Lech przełamał zwartą obronę Gryfa
Gryf Słupsk przystąpił do meczu prezentując głęboką i kompaktową defensywę, która trzymała piłkarzy Lecha Poznań na dystans od bramki strzeżonej przez Kamila Gołębiewskiego. Goście jednak również skutecznie powstrzymywali ataki rywali dzięki grze w wysokim pressingu. Kolejorz łatwo odzyskiwał piłki po niewymuszonych, prostych stratach gryfonów, ale niewiele potrafił z nią zrobić.
Kluczem do zdobycia bramki przez Lecha Poznań było znalezienie sposobu na przedarcie się przez szeregi obronne gospodarzy i to im się w końcu udało w 18. minucie. Po sprawnie rozegranej akcji do siatki Gryfa jako pierwszy trafił Filip Jagiełło po asyście Pablo Rodrigueza. Chwilę później bramkarza mógł trafić pokonać Mikael Ishak, ale kapitan Kolejorza znalazł się na spalonym.
Lech jednak zdołał podnieść prowadzenie w 35. minucie, kiedy to po zamieszaniu w polu karnym do siatki trafił Joel Pereira. Wynik 2:0 dla Kolejorza utrzymał się do przerwy, a gospodarze zupełnie nie mieli pomysłu na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia. Najgroźniejszą akcję udało się im przeprowadzić dopiero w 45. minucie, kiedy to Wojda stanął oko w oko z Bartoszem Mrozkiem po kapitalnym podaniu. Ostatecznie golkiper popisał się znakomitą interwencją.
Gryf Słupsk sprawił przykrą niespodziankę Kolejorzowi w końcówce
Gryf Słupsk w drugiej części spotkania postawił na bardziej otwartą grę w związku z czym Lech częściej dochodziło do dogodniejszych sytuacji strzeleckich. Szczególnie początek drugiej części spotkania był bardzo dynamiczny i kilkukrotnie niewiele brakowało, by goście podwyższyli swoje prowadzenie.
Mimo przewagi lechici dali się zaskoczyć w najlepszym dla siebie momencie. Mistrzowie Polski popełnili kolosalny błąd przy zawiązywaniu wysokiego pressingu i Damian Wojda zdołał w końcu skarcić Kolejorza po kontrataku w 56. minucie. To właśnie po takich sytuacjach gryfoni zaczęli sobie szukać szans.
Obrona Lecha Poznań chwiała się w posadach w ostatnich minutach meczu. Niewiele brakowało, a Mateusz Skrzypczak wpakowałby piłkę do własnej siatki, ale uratował go spalony. Kontrola nad meczem wymknęła się lechitom z rąk, ale ostatecznie udało się dowieźć awans choć gospodarze do końca walczyli o to, by przedłużyć swoje szanse.
Niewiele brakowało, by gospodarzy dobił Thordarson, ale spalony znów uratował Gryfa Słupsk. Kolejorz ostatecznie wygrał mecz 2:1, ale kibice mistrzów Polski z pewnością nie mogą zaliczyć starcia do udanych, biorąc pod uwagę nieprzekonujący styl w drugiej połowie.
Gryf Słupsk - Lech Poznań 1:2 (0:2)
Bramki: Wojda 56. - Gryf - Jagiełło 18., Pereira 35. - Lech
Gryf: Gołębiewski - Kwiatkowski, Piechowski, Pryndeta, (Amoah 63.), Wiśniewski, Szygenda, Mosiejko, Łyszyk (Butowski 70.), Gregorek (Kazior 70.), Wojda (Książkiewicz 83.), Kukuruza (Ciechański 83.).
Lech: Mrozek- Pereira, Douglas, Skrzypczak, Moutinho - Kozubal, Jagiełło (Thordarson 45.), Rodriguez (Dudek 81.) - Ismaheel (Fiabema 73.), Ishak (Agnero 45.), Bengtsson.
Kartki: Piechowski 36., Szygenda 39., Wiśniewski 68.,93 - Gryf - Bengtsson 69.
Sędziował: Mateusz Jenda (Warszawa)
Oceny zawodników Lecha Poznań po meczu z Gryfem Słupsk:
Bramkarz Kolejorza nie miał wiele pracy w czwartkowym meczu przeciwko czwartoligowcowi. Piłkarze Gryfa Słupsk zmuszali Bartosza Mrozka do interwencji niemal wyłącznie po dośrodkowaniach w pole karne. Golkiper zdołał mimo wszystko popisać się znakomitą interwencją przy strzale Wojdy w sytuacji sam na sam w pierwszej połowie.
To jemu Lech mógł zawdzięczać pierwszą bramkę, przy której zaliczył asystę drugiego stopnia. Odgrywał jedną z najważniejszych ról w ofensywie, sprawiając duże zagrożenie swoimi dośrodkowaniami w pole karne. Jego współpraca z Ismaheelem była kluczowa dla przebiegu akcji po stronie Kolejorza. Portugalczyk zdołał także wpisać się na listę strzelców na 2:0.
Dużo dawał Lechowi w ataku pozycyjnym rozgrywając piłkę pod polem karnym rywala. Nie bał się wychodzić wysoko w ofensywie i brał aktywny udział w wyprowadzaniu piłki od bramki Bartosza Mrozka.
Gracze Gryfa Słupsk przez większość czasu nie sprawiali mu większych problemów, ale mimo to stoper Lecha Poznań był zamieszany w każdą krytyczną sytuacje gospodarzy. Najpierw w pierwszej połowie Skrzypczak nie przypilnował Wojdy przy długim podaniu Mosiejko pomiędzy liniami. Potem w akcji bramkowej źle zawiązał pressing, a na sam koniec mógł odnotować gola samobójczego. Wtedy uratował go jednak spalony.
Portugalczyk miał mało pracy w meczu z Gryfem, a większość interwencji odnotowywał zażegnując niebezpieczeństwo przy kontratakach. Szybko odbudowywał formację defensywną i widać, że był w czwartek skoncentrowany przede wszystkim na asekurowaniu linii defensywnej.
Dużo dawał w środkowej strefie boiska ciężko pracując przy przechwytach. Kozubal nie był dziś decydującym zawodnikiem, jego gra nie przynosiła wielu konkretów, ale w trudnych momentach potrafił wesprzeć swoją drużyną ważnymi interwencjami. Pomagał również w rozkładaniu ciężaru gry.
Pomocnik dawał swojej drużynie dużo jakości w rozegraniu piłki w środkowej części boiska i pod polem karnym. Jego praca została nagrodzona golem w 18. minucie meczu, ale poza tym trafieniem trudno było doszukać się konkretów po jego stronie. Po zejściu Jagiełły gra w środku pola stała się bardziej nerwowa.
Nie można było mu odmówić woli walki i zaangażowania w meczu. Intensywnie pracował w pressingu, a swój występ okrasił asystą przy trafieniu Filipa Jagiełło. Ciężko pracował w środku pola, aby stworzyć możliwie jak najlepsze warunki w rozegraniu. Z biegiem czasu w meczu stawał się najaktywniejszym zawodnikiem w drużynie Lecha Poznań. Brał na siebie ciężar gry w ataku i decydował o rozegraniu akcji.
Nigeryjczyk starał się przejąć inicjatywę w ataku. Szukał sobie okazji po podaniach prostopadłych i próbował sforsować linię obrony rywali, zmuszając ich do pojedynków. Niestety często nie dawał sobie rady fizycznie z rosłymi obrońcami Gryfa lub brakowało celności po stronie jego partnerów. Kilkukrotnie Ismaheel dochodził do groźnych sytuacji bramkowych, ale brakowało mu szczęścia.
Kapitan Lecha Poznań był bliski zdobycia gola, ale niestety spalony uniemożliwił mu zaskoczenie bramkarza rywali. Ishak nie musiał się bardzo napracować w pressingu i bardziej spełniał się w roli lisa pola karnego, który najgroźniejszych okazji szukał po dośrodkowaniach. Nie miał jednak wielu okazji strzeleckich
Mało widoczny w ofensywie. Nie odgrywał decydującej roli w ataku i brakowało po jego stronie nawet prób oddawania strzałów. Często jednak szukał dla siebie wolnej przestrzeni na boisku zmieniając strony gry i wspomagając mistrzów Polski w konstruowaniu akcji. Bengtssonowi jednak ewidentnie brakowało szczęścia w dzisiejszym meczu i nie pokazywał ze swojej strony przebojowości z poprzednich spotkań.
- Yannick Agnero (wszedł w 45. minucie) - 6
Piłka mocno go szukała w polu karnym Gryfa Słupsk. Bardzo przekonujący występ Iworyjczyka, pomimo tego, że nie udało mu się wpisać na listę strzelców. W trakcie pierwszych pięciu minut drugiej połowy miał okazje na hat-tricka, ale zabrakło mu szczęścia. To dużo mówiło o formie zawodnika, który aktywnie pracował w polu karnym i wykazywał się. Niestety później jego wpływ na grę Kolejorza w ofensywie zdawał się maleć.
- Gisli Thordason (wszedł w 45. minucie) - 5
Nie udało mu się wprowadzić spokoju w środku pola po zmianie za Filipa Jagiełło. Islandczykowi zdarzało się przegrywać pojedynki fizyczne, co narażało Kolejorza na proste straty, ale za to dużo pomagał w ofensywie. W ostatnich sekundach mógł nawet strzelić gola na 3:1, gdyby nie spalony.
- Bryan Fiabema (wszedł w 72. minucie) - grał za krótko, by móc go ocenić.
- Sammy Dudek (wszedł w 82. minucie) - grał za krótko, by móc go ocenić.
Miłośnik piłki nożnej i fan koszykówki. Przygodę z dziennikarstwem zaczął w liceum od założenia podcastu „Calcio Polska”. Na studiach dołączył do redakcji sportowej Radia Meteor i do telewizji uniwersyteckiej Kurier Akademicki. Współtwórca programu „Echo Milanello” na YouTube, redaktor strony Acmilan.com.pl. W 2022 roku zdobył wyróżnienie w XVI edycji międzynarodowego konkursu FanFila w kategorii poezja.
Komentarze (0)