Lech Poznań na inaugurację sezonu dał sobie wbić aż cztery gole. Jak podkreślał TUTAJ Joel Pereira, o takim stanie rzeczy zadecydowały w większości błędy indywidualne po stronie gospodarzy. Wytłumaczenia Portugalczyka nie zmieniały jednak tego, że w piątek kibice Kolejorza musieli uczestniczyć w historycznym blamażu poznańskiego klubu.
W dotychczasowej historii Kolejorza tylko raz na inaugurację odnotowano gorszy wynik niż w 2025 roku. Miało to miejsce w 1962 roku w starciu z Polonią Bytom. Wtedy to ekipa ze Śląska pokonała Lecha aż 5:1, co stanowi najwyższą porażkę Niebiesko-Białych na inaugurację sezonu.
W starciu z Cracovią podopieczni Nielsa Frederiksena ustanowili drugi najgorszy wynik na inaugurację w swojej historii. Wyrównali niechlubne osiągnięcie z 1950 roku, kiedy to osiągnęli taki sam wynik w starciu z Garbarnią. Warto też wspomnieć o tym, że Kolejorz wciąż nie jest w stanie wygrać inauguracyjnego meczu po zdobytym mistrzostwie Polski. Fatalna seria trwa już od 1992 roku i wygranej ze Śląskiem Wrocław 3:1. Te dane tylko potęgują fatalne nastroje po starciu z ekipą Luki Elsnera.
Podobnie jak fakt, że od stu lat żaden mistrz Polski nie przystąpił do obrony tytułu z tak złym wynikiem na inaugurację jak Lech Poznań w piątkowy wieczór. Ponadto tylko jeden zespół po mistrzowskim sezonie zbliżył się rozmiarami porażki do Kolejorza we wczorajszym meczu. Był to Ruch Chorzów, który w 1968 roku przegrał z Polonią Bytom 2:4.
Warto też dodać, że drużyna Lecha Poznań jest pierwszą, która przerwała passę zwycięstw mistrzów Polski na inaugurację w ostatnich kilku latach. Od dwóch lat nie zdarzyło się, by obrońca tytułu przegrywał pierwsze mecze w sezonie. Swoje starcie w 2023 roku wygrał Raków Częstochowa 3:0 z Jagiellonią Białystok, a w 2024 roku "Jaga" pokonała Puszczę Niepołomicę 2:0. Lech przerwał taką passę drugi raz z rzędu.
Wcześniej, po zdobyciu mistrzostwa w 2022 roku Kolejorz przegrał pierwszy mecz ze Stalą Mielec 0:2. Tym samym zakończył krótką passę inauguracyjnych zwycięstw Legii Warszawa po sezonach mistrzowskich. Trwała ona przez dwa lata. Lech zatem ewidentnie wyłamuje się z trendu ustanowionego przez swoich rywali w PKO BP Ekstraklasie. Udowadnia tym samym, że pomimo przemian kadrowych i różnych szkoleniowców na ławce, wciąż nie potrafi znaleźć recepty na zdobycie kompletu punktów na inaugrację sezonu po mistrzostwie.
Wydaje się, że jedynym pozytywem w piątkowym meczu z Cracovią jest awans Mikaela Ishaka w klasyfikacji strzelców wszechczasów Lecha Poznań. Szwed zdobył swoją 91. bramkę oficjalnie wyprzedzając Mirosława Okońskiego. Teraz musi przebić osiągnięcia strzeleckie Teodora Anioły, Edmunda Białasa i Piotra Reissa, by stać się najlepszym strzelcem w historii poznańskiego klubu.
Komentarze (0)