reklama

Tomasz Mendry o odejściu z Lecha Poznań. "Ani razu nie pomyślałem, żeby zmienić tę decyzję"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Remigiusz Szwarc

Tomasz Mendry o odejściu z Lecha Poznań. "Ani razu nie pomyślałem, żeby zmienić tę decyzję" - Zdjęcie główne

Tomasz Mendry opowiedział nam o kulisach swojej pracy w Lechu Poznań UAM. | foto Remigiusz Szwarc

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaTomasz Mendry to jeden z głównych współtwórców żeńskiej sekcji piłkarskiej Lecha Poznań. Jako koordynator piłki kobiecej położył fundamenty pod Ekstraligowy zespół Kolejorza, w którym obecnie grają jedne z najlepszych piłkarek w Polsce. Niespodziewanie jednak, wraz z końcem poprzedniego sezonu zdecydował się na odejście, które ogłosił tuż po historycznym awansie. W niniejszym wywiadzie ujawniamy powody tej decyzji, a także omawiamy najciekawsze wątki z czasów, gdy jeszcze sprawował opiekę nad żeńskim zespołem Lecha Poznań.
reklama

W blisko godzinnej rozmowie były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań - Tomasz Mendry - oprócz powodów swojego odejścia z Lecha Poznań podzielił się również szczegółami dotyczącymi początków funkcjonowania żeńskiej sekcji Kolejorza. Opowiedział w jaki sposób zaczynał swoją przygodę w nowej branży sportowej, która kilka lat temu jeszcze nie była tak popularna jak obecnie. 

reklama

Były koordynator do spraw piłki kobiecej informował także miedzy innymi, jak na przestrzeni lat wyglądała polityka transferowa Lecha Poznań UAM i jak duży wpływ miały na nią kwestie finansowe. Przy okazji awansu do Ekstraligi zapytaliśmy go również, czy nie obawia się o problemy zawodniczek związane ze wzrostem popularności i napływem ofert z większych klubów. Mendry wypowiedział się również w kwestii swojego następcy, który stanie przed gigantycznym wyzwaniem właściwego poprowadzenia klubu na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.

Tomasz Mendry zdradza powody odejścia z klubu

Decyzja o odejściu jednego z głównych architektów sukcesu Lecha Poznań UAM została ogłoszona na krótko po awansie klubu do kobiecej Ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Strata tak ważnej postaci była tym bardziej zaskakująca, że projekt znakomicie prosperował, a Mendry miał przed sobą możliwość współprowadzenia żeńskiej sekcji w jej historycznym sezonie. Były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań zrezygnował jednak z szansy, na którą pracował przez wiele lat. W rozmowie z nami na wstępie poinformował, co stało za jego decyzją

reklama

- Jest to decyzja spowodwana prywatnymi aspektami. Mimo wszystko liczy się dla mnie przede wszystkim rodzina. Nie pochodzę z Poznania, więc uważam, że swoją pracę wykonałem. Mam małą córeczkę, która uważam, że bardziej potrzebuje taty niż Alicja Zając i piłkarki Pana Tomka w klubie. Zrobiłem to maksymalnie ze względów prywatnych i ani razu nie pomyślałem, żeby zmnienić tę decyzję. Nie została ona podjęta z dnia na dzień, czy z miesiąca na miesiąc tylko dużo wcześniej - zaznaczył Tomasz Mendry.

Rozwiń

Jak wyglądały początki żeńskiej sekcji Lecha Poznań? "Strasznie napastowałem ją wiadomościami"

Zadaniem Tomasza Mendrego było zbudowanie od zera projektu żeńskiej drużyny, która w niedalekiej przyszłości będzie jedną z najbardziej rozpoznawalnych ekip w Polsce. Koordynator musiał przejść przez wiele trudności, by doprowadzić projekt do tak znakomitej formy jaką znamy dzisiaj. Wyzwań na wstępie było bez liku w związku z czym zapytaliśmy, kim byli jego mentorzy na początku drogi do wielkiego sukcesu.

