reklama

Enea Basket znów zafundowała kibicom thriller przy Drodze Dębińskiej. Tym razem zabrakło happyendu. "Jak nie zaczniemy bronić nie będzie zwycięstw"

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

KoszykówkaEnea Basket Poznań znalazła patent na przyciąganie fanów na Drogę Dębińską: gwarantuje szalone i pełne emocji końcówki. Poznaniakom w minioną środę wyjątkowo nie dopisało szczęścia na ich terenie. Jedenasty w tabeli ŁKS Coolpack Łódź postawił się czołowej drużynie w 1. lidze mężczyzn, pokonując wicelidera rozgrywek 94:96.
reklama

Enea Basket Poznań podchodziła do starcia z ŁKS-em z potrzebą rehabilitacji po wyjazdowej porażce z Sokołem Łańcut. W ostatnich pięciu spotkaniach podopieczni trenera Przemysława Szurka wygrywali trzy razy, zajmując czołowe miejsce w 1. lidze. Ponadto zaledwie raz w tym sezonie Enea przegrała na własnym terenie, co tylko pokazywało skalę trudności zadania dla przyjezdnych.

Coolpack Łódź był przed środowym starciem z poznaniakami zupełnie nieprzewidywalną drużyną. Goście nie potrafili ustabilizować swojej formy, wygrywając i przegrywając po dwa mecze z rzędu w ostatnich tygodniach. Bilans koszykarzy ŁKS-u był wyrównany, ale bez wątpienia to, co wyróżniało zespół przyjezdnych to fakt, iż potrafił postawić się wyżej notowanym rywalom. Było to o tyle ciekawe, że zespół z Łodzi był beniaminkiem I. ligi mężczyzn. Jednak mimo tego niechlubnego statusu, w zespole przyjezdnych nie brakowało renomowanych postaci takich jak chociażby Alan Czujkowski, który znany był z występów w Ekstraklasie. Nie należało zatem oceniać książki po okładce.

reklama

Szokujący początek Enei. Koszykarze trenera Szurka znów z problemami w defensywie

ŁKS Łódź zaczął rywalizację z poznaniakami od mocnego uderzenia. Już zaledwie po 6 minutach gry goście prowadzili aż 11:2, a ich prezencja na parkiecie przypominała grę na kodach, biorąc pod uwagę efektowność i skuteczność pod koszem rywali. Enea nie mogła znaleźć sposobu w pierwszej kwarcie na powstrzymanie Czułkowskiego, który naprzemiennie zaskakiwał poznaniaków z lini rzutów za trzy, ale i agesywnie atakując obręcz. Podopieczni trenera Szurka mieli problem z nadgonieniem swoich przeciwników, co było związane m.in z tym, że gospodarze nie trafiali rzutów swoich za trzy. To jeden z głównych powodów, dla których przyjezdni mieli siedmiopunktową przewagę nad Eneą, wygrywając po pierwszych dziesięciu minutach meczu 24:17. Inną kwestią była bierność w obronie i całkowity brak boiskowej agresji po stronie gospodarzy.

reklama

W drugiej kwarcie poznaniacy się jednak otrząsnęli i dzięki zaangażowaniu całego zespołu nadrobili sporą stratę. Po trzech minutach m.in dzięki trójce Wojciecha Frasia oba kluby dzieliły już tylko trzy punkty. Później jednak odważna gra Norberta Kulona pod koszem pozwoliła gościom zbudować przewagę, którą jednak Enei udało się zbić dzięki rzutom zza łuku Stopierzyńskiego, a także skuteczności Kacpra Mąkowskiego. To właśnie drugi z wymienionych doprowadził do pierwszego remisu w tym spotkaniu trafiając rzut za dwa. Potem jednak na chwilę ŁKS znów odzyskał prowadzenie dzięki trójce Tomaszewskiego, ale do głosu doszedł clutch-guy w szeregach gospodarzy - Michał Samsonowicz. Nowy nabytek poznaniaków dał swojej drużynie nadzieję w ostatnich sekundach gry, kiedy to wykorzystał swoje rzuty wolne i wyrównał stan meczu przed przerwą na 47:47. 

reklama

Enea zachwyciła w końcówce, ale praca Czujkowskiego i Antypova przesądziła o wyniku

Siłą Enei Basket w środowym spotkaniu była niewątpliwie kolektywna gra w ataku. Zagrożenie nadchodziło z przeróżnych stron, a goście musieli być gotowi na wszystko. Poznaniacy wykorzystywali swoje rzuty za dwa, ale niezmiennie w trzeciej kwarcie brakowało im skuteczności zza łuku pomimo obecności na parkiecie Mąkowskiego czy Samsonowicza. To czego brakowało Enei z nawiązką łodzianom zapewniał niesamowity Czujowski, który samodzielnie zdobył 11 punktów w trzeciej kwarcie. Była to ponad połowa oczek w ogólności zdobytych przez ŁKS w tej części meczu. Decydującym momentem dla wyniku Enei okazał się być okres pomiędzy siódmą, a czwartą minutą, kiedy to podopieczni trenera Szurka zatrzymali się w ofensywie, a Coolpack zwiększył różnicę do siedmiu punktów. Pomimo starań Mąkowskiego i Stopierzyńskiego stratę do gości udało się zmniejszyć jedynie do pięciu punktów i wynik w przedostatniej części meczu wynosił 67:72.

reklama

- Jest to trudne do zrozumienia, dlaczego tak źle bronimy w meczach, bo trenujemy dobrze i poświęcamy uwagę defensywie na treningach. Nie możemy tego póki co przekuć na sukces. Agresja u przeciwników była od początku, a u nas pojawiała się momentami - mówił Przemysław Szurek, trener Enei Basket.

