Nowy rok, nowe rozdanie

Koniec darterskich mistrzostw świata w styczniu oznacza zmiany. Wraz z końcem sezonu 2024 zwolniły się 33 miejscu w ProTourze, a na rozdanie czeka także część kart PDC. Właśnie dlatego na początku stycznia rozgrywany jest mało medialny Q-School, który jest dla niektórych zawodników szansą na większe granie i przedostanie się do szerokiej elity. W turnieju może wziąć udział każdy gracz, choć o dostanie się do finałów jest ciężko, zwłaszcza gdy na listach startowych pojawiają się doskonale znane nazwiska i marki. W tym roku cztery karty przypadły już wcześniej zawodnikom Challenge Touru i Development Touru, dlatego też gra toczy się o 29 kart.

Od 6 do 9 stycznia rozgrywano rundę wstępną. Natomiast od czwartku rozpocznie się poważne granie. Finały potrwają do 12 stycznia, kiedy poznamy nazwiska zwycięzców. Zawody rozgrywane są jednocześnie w dwóch miejscach, z uwzględnieniem podziału na strefę europejską i brytyjską. Łącznie do gry zgłosiło się 819 zawodników, 474 z nich rywalizuje w niemieckim Kalkar, a 345 pozostałych mierzy się ze sobą w angielskim Milton Keynes. Pierwszy etap wyłonił już zawodników, którzy uzupełnią fazę finałową (w grze wciąż pozostaje 128 osób). Każda kolejna wygrana jest nagradzana punktami, a aby dostać się do ćwierćfinału należy zająć jak najwyższe miejsce w ogólnym rankingu. Inną drogą jest wygranie jednego z turniejów, lecz o to jest szczególnie ciężko.

Poznań także ma swojego przedstawiciela

Początkowo Polskę reprezentowało 15 zawodników. Trzy pierwsze dni znacznie zmniejszyły pulę graczy, a w walce o marzenia pozostało czterech biało-czerwonych. Z powodów rodzinnych z dalszej gry musiał zrezygnować Sebastian Stayer, dlatego też w zawodach pozostają trzej reprezentanci Polski – Krzysztof Kciuk, Mirosław Grudziecki oraz Tytus Kani z Poznania.

Popularny "Tito" od początku stawiany był w gronie faworytów do zagrania w finałach, jeśli chodzi o grono polskich darterów i faktycznie, najmocniejszym udało się przejść pierwszy etap. Choć wyszarpanie miejsca w tourze będzie trudne, to Polak ma swoje atuty, a poprzedni rok może zaliczyć do udanych. Taki też był dla niego dotychczas Q-School.

Tytus Kanik otworzył turniej od wygranej 5:4 z Nicolasem Thuillierem (Francja). Później przyszła wygrana z Czechem Michalem Smejdą – 5:1, a następnie zwycięstwo nad Steviem Moreirą (Holandia) – 5:1 i Chorwatem Pero Ljubicem – 5:4. Podbór Kalkar przerwał dopiero reprezentant gospodarzy – Michael Unterbucner, wygrywając z poznaniakiem 5:4, lecz ten i tak zakończył pierwszy dzień zmagań na etapie last 32. Cieszyć z pewnością mogła równa gra Kanika, którego średnie zawsze były na mniej więcej tym samym poziomie. Najtrudniejszy dla dartera z Poznania okazał się wtorek, gdzie grę zakończył na last 256. Środa przyniosła poprawę wyniku, a także awans z 4 punktami na koncie i 35. miejscem w rankingu.

Ponieważ do tzw. europejskich zawodów przystąpiło więcej zawodników, to przypadnie im 16 z 29 miejsc w tourze. Pozostałe rozdane zostaną pomiędzy graczy strefy „brytyjskiej”.

Tytus Kanik (1)

Tytus Kanik dalej walczy. Poznaniak zagra w drugim etapie Q-School