Zapewne poznańscy kibice teoretycznie woleliby zobaczyć w zespole niebiesko-białych byłego piłkarza Lazio niż Ferencvarousu, ale sześć mistrzostw Węgier z rzędu i rok roczne granie w europejskich pucharach dają nadzieję na to, że na Bułgarską przyjdzie ktoś z klubu o mistrzowskiej mentalności. Tym zawodnikiem, według dziennikarza Tomasza Włodarczyka, ma być 27-letni Stjepan Loncar. To piłkarz o predyspozycjach do bycia klasyczną szóstką, a zatem o pierwszy skład Lecha miałby rywalizować z Antonim Kozubalem. Obu graczy poważnie różnicują jedynie parametry fizyczne. Bośniak jest wyższy od Polaka o 10 centymetrów, a ponadto waży od niego o prawie 20 kilogramów więcej. To duży przeskok siłowy, gdy mowa o pozycji "szóstki".
Piłkarz obieżyświat
Kariera Loncara w teorii nie wygląda na najpewniejszą. Mimo iż w 2021 roku został kupiony przez mistrza Węgier, nie potrafił zagrzać tam miejsca na stałe. Co sezon grał w innym klubie; najpierw walczył o minuty w rumuńskim Kortrijk, żeby potem starać się o umocnienie swojego miejsca w składzie kazachskiej Astany. Dość powiedzieć, że w trakcie siedmiu lat kariery zameldował się w dziewięciu klubach! Wypożyczenia to dla Loncara chleb powszedni. Mówi się, że do trzech razy sztuka i być może teraz to powiedzenie znajdzie swoje uzasadnienie, gdyż Ferencvaros ma wypożyczyć Bośniaka trzeci raz z rzędu tym razem do Lecha Poznań.
Wyszkolony by bronić, stworzony by atakować
Paradoksem w tej całej sytuacji jest to, że na całe szczęście jego indywidualne liczby nie wyglądają tak nieprzekonująco, jakby wskazywał na to bieg kariery piłkarza. Po powrocie do Ferenvarosu w drugiej części minionego sezonu, statystycznie wyglądał naprawdę świetnie. Jako defensywny pomocnik zanotował 3 gole i 4 asysty w pierwszych 4 meczach po powrocie! Potem zdarzyło mu się także ustrzelić dublet w wygranym 3:0 spotkaniu ligowym. Za każdym razem, gdy miał okazję grać, był pierwszą opcją swojej drużyny. W całym poprzednim sezonie, wliczając też występy dla Astany, zdobył 6 goli i 6 asyst, grając na pozycji „szóstki”. To robi wrażenie.
Zaufanie kluczem do sukecesu
Niestety jego aktualne sukcesy są następstwem długiego okresu posuchy liczbowej. Piłkarz wraz z początkiem obecnej dekady w szczególności stracił regularność w notowaniu asyst, co było jego znakiem rozpoznawczym przed przejściem do mistrza Węgier. Od 2017 do 2021, niemal co sezon notował 5 decydujących podań na spotkanie w barwach Rijeki i Siroki Brijeg. Mało tego, w poprzedniej dekadzie nie schodził poniżej 25 rozegranych spotkań w rozgrywkach ligowych. W obu tych zespołach, w swoich najlepszych czasach zdarzało mu się osiągać prawie 3 tys. minut na sezon! Był niekwestionowaną pierwszą opcją swoich drużyn, a jego nieobecności prawie nigdy nie wynikały z kontuzji. To wszystko działo się jednak zanim piłkarz trafiał na co sezonowe wypożyczenia z Ferencvarosu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.