Reklama lokalna
reklama

Kibice wściekli. Ale przecież Lech może jeszcze zdobyć ten Puchar

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Piotr Skrzypek

Kibice wściekli. Ale przecież Lech może jeszcze zdobyć ten Puchar - Zdjęcie główne

foto Piotr Skrzypek

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaWczorajsza porażka pierwszego zespołu Lecha Poznań w pierwszej rundzie zmagań Pucharu Polski była dla kibiców Kolejorza niczym uderzenie obuchem. Ale trofeum nie jest dla Lecha stracone, bo może go zdobyć... drużyna trzecioligowa. Zwłaszcza, że mogą w tym pomóc piłkarze z ekipy Nielsa Frederiksena.
Reklama lokalna
reklama

Wszystko, co złe dla Lecha przydarzyło się już w pierwszej połowie, bowiem to właśnie w niej, kibice Kolejorza mogli oglądać nie tylko stratę jedynego gola, dającego zwycięstwo Resovii, ale i pokaz niekompetencji połączonej z absolutną niemocą w wykonaniu składu rezerwowego swojej pierwszej drużyny. Drugoplanowi na codzień piłkarze kompletnie nie poradzili sobie z zadaniem pokonania trzeciorzędnej polskiej drużyny. Największa fala krytyki po przegranym meczu spadła właśnie na takich zmienników jak Fiabema, czy Hoffmann, ale także dyrektora sportowego Tomasza Rząsę, który zdaniem internautów nie zadbał o poziom jakości na ławce rezerwowych w trakcie letniego okna transferowego.

Zawodnicy z drugiej ligi polskiej, lepsi od tych z 2 norweskiej i hiszpańskiej. Kolejny punkt na mapie wstydu.

reklama

- pisał kibic o nicku Levin_9

 

Mecz przegrany przez Rząsę. To on nam ten mecz przegrał, budując skład w którym Ishak, Pereira, Gurgul nie mają zmienników. Podziękowania kierujcie do zadowolonego z kadry i transferów Rząsy.

- wtórował użytkownik Didavi

 

Mecz pokazał, że jak chcesz walczyć o puchary to nie można odpuszczać i grasz najsilniejszym składem. Zespół jest tak silny jak silna jest ławka rezerwowych. Cóż jeszcze wiele pracy przed zespołem. Oby trener i zespół wyciągnął wnioski z tego spotkania.

- podsumował fan o pseudonimie Wielkopolanin

Porażka w pucharze złym omenem dla Frederiksena?

Nie zdarzyło się jeszcze tak, żeby Lech Poznań odpadł w pierwszej rundzie zmagań Pucharu Polski. Pięciokrotnie kończył swój udział w tym turnieju już zaledwie po drugiej fazie rozgrywek chociażby z Olimpią Grudziąc albo Stal Stalową Wolą, ale porażka na start rozgrywek w tym turnieju była fanom Kolejorza nieznana... aż do minionego czwartku. Nawet dla Nielsa Frederiksena, przegrywającego regularnie wcześniej spotkania w Pucharze Danii, musi to być niemały szok. Szkoleniowiec Lecha ze swoją ostatnią duńską drużyną potrafił dochodzić do 1/8 finału i ćwierćfinału w trakcie swoich trzech sezonów tam spędzonych. Nie wspominając o tym, że z turnieju nie odpadał od razu również ze swoją pierwsza drużyną - Lyngby. Jego najgorszym wynikiem podczas pobytu w ojczyźnie Hamleta była 1/32 finału osiągnięta z Lyngby i przegrana aż 2:1 z Roskilde w 2011 roku. Jego ostatnia porażka w krajowym pucharze miała z kolei miejsce w październiku 2022 roku przeciwko Aarhus Fremad. Brondby przegrało wtedy 4:0 i zaledwie miesiąc później od tego momentu Niels Frederiksen... został zwolniony. 

reklama

Czy Lech nas zlekceważył? Nie wiem, trzeba zapytać o to trenera Lecha i sztab Lecha. Ja mogę powiedzieć tylko jedną rzecz. Można było wnioskować przed meczem, nie wiem czy to jest lekceważenie przeciwnika, ale wbije szpilkę trenerowi Lecha, bo nie podobało mi się jego jedno zachowanie. Zwróciłem mu uwagę na to, że jak podaje rękę trenerowi czy sędziom, drugą rękę trzyma w kieszeni. Nie wiem, czy u niego w kraju takie rzeczy są normalnością, ale u nas wygląda to inaczej. Rzuciłem też uwagę, że robił to we wcześniejszych meczach Ekstraklasy.

- skomentował Jakub Żukowski, trener Resovii Rzeszów

A gdyby tak zrobiły to rezerwy?

Po tym gdy pierwszy zespół Lecha Poznań w kompromitujących okolicznościach stracił szanse na tytuł w Rzeszowie, o ten zaszczytny laur wciąż mogą powalczyć... rezerwy niebiesko-białych. Brzmi dowcipnie, ale tak wcale nie jest.

reklama

Po skromnym zwycięstwie po rzutach karnych nad zespołem Baryczy Sułów to drugi zespół "Dumy Wielkopolski" będzie musiał dołożyć wszelkich starań, by przywieźć Puchar Polski na Bułgarską. Polski futbol pamięta już przypadki, gdy w finale Pucharu grały zespoły z zaplecza. Finały osiągane przez tego typu drużyny osiągano co prawda w poprzednim stuleciu, ale nie jest to niemzożliwe. Legia w 1952 roku, ROW Rybnik w 1975 i Ruch Chorzów w 1993 roku. Sztuka ta zatem nie jest niemożliwa, lecz po prostu trudna. Najwyższym sukcesem w ostatniej dekadzie mogą się poszczycić rezerwy Legii, które w sezonie 18/19 wywalczyły 1/8 finału. 9 lat wcześniej to rezerwy Polonii Bytów doszły do tej fazy rozgrywkowej ostatecznie ulegając Wiśle Kraków. To raptem dwie godne uwagi historie napisane przez drugie drużyny rodzimych klubów w XXI wieku.

Liderzy pomogą rezerwom?

Po każdej burzy wychodzi słońce, a Lech Poznań może przekuć swoją kompromitację w historyczny sukces. Na decyzjach personalnych trenera Frederiksena fani nie pozostawili suchej nitki, ale koniec końców to właśnie one mogą paradoksalnie zapewnić rezerwom niebiesko-białych... końcowy tryumf. Regulamin mówi bowiem jasno:

Wystawienie przez klub więcej niż jednej drużyny, w jednym etapie rozgrywek, zobowiązuje dostosowania następujących zasad:

  • Zawodnicy, którzy wystąpili w meczu jednej drużyny, nie mogą uczestniczyć w meczach innej drużyny tego samego klubu z zastrzeżeniem postanowień pkt b.
  • Jeżeli jedna z drużyn klubu została wyeliminowana z rozgrywek, najwyżej 3 zawodników, którzy wystąpili w przynajmniej jednym meczu drużyny wyeliminowanej może występować w meczach z udziałem drużyny, która zakwalifikowała się do dalszych rozgrywek.

Oznacza to, że do drużyny trenera Grzegorza Wojtkowiaka mogą zostać przede wszystkim dokooptowani nieobecni na boisku w Rzeszowie: Mikael Ishak, Daniel Hakans, ale też i Elias Andersson. W meczu nie zagrał także Bartosz Mrozek, Dino Hotić oraz Bartosz Salamon. O prawdziwy ból głowy może jednak przyprawić drugi punkt regulaminu, który umożliwia wybór jedynie trzech piłkarzy, którzy rozegrali mecz przeciwko Resovii. Jaki tercet mógłby najprężniej wzmocnić rezerwy Kolejorza? Zdaniem jednego z użytkowników platformy "X" - Alexa Detotekina - drugi skład Lecha w 1/16 Pucharu Polski mógłby prezentować się w taki sposób:

Mrozek- Pereira, Salamon, Dagerstal, Andersson - Kozubal, Murawski, Gmur - Hotić, Ishak, Hakans.

Swoich kolejnych rywali Lech II Poznań pozna w poniedziałek 30 września podczas losowania kolejnych par o godzinie 16:30. 

 

 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama