Niedzielny mecz pomiędzy AZS-em UMCS-em Lublin, a Eneą AZS Politechniką Poznań był starciem dwóch najlepiej dysponowanych drużyn w Orlen Basket Lidze Kobiet. Drużyna ze stolicy województwa lubelskiego w tym sezonie nie przegrała jeszcze żadnego z pięciu rozegranych spotkań i wyrastała na głównego pretendenta do mistrzostwa.
Podopieczne trenera Wojciecha Szawarskiego również były przed tym spotkaniem fantastycznie dysponowane. Przegrały zaledwie jeden mecz z obrończyniami tytułu - VBW Gdynią. Wszystko to przy problemach zdrowotnych ważnych zawodniczek. Enea AZS Politechnika zupełnie zaskoczyła ligowe rywalki świetną dyspozycją swoich koszykarek na początku sezonu Orlen Basket Ligi.
Enea AZS Politechnika pokazała się z obiecującej strony
Enea AZS Politechnika zaprezentowała w pierwszej kwarcie świetną grę pod własnym koszem. Drużyna trenera Szawarskiego ciężko pracowała przy zbiórkach oraz nie odstępowała swoich rywalek na krok przy indywidualnym kryciu. Równocześnie poznanianki świetnie zgrywały się w ataku, trafiając z półdystansu i po szybkich akcjach z wykorzystaniem lay-upów.Widać było, że zespół Enei AZS Politechniki coraz lepiej wypracowuje sobie automatyzmy w grze. Oprócz Jessiki Carter w meczu świetnie spisywały się też dwie weteranki - Brittany Brown i Jovana Popović. Cennym wsparciem przy spacingu służyła również Malina Piasecka. To dzięki tym zawodniczkom poznanianki zakończyły pierwszą kwartę z korzystnym wynikiem 20:15. Rzuty za trzy nie pomagały UMCS Lublin. Nie dość, że wpadały za rzadko, to przyjezdne zdecydowały przeważały przy zbiórkach.
W drugiej kwarcie gościnie zaczęły dalej odjeżdżały swoim przeciwniczkom. Utrzymywały one wysoką intensywność w grze przy okazji prezentując świetny atak pozycyjny łatwo wdzierając się pod kosz. Poznanianki nie dawały wytchnienia w defensywie doświadczonym rywalkom cały czas kryjąc je na tyle blisko, że te musiały próbować niemalże wyłącznie rzutów zza łuku, by nawiązać walkę z Eneą AZS Politechniką.
AZS UMCS potrafił zbliżyć się w połowie drugiej karty na trzy punkty do rywalek, ale ich świetna gra z kontrataków skutecznie utrzymywała przewagę. Na przerwę gospodynie schodziły przegrywając 30:39, nie potrafiąc znaleźć wystarczająco skutecznego rozwiązania na powstrzymanie błyskawicznych ataków poznanianek.
Spadek mocy w końcówce odebrał szanse na wielki sukces Enei AZS
Po przerwie Enea AZS dalej realizowała swój plan na mecz, ale o ile praca w defensywie nadal wyglądała bardzo przywoicie, o tyle w ataku poznaniankom szczęście przestało sprzyjać przy rzutach z półdystansu. Klarownych sytuacji do zdobywania punktów po lay-upach czy pick&rollach było zdecydowanie za mało i to sprawiło, że przyjezdne zakończyły trzecią kwartę niekorzystnym wynikiem 13:16.Ta faza meczu była w szczególności popisem duetu Carter-Brown, który świetnie zgrywał się na parkiecie. Jednak wraz z rosnącą odpowiedzialnością za wynik tych zawodniczek, rola innych w ataku zaczęła słabnąć. Podopiecznym trenera Szawarskiego brakowało nieprzewidywalności w ofensywie, która wcześniej pozwalała na regularne zaskakiwanie rywalek. Mimo to udało się utrzymać prowadzenie 52:46.
W ostatnich 10 minutach sytuacja jednak zupełnie się odwróciła. UMCS Lublin wrzucił kolejny bieg w grze podczas, gdy Enea AZS ewidentnie miała problem z utrzymaniem dobrej formy na wysokiej intensywności. Po stronie gospodyń zaczęła błyszczeć Laura Gil, stając się główną osią ataków. Dodatkowo wspierała ją jeszcze Destiny Slocum. Podopiecznym Wojciecha Szawarskiego zaczynało brakować sił przy zbiórkach, a to właśnie dzięki nim budowały wcześniej swoją przewagę.
Tymczasem Laura Gil wyglądała jakby grała na kodach biorąc udział w każdej fazie gry obnażając wszelkie słabości rywalek. Te jednak dzielnie się trzymały prowadząc 66:56 na trzy minuty przed końcem. Niestety fatalne decyzje rzutowe w samej końcówce sprawiły, że Enea na własne życzenie dała rywalkom tlen. Dzięki rzutowi Slocum w ostatnich sekundach meczu, UMCS-owi udało się doprowadzić do dogrywki wynikiem 68:68.
Laura Gil dowiozła UMCS do zwycięstwa w dogrywce
Enea AZS Politechnika musiała wykrzesać z siebie resztki sił w ostatnich czterech minutach meczu, by zapewnić sobie zwycięstwo. Niestety widać było jak energia opuszcza podopieczne trenera Szawarskiego. Rzuty z wyskoku nie sięgały celu, a wjazdy pod kosz kończyły się zbiórkami lub przechwytami lublinianek.Przyjezdne wykazywały się heroiczną postawą do ostatnich minut w szczególności dzięki imponującej postawie Jessiki Carter i Maliny Piaseckiej. Jednak Laura Gil była jeszcze lepiej dysponowana i to ona zapewniła UMCS zwycięstwo w niedzielnym meczu. Nie dość, że Hiszpanka bezbłędnie trafiała swoje rzuty wolne zwiększając przewagę, to jeszcze pozostawała nie do przejścia w obronie pod swoim koszem. Głównie dzięki jej wysiłkom w końcówce meczu gospodynie wygrały swój szósty mecz w lidze wynikiem 81:72.
AZS UMCS Lublin - Enea AZS Politechnika Poznań 81:72 (15:20, 15:19, 16:13, 22:16, d: 13:4)
UMCS: Morawiec (6 punktów, 5 zbiórek, 2 asysty), Wojtal (2 punkty, 2 zbiórki, 3 asysty), Stanković (2 punkty, 3 zbiórki), Slocum (26 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst), Gil (12 punktów, 14 zbiórek, 2 asysty), Gatling (21 punktów, 8 zbiórek, 1 asysta), Ullmann (7 punktów, 3 zbiórki, 1 asysta), Wnorowska (5 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst).
Enea: Carter (24 punkty, 9 zbiórek, 1 asysta), Pszczolarska (2 punkty, 4 zbiórki, 1 asysta), Brown (14 punktów, 10 zbiórek, 12 asyst), Kośla (1 zbiórka), Popović (20 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty), Piasecka (3 punkty, 5 zbiórek, 2 asysty), Brzustowska (5 punktów, 4 zbiórki), Rutkowska (4 punkty, 3 zbiórki).
Komentarze (0)