Sytuacja w tabeli staje się coraz bardziej niepokojąca i niewykluczone, że wkrótce będzie jeszcze gorzej. Jeszcze dwa mecze temu szkoleniowiec Warty uspokajał, że jego zespół zajmuje 13. miejsce i nie ma powodów do paniki – apelował o zachowanie zimnej krwi i konsekwentną pracę. Jednak mimo tej cierpliwości oraz nadziei na odwrócenie losu, Zieloni mogą po tej kolejce znaleźć się w strefie spadkowej.
Przewaga, która wynosiła jeszcze niedawno sześć punktów, stopniała do zaledwie jednego. Mecz w Łodzi był tylko potwierdzeniem słabego okresu przygotowawczego i kiepskiej kadry. Nawet w starciach z zespołami z dolnej połowy tabeli Warta nie istnieje. Tak było w spotkaniu z GKS Tychy (3:1) i tak też było w meczu z ŁKS Łódź (3:1).
- Gratulacje dla ŁKS – rywale zasłużyli na zwycięstwo. My natomiast nie zrobiliśmy wystarczająco dużo, aby wynik tego spotkania był inny. Zbyt długo zajęło nam wprowadzenie w życie założeń taktycznych, a nasz początek meczu pozostawiał wiele do życzenia. Trudno liczyć na korzystny rezultat, gdy traci się bramkę po rzucie karnym, a dodatkowo niefortunnie kieruje się piłkę do własnej siatki. W drugiej połowie staraliśmy się odwrócić losy rywalizacji i podjęliśmy zdecydowane kroki ofensywne. Na boisku pojawili się Shun Shibata oraz Krzysztof Drzazga, by wzmocnić nasze ataki. Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że zaczynając mecz w taki sposób, można liczyć na wywiezienie punktów - powiedział trener Piotr Klepczarek.
Mecz w Łodzi tylko dobitnie potwierdził, że Warta ma za sobą słaby okres przygotowawczy i dysponuje kadrą, która po prostu nie daje rady na tym poziomie. Nawet w starciach z drużynami z dolnej połowy tabeli Zieloni nie potrafią nawiązać równorzędnej walki. Tak było w przegranym 1:3 meczu z GKS Tychy i tak samo wyglądało spotkanie z ŁKS-em, zakończone identycznym wynikiem.
Nowe nabytki, zamiast wnieść do zespołu świeżość i jakość, zdają się jedynie pogłębiać jego problemy. Przykładem jest Michał Feliks – zawodnik, który miał odpowiadać za zdobywanie bramek. Jego gra przynosi Warcie więcej strat niż korzyści, ponieważ na ten moment poznaniacy częściej przez niego tracą gole, niż je zdobywają. W meczu ze Stalą Rzeszów sprokurował rzut karny, a pod bramką rywali marnuje sytuacje na potęgę. Na razie zamiast być wsparciem, staje się symbolem ofensywnej niemocy zespołu.
- Jeśli chodzi o Feliksa, jego wejście do zespołu z pewnością nie jest wymarzone. Warto jednak pamiętać, że dołączył do drużyny dopiero po pierwszej kolejce, a z różnych względów nie mogliśmy pozwolić sobie na wcześniejsze sprowadzenie go do klubu. Każdy zawodnik potrzebuje czasu, aby zgrać się z zespołem i lepiej poznać kolegów. Wierzę, że jeszcze niejednokrotnie pokaże swoją wartość i wniesie dużo dobrego do Warty - dodał trener Piotr Klepczarek.
Warta Poznań miała poważne problemy ze stałymi fragmentami gry – były wykonywane zbyt krótko i defensorzy ŁKS-u z łatwością przechwytywali piłkę.
- Naszym założeniem jest minięcie pierwszego obrońcy rywala. Pracujemy nad tym na treningach, jednak wciąż czegoś nam brakuje – nie chciałbym wchodzić w szczegóły. W teorii stałe fragmenty gry powinny być naszym atutem, bo sytuacja ze stojącej piłki jest dla zawodnika jedną z najprostszych do wykonania - zakończył trener Piotr Klepczarek.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.