Swojemu szkoleniowcowi w krytyce defensywy wtórował lider zespołu - Piotr Wieloch. Jego zdaniem problemy w grze obronnej były bardzo poważne i trzeba to jak najszybciej naprawić.

- Musimy zacząć od podstaw i wrócić do nauki gry 1na1. To przynosiło nam na początku pozytywne rezultaty i musimy zacząć bronić. Było za dużo zawahań, za dużo przestojów, nie wiedzieliśmy, kto do kogo miał rotować. Nie potrafiliśmy odpowiedzieć atakiem - podsumował kapitan Enei Basket Poznań.

Początek czwartej kwarty zwiastował jednak niespodziewanie koszmar dla Coolpacku, bowiem Enea zaczęła przeć do przodu niczym taran. Kacper Mąkowski i Wojciech Fraś imponowali skutecznością za dwa, napędzając ofensywę poznaniaków. Oprócz tego dwie "trójki" z rzędu zanotował Jan Jakubiak i zaledwie po trzech minutach od wznowienia gry po przerwie, Enea miała już cztery punkty przewagi nad przyjezdnymi. Na cztery minuty przed końcem spotkania, dzięki zespołowej i co jeszcze ważniejsze szybkiej grze w ataku, gospodarze prowadzili 92:84. Niestety w ostatnich dwóch minutach Enea straciła kontrolę i ŁKS nadrobił straty dzięki pracy Czujkowskiego i Antypova. Enea zatrzymała się w ataku na półtorej minuty przed końcem i nie potrafiła przeskoczyć poziomu 94 oczek. Na 23 sekundy przed końcem Pawlak trafił kluczowy lay-up i wreszcie ŁKS odzyskał prowadzenie z zaledwie jednym punktem przewagi. W ostatnich chwilach tego spotkania Enea próbowała ratować się jeszcze faulami, ale Kulonowi wystarczył zaledwie jeden celny rzut wolny, by przesądzić o wyniku. Enea była o dwie minuty od zwycięstwa, które ostatecznie dosłownie wymknęło im się z rąk.

- Jak nie zaczniemy bronić, nie będzie zwycięstw. Tracąc u siebie 96 punktów to możemy sobie pomarzyć o zwycięstwie - mówił po meczu z rozgoryczeniem Piotr Wieloch, kapitan Enei Basket.

Trener Przemysław Szurek zwracał jednak uwagę na to, że jego drużyna mimo wszystko miała okazję na zwycięstwo w końcówce. Gdyby jego zawodnicy podjęliby inne decyzje, kto wie, czy w środę poznaniacy nie cieszyliby się ze zwycięstwa. 

- Nastąpił jakiś dziwny zbieg decyzji defensywnych w końcówce. Ktoś się ustawia na faul ofensywny, a rywale mają z tego dwa rzuty, nie zbieraliśmy piłek... ale mieliśmy rzut na zwycięstwo i mieliśmy swoje szanse. Prawda jest taka, że pomimo tak złej defensywy mogliśmy cały czas ten mecz wygrać - mówił szkoleniowiec.

Porażka z underdogiem groźbą na przyszłość dla Enei Basket?

Wydawać się mogło, że drużyny spoza strefy play-off na papierze nie dadzą rady złamać poznaniaków, ale ŁKS oraz Muszynianka zaskoczyły poznańskich kibiców swoimi atutami. To rzuca nowe światło na następny mecz Enei, bowiem Decka Pelplin to kolejny rywal ze środka tabeli. Drużyna Enei zajmuje póki co korzystną, drugą pozycję w tabeli 1. ligi mężczyzn, ale trzecia porażka z rzędu nie będzie zwiastować spokojnych świąt dla poznańskiego zespołu. Rywali z Pelplina koszykarze trenera Szurka podejmą na wyjeździe 8 grudnia o godzinie 20:00. 

 

Enea Basket vs ŁKS Coolpack Łódź 94:96 (17:24, 30:23, 20:25, 27:24)

Enea Basket: Mikołaj Stopierzyński (16 pkt, 5 asyst, 6 zbiórek), Kacper Mąkowski (14 pkt, 4 zbiórki), Patryk Stankowski (14 pkt, 4 asysty, 1 zbiórka), Wojciech Fraś (14 pkt, 4 asysty, 10 zbiórek), Michał Samsonowicz (10 pkt, 2 asysty, 1 zbiórka), Piotr Wieloch (11 pkt, 3 asysty, 1 zbiórka), Konrad Rosiński (4 pkt, 1 asysta, 3 zbiórki)

ŁKS Coolpack Łódź: Alan Czujowski (20 pkt, 3 asysty, 6 zbiórek), Szymon Pawlak (15 pkt, 5 asyst, 3 zbiórki), Norbert Kulon (10 pkt, 6 asyst, 3 zbiórki), Oleksandr Antypov (21 pkt, 2 asysty, 7 zbiórek), Igor Urban (14 pkt, 1 asysta, 3 zbiórki)

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Sportowy Poznań Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama