Spotkanie bez wyraźnego faworyta
Już w najbliższą niedzielę o godzinie 14:45 na Enea Stadionie Lech Poznań podejmie Radomiaka Radom. Choć na papierze to Kolejorz dysponuje mocniejszą kadrą, ostatnie tygodnie pokazują, że o wyraźnym faworycie tego spotkania mówić dziś nie sposób. Zespół trenera Nielsa Frederiksena od czterech meczów nie potrafi sięgnąć po komplet punktów, natomiast Radomiak pod wodzą nowego trenera, Goncalo Feio, wygrał dwa spotkania z rzędu i wyraźnie złapał wiatr w żagle.
Trzech lechitów zagrożonych
Dodatkowo Lech będzie musiał zmierzyć się z poważnymi problemami kadrowymi, szczególnie w defensywie. Wszystko wskazuje na to, że w niedzielnym meczu zabraknie dwóch nominalnych środkowych obrońców: Alexa Douglasa oraz Antonio Milicia, którzy wciąż zmagają się z urazami. W tej sytuacji trener Niels Frederiksen niemal na pewno będzie musiał postawić na duet Wojciech Mońka - Mateusz Skrzypczak.
Szczególną uwagę zwraca potencjalny powrót do podstawowego składu Mońki. Młody obrońca przez dłuższy czas był pomijany i mówiąc kolokwialnie, „schowany do szafy”. Teraz, w wyjątkowych okolicznościach, może dostać szansę występu od pierwszej minuty. Nie sposób jednak nie zauważyć, że zostanie on niejako wrzucony na głęboką wodę, bez wcześniejszego regularnego łapania minut.
Na tym problemy Lecha się nie kończą. Aż trzech zawodników Kolejorza: Antoni Kozubal, Joao Moutinho oraz Timothy Ouma jest zagrożonych pauzą. Jeśli którykolwiek z nich obejrzy żółtą kartkę w niedzielnym spotkaniu, nie będzie mógł wystąpić w kolejnym ligowym meczu, w którym lechici zmierzą się z Wisłą Płock. To spotkanie odbędzie się w niedzielę, 30 listopada.
Ostrożność będą musieli zachować również piłkarze Radomiaka. W ekipie z Radomia zagrożeni pauzą za kartki są Christos Donis, Vasco Lopes oraz Rafał Wolski.
Warto również pamiętać, że pomiędzy meczem z Radomiakiem a ligowym starciem z Wisłą Płock Lech rozegra jeszcze jedno ważne spotkanie - w ramach 4. kolejki Ligi Konferencji zmierzy się z Lausanne.
Komentarze (0)