Cofnijmy zegary o prawie cztery miesiące do momentu, kiedy w poznańskim „Kotle” rozbrzmiewał głos Krzysztofa Krawczyka, a także Julii Wieniawy. Między krzesełkami poruszali się ultrasi, jakby zaklęci w chocholim tańcu, bawiąc się w weselny pociąg. W powietrzu latały piłki plażowe, a piknikowa atmosfera miała się świetnie. Ten niecodzienny brak dyscypliny i oryginalny w formie strajk, odnoszący się do formy piłkarzy był apogeum fatalnego okresu Lecha Poznań, który przypadł właśnie na mecz z Koroną Kielce. Frustracja sięgnęła wtedy zenitu, a we wrześniu tego samego roku zespół Kolejorza znajduje się w podobnej sytuacji. Znów piłkarze, tym razem pomimo dobrego czasu, zawiedli swoich fanów na całej linii i zrobili to tuż przed meczem z kielczanami
Odstępstwo od reguły
Zasadniczo poza ostatnim, feralnym meczem Lech Poznań… tak naprawdę wcale nie ma większych kłopotów przeciwko Koronie Kielce. Ostatnie starcie poznaniacy przegrali w Kielcach jeszcze w sezonie 17/18 i w tej samej kampanii polegli przeciwko nim również przy Bułgarskiej. Był to jedyny przypadek w historii rywalizacji, kiedy "Scyzoryki" pokonały Kolejorza dwukrotnie w jednych rozgrywkach, mecz po meczu. Niebiesko-biali natomiast, wyłączając ostatnią porażkę, odnosili zwycięstwo nad swoimi niedzielnymi oponentami aż cztery razy z rzędu, trzykrotnie wbijając im trzy bramki. To nie jedyna zła informacja dla Korony przed tym spotkaniem, bowiem pomijając ostatnie zwycięstwo, historycznie nie pokonali Lecha aż od siedmiu meczów. Na dodatek trener Niels Frederiksen znów może skorzystać z usług super-strzeleca Mikaela Ishaka, co tylko komplikuje zadanie niedzielnym gospodarzom.
Koszmar typera
Kalkulacje i przewidywania są obecnie daremne w kontekście ewentualnych rozstrzygnięć meczów Korony Kielce. Do przerwy reprezentacyjnej jej pierwszy zespół był po prostu słaby: w siedmiu meczach strzelił tylko cztery gole, z czego dwa w jedynym, zwycięskim meczu ze Stalą Mielec. Tuż po wznowieniu rozgrywek bez większych problemów pokonali jednak Zagłębie Lubin, ale potem czekała ich deklasacja 0:4 przeciwko Radomiakowi. Po tym trudnym momencie odbili się mimo wszystko w górę jak na trampolinie i nieoczekiwanie wyeliminowali Stal Mielec z Pucharu Polski, czym dodatkowo tylko ośmieszyli Lecha Poznań, który ostatnio nie poradził sobie w tym turnieju z Resovią Rzeszów. Tendencję zwyżkową sugerują także małe, ale systematyczne wzrosty w tabeli z kolejki na kolejkę osiągane przez nowego trenera kielczan – Jacka Zielińskiego.
My wykonaliśmy pierwszy krok awansując w meczu ze Stalą Mielec, następny trzeba dołożyć teraz w spotkaniu z Lechem, co będzie formą podziękowania kibicom za niekorzystny wynik w Radomiu. Mecze z Lechem zawsze są ciekawe, jesteśmy gotowi. Postaramy się na swoim stadionie, gdzie chcemy budować twierdzę, postawić się rywalowi. Plan sobie układamy, ale trzeba się wznieść na wyżyny swoich możliwości, jeśli chce się osiągnąć korzystny rezultat. Musimy zagrać swoją życiówkę.
- przekonywał nowy szkoleniowiec Korony Kielce.
Pole bitwy oazą spokoju?
To dość ciekawe, że miejsce niebagatelnej porażki może okazać się także sanktuarium, oferującym to, co potrzebne zranionej ekipie, by osiągnąć spokój. Jak wiadomo zespół Nielsa Frederiksena po meczu z Resovią pozostał na podkarpaciu, by tam przygotowywać się do następnego spotkania w niedaleko położonej stolicy województwa świętokrzyskiego. Co ciekawe szkoleniowiec stwierdził, że w Rzeszowie ma wszelkie warunki do tego, aby właściwie przygotować swój zespół do kolejnego meczu Ekstraklasy. Szybka odbudowa mentalna i skuteczne zabliźnianie ran po czwartkowej porażce może dodatkowo wzmocnić Kolejorza przed starciem z Koroną i zwiększyć efektywność poczynań zawodników na boisku, co będzie niezwykle potrzebne przeciwko kolejnemu rywalowi, który czerpie lekcje ze zwycięstwa Resovii. Trener Zieliński już przed meczem zapowiada, bowiem, że Koroniarze muszą dać z siebie 120% na boisku, a efekty tego mają nadejść w postaci odejścia od głębokiej defensywy i postawienia na odwagę wraz z chęcią ugodzenia swoich oponentów z wielkopolski, grając w miarę otwartą piłkę. Trener Kolejorza zapewnia jednak o właściwym torze przygotowań swojej drużyny.
Dysponujemy w ośrodku wszystkim, co niezbędne, by w odpowiedni sposób przygotować się do tego spotkania. Dobre boisko, cisza, spokój, komfortowe warunki do pracy - nie mamy powodu, by narzekać.
- stwierdził szkoleniowiec Lecha Poznań, Niels Frederiksen.
Początek spotkania w Kielcach będzie mieć miejsce dzisiaj o godzinie 14:45. Jeśli Lech zwycięży w tym starciu, powiększy przewagę nad zespołem Cracovii i Rakowa w przypadku ich porażki. Natomiast strata punktów poznaniaków przy zwycięstwach ich rywali zza pleców może kosztować ekipę Kolejorza spadek nawet na trzecią pozycję w tabeli. Presja osunięcia się do strefy spadkowej może jednak podziałać motywująco na zespół Korony Kielce, którą od czerwonej strefy dzieli zaledwie... jeden punkt
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.