- Pierwszy telefon wykonałem do Rafała Ratajczaka z Polonii Środa Wielkopolska. Wiedziałem, że taki klub istnieje i chce awansować. Musiałem poznać środowisko - nie jestem z Poznania i przyjechałem z Holandii. Nagle trzeba było stworzyć zespół i znaleźć piłkarki. Wiedziałem, że była Ala Zając i strasznie napastowałem ją wiadomościami, że chcę się wszystkiego dowiedzieć i chłonąć wiedzę jak gąbka. Chciałem, żeby ze mną współpracowała, ale potrzebowała czasu na podjęcie decyzji. Nagle pojawił się ktoś znikąd i mówi, że zrobi sekcję, która w trakcie sześciu lat będzie w Ektralidze. Na pewno wtedy każdy mógł się bić głową o ścianę, mówiąc że to jest nierealne i niewykonalne - mówił Mendry

reklama

Były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań wspominał także o tym, że otrzymał również wsparcie od trenera żeńskiej drużyny AZS-u UAM-u - Wojciecha Weissa. Jego pomoc wiele pomogła Mendremu w zapoznaniu się ze środowiskiem kobiecego futbolu. Od początku koordynator był jednak w pełni zdeterminowany, żeby pracować przede wszystkim z Alicją Zając. Uznana zawodniczka była jego pierwszym wyborem na stanowisko trenera nowopowstałej sekcji kobiecej. Koordynator stawiał ją nawet wyżej od potencjalnych, bardziej utytułowanych trenerów z większym doświadczeniem jak na tamte czasy.

- Zawsze chciałem, żeby zespół Lecha Poznań UAM prowadziła kobieta. Chciałem, żeby była taką liderką i żeby to jeszcze bardziej umocnić. Czułem, że w futbolu kobiecym trzeba umacniać pozycje kobiet, żeby to one liderowały tak jak na przykładzie Niny Patalon, Karoliny Koch czy trenerki Katarzyny Barlewicz. Chciałem, żeby Ala dążała do tego i żeby absorbowała z Lecha jak najwięcej pod względem szkoleniowym, bo to też, by ją rozwinęło. Z drugiej strony podobał mi się jej system pracy. Miała za sobą 15,16,17-letnie dziewczyny, które poszłyby za nią w ogień. Chciałem mieć takich żołnierzy, którzy poszliby za swoją Panią trener i będą oddani jej oraz Lechowi. Musieliśmy bazować na tych dziewczynach, które utożsamiają się z Lechem i z Wielkopolską. Bardzo mi na tym zależało - podkreślał Tomasz Mendry

reklama

Lech Poznań UAM kuźnią talentów żeńskiej piłki. Co stało za tym sukcesem?

Czołowe piłkarki, które dziś grają w Lechu Poznań UAM to zawodniczki tworzące sekcje od samego początku. Przeszły one każdy szczebel rozgrywkowy i dziś są uznanymi reprezentantkami Polski oraz zawodniczkami elitarnej ligi w Polsce. Pytaliśmy Tomasza Mendrego, w jaki sposób udało mu się stworzyć tak mocną kadrę mimo ograniczonych możliwości. 

- Głównie patrzyliśmy lokalnie, gdzie się rodzą młode zawodniczki. Jeżeli spojrzymy na nasze transfery to były właśnie młode dziewczyny, które są z Wielkopolski i przychodziły do nas z naboru. Właśnie po to one są i dziś Lech kontynuuje ten dobry nawyk, żeby chętne dziewczyny, których być może nigdy byśmy nie wypatrzyli, przyszły i spróbowały swoich sił. Wtedy sztab ma je na oku. Razem z Alą mieliśmy pliki, gdzie grają piłkarki, które nas interesują i które chcemy, by do nas dołączyły lub które chcemy obserwować. Przyznam, że wiele nam się udało - opowiadał były koordynator.

Jednym z przykładów skuteczności naborów do żeńskiej sekcji Lecha Poznań UAM był angaż do zespołu Alicji Piechockiej - obecnie jednej z najważniejszych postaci w zespole Kolejorza w ostatnich latach. Mendry podkreślał, że takich podobnych historii było o wiele więcej, jeśli chodzi o przyszłe piłkarki Kolejorza.

