reklama

Niels Frederiksen winnym porażki z Lincoln Red Imps? Lech Poznań zafundował kibicom powtórkę tragikomicznego meczu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Przemysław Szyszka

Niels Frederiksen winnym porażki z Lincoln Red Imps? Lech Poznań zafundował kibicom powtórkę tragikomicznego meczu - Zdjęcie główne

Piłkarze Lecha Poznań sprawili ogromny zawód kibicom w Lidze Konferencji. | foto Przemysław Szyszka

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Piłka nożnaLech Poznań skompromitował się na Gibraltarze w meczu z Lincoln Red Imps. Po tak bolesnej porażce naturalnie szuka się powodów, dla których zespół zaprezentował się tak źle. Jednym z nich mogą być decyzje kadrowe Nielsa Frederiksena, które w czwartkowy wieczór przypomniały kibicom Kolejorza o katastrofalnym meczu sprzed roku.
reklama

Rezerwowi Lecha Poznań mieli poprowadzić klub do zwycięstwa 

Niels Frederiksen przed przegranym meczem przeciwko Lincoln Red Imps zdecydował się na całkowite przemodelowanie wyjściowego składu. Trener Lecha Poznań szczególnie zwracał przed spotkaniem uwagę na to, że nie należy lekceważyć swoich rywali i trzeba liczyć się z ich atutami. Podkreślał, że mecze wyjazdowe w Lidze Konferencji są znacznie inne od tych domowych. Tymczasem szkoleniowiec Kolejorza, jakby wbrew swoim spostrzeżeniom, nie postawił od pierwszych minut na piłkarzy, którzy wiedli prym w drużynie w ostatnim czasie. 

reklama

W wyjściowym składzie wyszedł chociażby Robert Gumny, który choć grał przez ponad godzinę w meczu z GKS-em Katowice, wcześniej otrzymywał od trenera mniej niż 15 minut w meczach z Termalicą czy Rakowem. W pierwszej jedenastce pojawił się również Wojciech Mońka, który ostatni raz zagrał jeszcze w sierpniu z Widzewem. Niels Frederiksen postawił też na Gislego Thordarsona, który w ostatnim czasie stracił miejsce w podstawowym składzie.

Duński trener zaryzykował wystawiając od pierwszych minut Fiabemę i Agnero. Obaj ofensywni zawodnicy zdecydowanie nie gwarantowali wysokiej formy strzeleckiej, choć należy przyznać, że pierwszy z wymienionych strzelił ostatnio gola w meczu z GKS-em Katowice. Poza tym trudno było doszukiwać się mimo wszystko pozytywów w grze obu piłkarzy. 

reklama

Kompromitacja Lecha z underdogiem. Skąd my to znamy?

To nie pierwszy raz, kiedy Niels Frederiksen mówi przed spotkaniem o tym, że należy się liczyć z atutami słabego w teorii rywala, a następnie wystawia na niego "drugi garnitur". Od razu na myśl przychodzi poprzedni sezon i mecz z Resovią Rzeszów w ramach rozgrywek Pucharu Polski. Upokorzenie w związku z przegraną sięgnęło wtedy zenitu, a skład złożony praktycznie z samych rezerwowych, których wystawił w tamtym meczu Niels Frederiksen zawiódł na całej linii.

W bramce stał Filip Bednarek, dla którego był to wtedy pierwszy mecz od dziewięciu kolejek. Na lewej obronie trener umieścił Iana Hoffmanna, który często nie łapał się nawet do kadry meczowej Lecha Poznań. Dla Maksymilian Pingota mecz z Resovią był drugim w sezonie - wcześniej rozegrał tylko kwadrans w rywalizacji z GKS-em Katowice. Pierwsze minuty otrzymał w tym spotkaniu także Loncar, ale na boisku nie zabrakło etatowych zmienników w tamtym czasie: Fiabemy, Szymczaka, a nawet Filipa Jagiełło.

reklama

Trener tłumaczył po spotkaniu tak gruntowne zmiany potrzebą dania szansy zawodnikom, którzy wcześniej nie mieli okazji grać częściej w większym wymiarze czasowym. Przy okazji jednak Niels Frederiksen całkowicie zachwiał fundamentami swojej drużyny, wystawiając na plac boju niemal wyłącznie zawodników, którzy w poprzednich spotkaniach regularnie zasiadali na ławce lub po prostu ewidentnie nie znajdowali się w najwyższej dyspozycji. Spośród liderów w tamtym meczu zagrali tylko Milić, Kozubal i Douglas.

Jaki był tego efekt? Lech Poznań odpadł z Pucharu Polski już na etapie 1/32 finału po porażce 0:1. Większość piłkarzy Kolejorza rozegrała tamtego dnia paskudny mecz. Przyszli mistrzowie nie dali rady pokonać zespołu, który od momentu strzelenia gola praktycznie tylko bronił się nisko całą drużyną, a dodatkowo kończył to spotkanie w dziewiątkę.

reklama

Niels Frederiksen broni swoich decyzji kadrowych

Niels Frederiksen w meczu Ligi Konferencji w zasadzie odtworzył fatalny schemat z przeszłości. Na dodatek w tym spotkaniu na boisku pojawiło się jeszcze mniej liderów niż poprzednio, bowiem spośród nich pozostał jedynie Bartosz Mrozek. Więcej podobieństw można dostrzec również w pomeczowych wypowiedziach Nielsa Frederiksena

- Dokonałem wielu zmian w pierwszym zespole. Mieliśmy dość dużo okazji w meczu. Nie wiem, jak wyglądałby mecz, gdybym wystawił tę samą jedenastkę, co w ostatnim starciu. Niezmiennie piłkarze, których wystawiłem powinni być wystarczająco dobrzy, by wygrać mecz jak ten. Jednak w tym spotkaniu nie chodziło o to, jak wyglądaliśmy indywidualnie, lecz bardziej razem jako zespół. Może tych zmian rzeczywiście było za dużo, ale nie gwarantuje, że mielibyśmy korzystny rezultat, gdybym wystawił inny skład - stwierdził szkoleniowiec Kolejorza po starciu z Resovią.

Historia powtórzyła się nieco ponad rok później, kiedy po katastrofalnym meczu z Lincoln FC Niels Frederiksen również nie zamierzał posypywać głowy popiołem w związku z gruntowną przebudową składu w starciu Ligi Konferencji.

- Myślę, że mamy na tyle dobrych zawodników w składzie, by móc przeprowadzać takie zmiany w składzie. Potrzebujemy ich, ale w tym meczu nawet nie chodziło o to. Nawet po wprowadzeniu zawodników z podstawowego składu obraz gry za bardzo się nie zmienił. Może nieco bardziej wtedy naciskaliśmy na rywali i być może wtedy pojawiło się więcej szans. Jako trener jestem ekstremalnie rozczarowany, tak samo jak mój sztab. Oczekiwaliśmy, że zagramy na wysokim poziomie. Dziś na nim nie byliśmy i za to przepraszamy - powiedział na czwartkowej konferencji pomeczowej Niels Frederiksen.

Czy trener Lecha ponosi pełną odpowiedzialność za przegraną?

Szkoleniowiec tłumaczył swoje decyzje tym, że meczów do rozegrania w tym sezonie jest mnóstwo w związku z występami w Ekstraklasie, europejskich pucharach czy Pucharze Polski. Niels Frederiksen zaznaczał również przy okazji poprzednich meczów, że zmiany są konieczne. Jego zawodnicy muszą zachowywać świeżość i być gotowymi do gry na najwyższym poziomie w każdym momencie sezonu, gdy ich obecność będzie konieczna.

Część ekspertów i kibiców popiera to działanie. Jednocześnie zwracają uwagę na to, że decyzje kadrowe Nielsa Frederiksena nie powinny przysłonić faktu, że sami piłkarze Lecha Poznań zaprezentowali się w fatalny sposób. Wskazują się na to, że piłkarska jakość nawet po stronie zawodników z drugiego składu bezapelacyjnie powinna zagwarantować zwycięstwo w starciu z bardzo nisko notowanym rywalem

Przypomnijmy, że w wyjściowym składzie Lecha Poznań w czwartkowym meczu grali niektórzy zawodnicy, którzy rok temu byli najlepsi na swoich pozycjach w Ekstraklasie. Byli piłkarze z przeszłością w młodzieżowych zespołach Chelsea czy Realu Madryt, a także zawodnicy, których wartość szacuje się na kilka milionów. Tymczasem skład Lincoln Red Imps według danych z portalu "Transfermarkt" jest warty tyle, ile... sam Alex Douglas. 

Występy indywidualne piłkarzy Lecha Poznań po części mogą zdejmować ewentualną winę z trenera Nielsa Frederiksena. Dysponując taką jakością piłkarską najzwyczajniej nie godzi się przegrywać w takich okolicznościach.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo