W piątek Lech Poznań nie będzie miał żadnych wymówek, jeśli chodzi o braki kadrowe. Do dyspozycji trenera powrócą Afonso Sousa, a także Patrik Walemark. Nie jest jednak pewnym, czy trener skorzysta z ich usług. Atak wzmocni dodatkowo obecność nowego nabytku Kolejorza, czyli napastnika Mario Gonzaleza. Hiszpan przyznawał w czwartek w krótkiej rozmowie z nami, że nie odczuwa presji przed prestiżowym meczem. Jak sam stwierdził, grał już w topowych ligach i czuje się gotowy na starcie z Rakowem.
- Myślę, że Mario to bardzo dobry piłkarz. Gra na wysokim poziomie, a technicznie dorównuje środkowym pomocnikom. Podoba mi się to, że wcale nie musi grać będąc znacząco oddalonym od pola karnego. Dobrze się porusza i ma dobrą dynamikę z piłką, będąc pod presją. Ma mnóstwo jakości - przekonywał Niels Frederiksen.
Kibiców wciąż jednak może martwić forma, którą pokazał Lech Poznań w Gdańsku. W niedzielę lechici polegli w starciu z 17. drużyną PKO BP Ekstraklasy, kontynuując niechlubną serię meczów bez zwycięstwa na wyjeździe. Szkoleniowiec Niebiesko-Białych miał w ostatnich dniach twardy orzech do zgryzienia, szukając remedium na problemy Kolejorza. Jedno jest pewne: piłkarzom nie dolegają żadne problemy, jeśli chodzi o mentalność.
- Uważam, że nieuczciwym jest oceniać nasz ostatni mecz na podstawie 75 minut rozegranych bez jednego zawodnika. Oczywiście musimy się przejrzyć temu co nas różni, grając u siebie i na wyjeździe. Nasze podejście jest podobne w obu tych sytuacjach, ale pewne zmiany muszą zaistnieć, bo nie możemy tak punktować na wyjazdach. Nie może być takiej różnicy, gdyż są to ci sami zawodnicy - mówił Frederiksen przed meczem z Rakowem.
Szerokim echem odbiły się także decyzje kadrowe Duńczyka z poprzednich spotkań, kiedy decydował się na liczne roszady kadrowe. Jak sam stwierdził, nie wierzy on w zasadę "zwycięskiego składu się nie zmienia", a w związku z tym do spotkań przystępują gracze najlepiej przygotowani. Frederiksen wziął też w obronę takich piłkarzy, jak Fiabema czy Hotić, którzy nie prezentowali w ostatnim czasie najwyższej formy.
- Każdy zawodnik ma swoje wzloty i upadki. To naturalne. Nie korzystałem z Dino w ostatnich meczach, bo wszystko zależy od charakterystyki gry oraz tego, czego potrzebuję w danej chwili. Patrzę na dany moment gry i charakterystykę danego piłkarza: czy potrzebujemy w określonym momencie ataku, czy może obrony? To wpływa na moją decyzję - tłumaczył szkoleniowiec.
Uwadze trenera nie umknęły także kontrowersje związane z sędziowaniem podczas meczu Lecha Poznań z Lechią Gdańsk, o których pisaliśmy TUTAJ. Trener w dosadnych słowach wyraził się o błędach arbitrów, które w ostatnim czasie nad wyraz często przydarzały im się na niekorzyść Kolejorza.
- Nie jestem nawet zaskoczony liczbą tych błędów, co bardziej ich skalą. Dla mnie jest to niesamowite, jakim cudem nie można zobaczyć takiego spalonego. Trzykrotnie mierzyliśmy się z podobnymi błędami sędziów wcześniej. To oczywiście część futbolu, ale i tak jestem zaskoczony skalą pomyłek - skomentował kontrowersję Niels Frederiksen.
Szkoleniowiec Lecha nie deprecjonował swoich piątkowych rywali nawet mimo ich ostatniej słabszej formy. Raków choć wynikami w tym sezonie nie zachwyca, wciąż znajduje się na trzecim miejscu w lidze, tracąc do liderującego Lecha Poznań tylko cztery punkty. Szkoleniowiec podkreślił, że starcie jego drużyny z Rakowem będzie pojedynkiem dwóch, różnych stylów gry. Goście z Częstochowy grają bowiem bardziej bezpośrednio natomiast Lech, stara się częściej grać piłką.
- Raków to bardzo fizyczna drużyna. Mają dużą intensywność w trakcie rozgrywania spotkań w związku z dużą liczbą dynamicznych graczy. Będę zaskoczony, jeśli Raków będzie bronił niską defensywą. Oczywiście w futbolu wszystko jest możliwe, ale wolę, gdy spotkanie jest otwarte i obie drużyny atakują siebie nawzajem. Takiej gry oczekuję jutro- zaznaczał Niels Frederiksen.
Zdaniem Duńczyka będzie to prestiżowy i ważny mecz, ale nie decydujący. Po meczu z Rakowem zostanie Kolejorzowi jeszcze 13 kolejek do rozegrania, by powalczyć o mistrzostwo. Trener oczywiście zdawał sobie sprawę, że jego opinia może się zdezaktualizować na koniec rozgrywek, jednak niezmiennie będzie to hitowy mecz.
Na trybunach Enea Stadionu w walentynkowy wieczór zasiądzie 28 tys. widzów. Mecz rozpocznie się o 20:30 przy ulicy Bułgarskiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.