Enea Basket była o krok od sensacji. Marcel Ponitka poniósł ŁKS Coolpack Łódź do zwycięstwa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Enea Basket była o krok od sensacji. Marcel Ponitka poniósł ŁKS Coolpack Łódź do zwycięstwa - Zdjęcie główne
Autor: Tomasz Deska | Opis: Enea Basket była o krok od wielkiego zwycięstwa z jedną z najlepszych ekip w 1. lidze.
Zobacz
galerię
27
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
KoszykówkaKoszykarze Enei Basket nie sprostali w sobotni wieczór wielkiemu wyzwaniu w 1. lidze i nie stali się czwartą drużyną w tym sezonie, która zatrzymała ŁKS Coolpack Łódź. Drużyna gospodarzy walczyła z pretendentem do awansu do Ekstraklasy na równi, ale lepsza dyspozycja rzutowa rywali w samej końcówce przesądziła o zwycięstwie 90:85.
reklama

Frekwencja w hali Cityzen na meczu Enei Basket w sobotni wieczór zdecydowanie dopisała. Do Poznania przyjechała drużyna, o której w ostatnich dniach było szczególnie głośno z powodu hitowego transferu, który niedawno ogłosiła. Do ŁKS-u Coolpack Łódź dołączył Marcel Ponitka - dwukrotny mistrz kraju, zdobywca Pucharu Polski i były reprezentant kadry narodowej. 

reklama

Ten ruch sprawił, że rywale poznaniaków z miejsca stali się jednymi z głównych kandydatów do tytułu. ŁKS znakomicie wszedł w ten sezon pokonując aż sześciu z ośmiu rywali. Tymczasem Enea Basket chciała zrehabilitować się swoim fanom za porażkę w Kołobrzegu i poprawić bilans, który do sobotniego meczu wynosił trzy zwycięstwa i pięć porażek.

Enea Basket nie odpuściła pretendentom do awansu

Obie drużyny od samego początku postawiły na agresywną grę pod koszem i szukanie sobie przestrzeni do lay-upów. ŁKS Coolpack Łódź bardzo utrudniał pracę rozgrywającym Enei Basket, kryjąc ich wysoko na obwodzie i nie dając możliwości podania. Podopieczni trenera Klozińskiego mieli także duże trudności przy zbiórkach pod koszem przeciwników. 

reklama

W drugiej połowie pierwszej kwarty gospodarze nawiązali jednak równą walkę dzięki świetnej pracy Andrzeja Krajewskiego i Jamesa Washingtona III. Enea Basket bardzo mocno korzystała też na rzutach osobistych, które dodatkowo pchały zespół w stronę prowadzenia. Goście mieli jednak asa w rękawie w postaci rzutów trzypunktowych, co przeważyło szalę na korzysć ŁKS-u po pierwszych 10 minutach. Objęli oni prowadzenie 27:25. 

Enea jednak nie odpuszczała swoim przeciwnikom i rywalizowała z nimi jak równi z równymi. Poznaniacy nadal regularnie punktowali z linii rzutów wolnych, wyciskając absolutne maksimum ze swoich akcji. Wciąż fantastyczną pracę po obu stronach parkietu wykonywał Andrzej Krajewski, a dodatkowo wspierał go swoimi rzutami Michał Samsonowicz. Niestety dla gospodarzy Norbert Kulon wciąż trzymał rękę na pulsie i nie pozwalał, by jego drużyna straciła prowadzenie.

reklama

ŁKS-owi udało się utrzymać przewagę przy wyniku 48:47 do przerwy, ale koszykarze Enei Basket spisywali się rewelacyjnie pod koszem rywali. W szczególności różnicę robili Bartosz Mońko i Patryk Stankowski, którzy okazywali się nieodzowni przy zbiórkach jak i atakach na obręcz. Podopieczni trenera Klozińskiego imponowali siłą ognia w sobotnim meczu.

Rewelacyjny początek drugiej połowy i... wielki zawód na koniec spotkania

Enea Basket szybko wyszła na prowadzenie na początku drugiej części spotkania i w połowie trzeciej kwarty prowadziła już 60:52. ŁKS Coolpack Łódź wydawał się zagubiony na parkiecie po tym, gdy zameldował się na nim Marcel Ponitka. Niespodziewanie goście zaczęli pozostawiać zdecydowanie za dużo miejsca swoim przeciwnikom z czego ci skrzętnie korzystali pakując piłki do kosza po lay-upach. ŁKS-owi zaczęło jakby brakować paliwa, a Enea była na fali wznoszącej. 

reklama

Po stronie gości w szczególności zaskakiwały nagłe problemy w zgraniu. Popełniali proste straty i przestali grać piłką, a Enea zaczęła punktować skąd chciała. Siła indywidualnych talentów po stronie ŁKS-u mimo wszystko pozwoliła mu na utrzymanie dystansu siedmiu punktów straty względem Enei Basket. Podopieczni trenera Marcina Klozińskiego prowadzili 71:64 na 10 minut przed końcem, a ich forma na parkiecie rosła w oczach.

Gospodarze grali jakby walczyli w sobotni wieczór o wszystko. Nie odpuszczali żadnej piłki przy zbiórce i praktycznie nie popełniali kosztownych błędów. ŁKS Coolpack Łódź do końca jednak zagrażał swoim przeciwnikom w szczególności punktując z linii rzutów wolnych. Dzięki regularnym faulom udało im się odzyskać prowadzenie 78:77 na cztery minuty przed końcem, a Marcel Ponitka był praktycznie nie do zatrzymania w ofensywie. 

Ostatnie chwile meczu były niezwykle emocjonujące. Obie ekipy szły łeb w łeb i wymieniały się ciosami, ale swoje okazje lepiej wykorzystywali koszykarze ŁKS-u. Patryk Stankowski wziął na siebie pełną odpowiedzialność za grę w ataku pod nieobecność Jamesa Washingtona III, ale obręcz przestała go słuchać w kluczowym momencie. ŁKS Coolpack Łódź dowiózł ostatecznie siódme zwycięstwo w tym sezonie, a koszykarze Enei Basket mogą sobie pluć w brodę, że nie udało im się utrzymać punktów w samej końcówce.

Enea Basket - ŁKS Coolpack Łódź 85:90 (25:27, 22:21, 24:16, 14:26)

 

Enea: Washington (17 punktów, 4 zbiórki, 6 asyst), Krajewski (16 punktów, 8 zbiórek, 2 asysty), Stankowski (16 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty), Rosiński (12 punktów, 6 zbiórek), Samsonowicz (11 punktów), Mońko (9 punktów, 2 zbiórki), Mąkowski (3 punkty, 1 zbiórka, 1 asysta), Nowicki (1 punkt, 3 zbiórki), Dydak (1 zbiórka).

ŁKS: Urban (15 punktów, 1 zbiórka), Ponitka (14 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty), Kulon (14 punktów, 2 zbiórki, 3 asysty), Lewandowski (12 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty), Maćkowiak (11 punktów, 5 zbiórek), Tomaszewski (9 punktów, 4 zbiórki, 1 asysta), Szymański (9 punktów, 4 zbiórki, 1 asysta), Motylewski (6 punktów, 7 zbiórek, 1 asysta), 

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo