Czy mistrz 1. ligi zrealizuje marzenia poznańskich kibiców?
Marcina Klozińskiego zastąpił 53-letni Łotysz - Edmunds Valeiko. To postać dobrze znana w 1. lidze mężczyzn bowiem w poprzednim sezonie wprowadził on do najwyższej klasy rozgrywkowej Miasto Szkła Krosno. Zespół z południa Polski mógł się wtedy pochwalić kapitalnym bilansem 26 zwycięstw i zaledwie ośmiu porażek po sezonie zasadniczym. Zarówno na wyjeździe jak i u siebie wygrał 13 spotkań i przegrał cztery. To sprawiło, że podopieczni trenera Valeiko zakończyli przystąpili do kluczowej fazy jako liderzy rozgrywek.W play-offach wdarli się szturmem do finału pokonując na swojej drodze Noteć Inowrocław i WKK Wrocław wynikami 3:0 w serii. Zwieńczeniem ich drogi do Orlen Basket Ligi był emocjonujący pojedynek w finale z Eneą Abramczyk Astorią Bydgoszcz. Oba zespoły podobnie jak w sezonie zasadniczym ostro ze sobą rywalizowały, a o awansie rozstrzygnął dopiero piąty mecz przy rezultacie 2:2 w serii. Wtedy to wynikiem 89:80 wygrała właśnie ekipa trenera Valeiko.
Łotysz wprowadził Miasto Szkła Krosno do Orlen Basket Ligi po sześciu latach przerwy. Miał wtedy do dyspozycji świetnych zawodników: Przemysława Wronę, Charlesa Jacksona III czy też Bartosza Chodukiewicza. Drugi z wymienionych pod batutą Valeiko stał się najskuteczniejszym strzelcem w sezonie zasadniczym i piątym najlepiej rzucającym za trzy punkty. Plasował się też w czołówce przechwytujących. Nic dziwnego, że znalazł się w najlepszej piątce minionego sezonu oraz został MVP sezonu zasadniczego oraz finałów.
Prezes Enei Basket miał z nowym trenerem na pieńku
Zatrudnienie trenera Edmundsa Valeiko przez władze Enei Basket jest swoistym chichotem losu. Wszystko to ze względu na słowa wypowiedziane przez ówczesnego trenera poznańskiej drużyny - Przemysława Szurka - po styczniowym meczu w Krośnie za jego kadencji w 2024 roku. Tegoroczny beniaminek Orlen Basket Ligi pokonał wtedy poznaniaków 80:69, a trener nie szczędził po spotkaniu gorzkich słów pod adresem jak się okazało przyszłego szkoleniowca Enei Basket.
- Nie kupuję tego, co wydarzyło się na koniec meczu. Nie traktuje się tak przeciwnika, kiedy ja każę zostawić akcję ofensywną gospodarzy, a oni robią sobie slam-dunk. Pomimo tego, że schodzimy z parkietu pokonani, uważam to zachowanie za skandaliczne i tak się nie robi w fachu trenerskim. To nie jest wina zawodników, bo trener gospodarzy kazał im grać. Są w czubie ligi, mam nadzieję, że kiedyś się spotkamy i będę w stanie wyrównać rachunki - zadeklarował Przemysław Szurek.
Przed nowym szkoleniowcem bardzo trudne wyzwanie
Wszystkie te wspaniałe sukcesy w życiu trenera Edmundsa Valeiko wydarzyły się jeszcze w tym roku. Jednak wtedy przyszło również rozczarowanie w Orlen Basket Lidze. 22 listopada Łotysz został zwolniony jako pierwszy trener w tym sezonie po porażce ze Stalą Ostrów Wielkopolski. Pod wodzą swojego niedawnego bohatera krośnianie wygrali zaledwie jeden pojedynek w Orlen Basket Lidze, a przegrali aż siedem. Praca Valeiko doprowadziła do zajęcia ostatniego miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej.Teraz jednak powróci do 1. ligi, gdzie dwukrotnie w przeciągu trzech lat w Mieście Szkła Krosno kończył sezon zasadniczy na pierwszym miejscu. W sezonie 2023/24 lepszym zespołem już w pierwszej rundzie play-offów okazał się GKS Tychy. To jednak nie zmienia faktu, że Łotysz ma patent na osiąganie czołowych miejsc na zapleczu Orlen Basket Ligi.
Sytuacja Enei Basket jest jednak obecnie daleka od komfortowej, a sam trener będzie musiał wstrząsnąć ekipą z Poznania. Zbliża się ona coraz bardziej do dna ligowej tabeli i nie potrafi nawiązać do formy z pierwszej rundy sprzed roku mimo jakościowych transferów latem. Obecnie ma na koncie pięć zwycięstw i osiem porażek, co sprawia, że plasuje się na 12. miejscu spośród 17 drużyn w całej lidze.
Drużyna trenera Edmundsa Valeiko zagra 21 grudnia na swoim terenie o 18:00 z Resovią, a ewentualna porażka może ją słono kosztować. Jeśli swoje mecze wygra Polonia Leszno oraz Kotwica Kołobrzeg na dole tabeli przed świętami zrobi się wyjątkowo duży ścisk, a Enea Basket będzie zagrożona spadkiem na niższe pozycje. Łotewski trener nie ma zatem w teorii wiele czasu na przygotowania zespołu. Presja ciążąca na szkoleniowcu będzie wyjątkowo spora.
Komentarze (0)