Dlaczego Lech Poznań UAM stronił od częstych, hitowych transferów? "W piłce kobiecej za jednym talentem masz jedną lub dwie dziewczyny"

W ostatnim czasie głośnym echem w ogólnopolskich mediach odbiła się wypowiedź Hanny Urbaniak, która zwróciła uwagę na jej zdaniem wyjątkowo niski nakład finansowy Lecha Poznań na ich żeńską sekcję. Poprosiliśmy Tomasza Mendrego o komentarz w kwestii tego, czy charakterystyczny sposób budowy kadry lechitek był uzależniony od małego budżetu.

- Nie wszystkie piłkarki pasują do naszego systemu gry. Nie możemy ściągnąć do klubu napastniczki, która najlepiej się prezentuje i strzeliła "x" goli, bo być może się u nas nie odnajdzie i nie strzeli żadnej bramki. Przykładowo wiedzieliśmy, że Blanka Borowa do naszego systemu gry pasuje. Druga połowa roku w jej wykonaniu była fenomenalna. Marta Kwiatkowska w Mieszku Gniezno trenowała z chłopakami. Jak zobaczyłem tą dziewczynę byłem w ogromnym szoku: była kapitanem męskiego zespołu i grała najlepiej. Zacząłem wtedy porównywać ją do Alicji Piechockiej - jak się porusza, oglądaliśmy klipy wideo i uznaliśmy, że ona pasuje do nas. Gdyby było inaczej to bez sensu było ją ściągać, bo wtedy one się frustrują - zaznaczał były koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań.

Tomasz Mendry podkreślał w rozmowie z nami, że hitowe i częste transfery w piłce kobiecej są zdecydowaną rzadkością. W trakcie ostatnich lat w pojedynczych oknach transferowych do Lecha Poznań UAM nie przychodziło wiele gwiazd, ale zdaniem naszego gościa to wcale nie wynikało z oszczędności finansowych klubu. 

- Nie ma sensu robienia rewolucji; wymiany jedenastu piłkarek i brania przykładowo piłkarki z GKS-u Katowice, bo wygasa jej kontrakt. To musi być naprawdę przemyślane. Nad każdym transferem w piłce kobiecej pracuje się przynajmniej 3-4 miesiące ze względu na ograniczone dane, obserwacje i postaranie się, żeby dostać szczegółowe informacje ze środowiska o danej piłkarce. Wyhaczenie Marty Kwiatkowskiej było prostsze, bo jeździła na turnieje LAMO, AMO, ZAMO czy kadrę U-15. Wtedy jednak po nią ustawiła się kolejka chętnych, a my byliśmy przy przysłowiowej kasie, jacyś dziesiąci. W piłce męskiej masz utalentowanego środkowego pomocnika, który jak nie wypali to masz pięciu czy sześciu zastępców. W piłce kobiecej za jednym takim talentem masz jedną lub dwie dziewczyny - opowiadał Tomasz Mendry.

Lech Poznań UAM mógł stracić swoje gwiazdy? 

Żeńska sekcja Kolejorza ma w swoich szeregach mnóstwo talentów, które coraz głośniej pukają do drzwi wielkiej piłki. Najlepsze piłkarki w Lechu Poznań UAM grają obecnie między innymi na arenie międzynarodowej w reprezentacji Polski. Tymczasem w ostatnich latach kibice Lecha nie doświadczyli żadnego z większych transferu wychodzącego z ekipy Alicji Zając. Nawet w kwestii pierwszoplanowych postaci w żeńskiej sekcji. Tomasz Mendry opowiedział nam o powodach takiej sytuacji.

