najlepsze okresy. Tymczasem teraz w najwyższej klasie rozgrywkowej zyskały nowego sternika i w większości przypadków znalazły się na nieznanych wodach. Mendry pozostaje jednak spokojny o los żeńskiej sekcji za kadencji Macieja Jóźwiaka.
- Maciej też jest zżyty z Lechem Poznań. Doskonale wie jak klub funkcjonował od środka i wie jakie są wartości oraz styl. Ma dużą wiedzę w zakresie piłki nożnej. Nie musiałem mu tłumaczyć, jakim gramy systemem, bo on to wszystko wiedział. Bardziej tłumaczyłem szczegółowo jak funkcjonujemy od środka: jak mamy organizowaną pracę, wyjazdy, jak wygląda praca ze sztabem i z ludźmi. Nie uważam, że było mało czasu, bo gdzieś się to wszystko fajnie połączyło w związku jego wiedzą. Bardziej skupiliśmy się na sprawach administracyjnych. Gdzie są tematy niedociągnięte i jak to wygląda w kontekście piłkarek i negocjacji. Chodziło mi też o współpracę z zarządem i z działami, bo jest ich dużo: medialny czy chociażby księgowości. Sportowo, organizacyjnie i transferowo zostawiłem jemu, bo każdy musi mieć swoją wizję i wtedy projekt będzie się rozwijał - informował Mendry.
Występy w Ekstralidze, a kariery zawodniczek. Czy zespół może się rozbić?
Najbardziej prestiżowe rozgrywki w Polsce wiążą się z ogromną popularnością. Każda z zawodniczek zyska szansę na to, by znaleźć się na przysłowiowym świeczniku, gdzie uwagę na nich będą zwracać skauci i przedstawiciele największych klubów. Zachodzi zatem ryzyko, że lechitki mogą przełożyć w pewnym momencie swoją karierę i przyszłość ponad potrzeby zespołu. Tomasz Mendry zna jednak swoje podopieczne i uspokaja, mówiąc, że jest pewny pełnego profesjonalizmu piłkarek Kolejorza.
- Nie ma tu żadnego zagrożenia. Ten zespół jest stworzony w myśl zasady jedna za wszystkie i wszystkie za jedną. Jest tam super atmosfera. Byłem teraz na obozie, przyjechałem do nich i nic się nie zmieniło. Ta atmosfera jest ogromnym atutem tego zespołu. One są zjednoczone i nie ma takiej możliwości, żeby taka sytuacja, o której mówisz się pojawiła. Nawet jeśli do czegoś takiego dojdzie, gdy Alicja Zając kogoś weźmie na indywidualną rozmowę to... nie zazdroszczę - przekonywał żartobliwie były koordynator Lecha Poznań.
Komentarze (0)