Gospodarze spotkanie rozpoczęli z wysokiego „C”. Już od pierwszego gwizdka sędziego Muszkieterowie rzucili się na swoich rywali, co zaowocowało pierwszymi punktami już w trzeciej minucie. Tę ofensywę udawało się podtrzymać w kolejnych minutach. Zespół z Wrocławia nie radził sobie z szybką grą gospodarzy, co dawało kolejne przyłożenia Posnanii. Już po dwunastu minutach Muszkieterowie prowadzili 21:0, a obraz gry nie sugerował, by cokolwiek w tej rywalizacji miało się zmienić.
Pierwsze minuty były dla nas ważne, chcieliśmy od początku ustawić ten mecz. Tak jak było to widać, udało się. Później graliśmy spokojniej, aczkolwiek pojawiały się błędy czy momenty nerwowe.
- podsumowuje spotkanie Oskar Dębiński, łącznik młyna Muszkieterów.
Jeden z takich nerwowych momentów nastąpił w 23. minucie, gdy wrocławianie przeprowadzili pierwszą skuteczną akcję. Jak się jednak później okazało, były to ich jedyne punkty w tym meczu. Strata punktów na Muszkieterów podziałała mobilizująco. Do przerwy jeszcze kilkukrotnie meldowali się oni na polu przyłożeń rywali. Chwilę przed gwizdkiem na przerwę korzyść terytorialną osiągnęli goście, jednak nie byli w stanie zamienić jej na zdobycz punktową.
Druga połowa rozpoczęła się od znacznie spokojniejszej gry. Oba zespoły popełniały sporo błędów, które kończyły się młynami. Posnania impas przełamała po około dwudziestu minutach, gdy Jesus Canizales indywidualnym wejściem w linię obrony zdobył pierwszą „piątkę” drugiej połowy.
Gdy ma się taką przewagę, to zawodnicy zaczynają wymyślać swoje rozwiązania i są bardziej rozluźnieni. Co jednak ważne, przychodzi taki moment, gdy się spinają i znowu grają tak jak powinni. Punkty kładli przez pełnych 80 minut. Myślę, że dzisiejszy mecz był udany, a taktyka była realizowana. Błędy trzeba ponaprawiać, ale nie ma meczu bez błędów.
- zaznacza szkoleniowiec Poznaniaków, Dominik Machlik.
Posnania była w stanie rzucić się jeszcze do jednego zrywu. W samej końcówce Muszkieterowie ponownie przyśpieszyli grę, dzięki czemu hattrick skompletował Jesus Canizales.
Świetną dyspozycją z kopów z podstawki wykazał się w sobotnim meczu Oskar Dębiński, który nie trafił między słupy tylko dwukrotnie. Znacząco pomagali mu w tym koledzy, którzy kładli piłkę w dogodnych dla kopacza miejscach. Gorzej od podwyższeń wyglądały natomiast inne stałe fragmenty.
Auty były naszym problemem i musimy nad nimi popracować. Albo były to złe wrzuty ,albo złe decyzje.
- podkreśla Dominik Machlik.
Posnania pozostaje na drugim miejscu w ligowej tabeli. Za tydzień ponownie zagra przed własnymi kibicami. Do Wielkopolski przyjedzie Hegemon Mysłowice.
Posnania Rugby Club – Rugby Wrocław 68:5 (42:5)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.