- Mieliśmy oferty z Grecji, Czech i z Holandii. Zawsze grałem z dziewczynami w otwarte karty. Po pierwsze mówiłem o szkole. Piłka kobieca jest w takim momencie, że ja na przykład 18-letniej piłkarki do mistrza Grecji w życiu bym nie puścił. Mówię to też jako rodzic. Tutaj wszystko jest poukładane: skupia się rzeczywiście tylko na piłce nożnej, gra, może mieć kontrakt, może przyjść potrenować na siłowni, pójść na basen czy do szkoły i napisać maturę. Jest skupiona. W momencie, gdy nagle wysyłamy ją na drugi koniec Europy, to to co powiedziałem wcześniej, że chcemy budować fajne środowisko trochę nam się rozjeżdża i oddala. Ja nie mówię, że będziemy mieli sto procent własności do dziewczyn, ale spotykaliśmy się z piłkarką i jej rodzicem i mówiłem: jest taka oferta. Rodzice wtedy musieli o wszystkim zdecydować, a jeśli piłkarka była pełnoletnia to decydowała ona - mówił dla nas Tomasz Mendry.

Jaka przyszłość czeka sekcję po odejściu Mendrego? "Doskonale wie jak klub funkcjonował od środka"

Nowy koordynator do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań ma przed sobą wielkie wyzwanie, by wejść w buty Tomasza Mendrego przed nadchodzącym sezonem. Za kadencji poprzednika Macieja Jóźwiaka dziewczyny przechodziły przez swoje najlepsze okresy. Tymczasem teraz w najwyższej klasie rozgrywkowej zyskały nowego sternika i w większości przypadków znalazły się na nieznanych wodach. Mendry pozostaje jednak spokojny o los żeńskiej sekcji za kadencji Macieja Jóźwiaka.

- Maciej też jest zżyty z Lechem Poznań. Doskonale wie jak klub funkcjonował od środka i wie jakie są wartości oraz styl. Ma dużą wiedzę w zakresie piłki nożnej. Nie musiałem mu tłumaczyć, jakim gramy systemem, bo on to wszystko wiedział. Bardziej tłumaczyłem szczegółowo jak funkcjonujemy od środka: jak mamy organizowaną pracę, wyjazdy, jak wygląda praca ze sztabem i z ludźmi. Nie uważam, że było mało czasu, bo gdzieś się to wszystko fajnie połączyło w związku jego wiedzą. Bardziej skupiliśmy się na sprawach administracyjnych. Gdzie są tematy niedociągnięte i jak to wygląda w kontekście piłkarek i negocjacji. Chodziło mi też o współpracę z zarządem i z działami, bo jest ich dużo: medialny czy chociażby księgowości. Sportowo, organizacyjnie i transferowo zostawiłem jemu, bo każdy musi mieć swoją wizję i wtedy projekt będzie się rozwijał - informował Mendry.

Występy w Ekstralidze, a kariery zawodniczek. Czy zespół może się rozbić?

Najbardziej prestiżowe rozgrywki w Polsce wiążą się z ogromną popularnością. Każda z zawodniczek zyska szansę na to, by znaleźć się na przysłowiowym świeczniku, gdzie uwagę na nich będą zwracać skauci i przedstawiciele największych klubów. Zachodzi zatem ryzyko, że lechitki mogą przełożyć w pewnym momencie swoją karierę i przyszłość ponad potrzeby zespołu. Tomasz Mendry zna jednak swoje podopieczne i uspokaja, mówiąc, że jest pewny pełnego profesjonalizmu piłkarek Kolejorza.

- Nie ma tu żadnego zagrożenia. Ten zespół jest stworzony w myśl zasady jedna za wszystkie i wszystkie za jedną. Jest tam super atmosfera. Byłem teraz na obozie, przyjechałem do nich i nic się nie zmieniło. Ta atmosfera jest ogromnym atutem tego zespołu. One są zjednoczone i nie ma takiej możliwości, żeby taka sytuacja, o której mówisz się pojawiła. Nawet jeśli do czegoś takiego dojdzie, gdy Alicja Zając kogoś weźmie na indywidualną rozmowę to... nie zazdroszczę - przekonywał żartobliwie były koordynator Lecha Poznań.

To tylko niektóre z wątków poruszonych w rozmowie z byłym koordynatorem do spraw piłki kobiecej w Lechu Poznań. Całość - dużo bardziej obszerna - znajduje się na kanale YouTube Sportowego Poznania. Link do wywiadu został załączony powyżej. 

Zachęcamy do zostawienia subskrypcji oraz polubienia. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo