Jakie cele przyświecają klubowi w kolejnym sezonie?
Oczywiście kluczowe będzie osiąganie wyników, zwłaszcza po takim sezonie jak ten poprzedni. Możemy to realizować przez ofensywny styl gry, tzw. speed football. Poprzez taką grę chcemy przynosić ekscytację fanom, przynosić im rozrywkę. By kibice przychodzący na stadion, czuli się zainteresowani tym, co oglądają, bo to grupa, która entuzjastycznie reaguje na wydarzenia boiskowe.
Co usłyszał trener o Lechu Poznań przed przybyciem do Wielkopolski?
Śledziłem grę Lecha w Lidze Konferencji Europy, oglądałem np. mecz z Fiorentiną. Wcześniej miałem okazję pracować z Christianem Gytkjaerem i Nickiem Bille Nielsenem, czyli byłymi zawodnikami Kolejorza. Oczywiście w ostatnich czterech tygodniach pracowałem intensywnie, by jak najlepiej przygotować się do pracy w klubie, poznać zawodników i całą ligę.
Jaki będzie wpływ trenera na transfery?
Będę miał bardzo duży wpływ. Oczywiście w klubie funkcjonuje strategia i stosowne procesy rekrutowania zawodników, ale miałem już sporo spotkań z Piotrem Rutkowskim, Tomaszem Rząsą i Jackiem Terpiłowskim, gdzie dyskutowaliśmy na temat wzmocnień. Mogę więc powiedzieć, że mój głos będzie miał duże znaczenie. Od kilku tygodni trwają intensywne działania. Rzecz jasna jest to praca zespołowa i uważam, że tak to powinno wyglądać.
Na ile możliwe jest połączenie dwóch kwestii – wprowadzenie młodych zawodników do zespołu z walką o najwyższe cele?
To musi być zbalansowane. Niemożliwą rzeczą jest gra wyłącznie młodzieżą i liczenie na świetne rezultaty. W poprzednim klubie po pół roku od mojego przybycia odeszło kilku doświadczonych graczy i w ich miejsce wprowadziliśmy piłkarzy z akademii. Rok później świętowaliśmy zdobycie mistrzostwa. Dla mnie nie wiek jest najistotniejszy, a to co potrafisz, twoje umiejętności. Znalezienie wspomnianego balansu jest możliwe, mamy tutaj dużo utalentowanej młodzieży. W Lechu istnieje kręgosłup wokół którego trzeba budować skład i do którego można dodawać młodszych piłkarzy.
Czy problematyczne może być dla trenera zderzenie się z inną kulturą w przypadku pierwszej zagranicznej pracy?
Nie widzę z tym problemu. Oczywiście będę musiał przyzwyczaić się do pewnych rzeczy, kultura na pewno różni się nieco od tej panującej w Danii. Miałem okazję pracować z zagranicznymi zawodnikami, więc obserwowałem ich różne nawyki. Już teraz uczę się polskiej kultury.
Jak wygląda kwestia dotycząca nowego asystenta? Kiedy będzie finał poszukiwań?
Jeszcze nie mamy rozstrzygnięcia w tej sprawie. Pracujemy nad tym z Tomaszem Rząsą i Piotrem Rutkowskim. Niebawem będziemy mieli rozwiązanie, ale trudno jest mi oszacować, kiedy dokładnie. To ważny proces, by znaleźć odpowiednią osobę. Przy okazji chcę powiedzieć, że spotkałem się już ze sztabem Lecha i jest on bardzo wykwalifikowany.
Czy widzi pan to, że zespół nie był dobrze przygotowany do ostatniej rundy, a osoby decyzyjne są uznawane za takie, które popełniają wiele błędów? Czy wie pan, dokąd trafił?
Jestem nowym trenerem i muszę skupić się na analizie. Jestem w pełni świadomy, że wyniki były mocno poniżej oczekiwań i musimy je poprawić. Gdy patrzę na wyniki fizyczne piłkarzy, to nie jestem z nich zadowolony. Musimy trenować na dużej intensywności, by taką zaprezentować później na boisku. Co do kadry zarządzającej – mam do tej pory wyłącznie dobre doświadczenia, wszyscy pracujemy nad jednym zadaniem i zdajemy sobie sprawę z celu. Zobaczyłem tu rezultaty poniżej potencjału zespołu i zrobię wszystko, by go wydobyć, by mental był odpowiednio ustawiony.
Czy trener zamierza modyfikować ustawienie zespołu? Czy rozważa grę na trzech obrońców?
Dla mnie system gry nie jest najważniejszy. Najważniejsze jest to, jak jesteśmy w stanie wyrazić siebie na boisku, jak piłkarze ustawiają się w trakcie spotkań. Zobaczymy, jak to będzie się klarować – prawdopodobnie zaczniemy z 1-4-2-3-1, ale niewykluczone, że będziemy modyfikować formację w konkretnych meczach lub w trakcie sezonu.
Czy w trakcie poprzedniego sezonu był temat, by nieco wcześniej objąć trenerskie stery w Lechu?
W kwietniu byłem tu po raz pierwszy, by porozmawiać o przyszłości. Nigdy nie było jednak mowy o tym, żebym zaczął pracę w trakcie sezonu. Finalnie podjęliśmy decyzję, że rozpocznę ją po sezonie. Lubię być dobrze przygotowany. Wtedy mogę brać odpowiedzialność za to, co zbudowałem.
Na jakich pozycjach Lech potrzebuje wzmocnień?
Właściciel mówił już wcześniej, że szukamy skrzydłowych, napastnika i lewego obrońcy. Całość będzie też w jakimś stopniu uzależniona od tego, kto zostanie sprzedany. Nie wiemy, czy Filip Marchwiński i Kristoffer Velde zostaną sprzedani. Ich odejście, którego bym nie chciał, na pewno spowoduje kolejne ruchy. Rzecz jasna wraca do nas również kilku młodych graczy z wypożyczeń, między innymi Maksymilian Pingot i Antoni Kozubal. Jakub Antczak i Filip Wilak także dostaną swoją szansę w trakcie przygotowań. Ogólnie mówiąc, dla mnie liczy się to, by w zespole była spora konkurencja na wielu pozycjach.
Przez dłuższy czas trener odpoczywał od pracy szkoleniowej. Jak ten okres spędzony głównie w podróży po świecie zadziałał na pana?
Faktycznie, minęło półtora roku od zakończenia mojej ostatniej pracy. Na początku byłem przez pewien czas w Republice Południowej Afryki, później na Zanzibarze. Ostatnie 8-10 miesięcy odwiedzałem różne kluby w poszukiwaniu inspiracji, m.in. byłem w Brentford u trenera Thomasa Franka.
Co lub kto do tej pory spodobało się/spodobał się trenerowi najbardziej w Lechu Poznań?
Najbardziej podoba mi się atmosfera w trakcie meczów. Byłem na meczu z Wartą i Legią. Kibice potrafią stworzyć świetną otoczkę. Przypadł mi do gustu również obiekt szkoleniowy we Wronkach, wraz z kadrą trenerską. Nie podoba mi się to, że na ścieżkach rowerowych ruch jest obustronny i to, że zbyt długo czeka się na zielone światło (śmiech).
Czy trener oczekuje wzmocnień już na pierwszy trening, czy może zgadza się z polityką klubu, że na dobre transfery trzeba poczekać?
Każdy szkoleniowiec chciałby mieć gotowy zespół jak najszybciej, by mógł go jak najlepiej przygotować. Mimo wszystko często nie jest to możliwe. W kontekście transferów wiele zależy od klubów, negocjacji i samych graczy. Ważniejsza jest jakość niż tempo ich sprowadzenia, ale oczywiście lepiej mieć ich szybciej niż później.
Czy jest trener zwolennikiem zamkniętych treningów, czy może część treningów będzie otwarta?
Staram się być otwarty, by dbać o dobrą współpracę z dziennikarzami. Oczywiście część sesji treningowych będzie otwierana dla mediów, choć im bliżej samych meczów, tym mniejsza będzie na to szansa ze zrozumiałych względów.
Jaki jest status zdrowotny Aliego Gholizadeha, Dino Hoticia i Filipa Dagerstala?
Ali i Dino powinni być włączeni do przygotowań już na ich starcie. Nieco gorzej wygląda to w przypadku Filipa. Wracający po długim urazie Kornel Lisman powinien przez pierwsze tygodnie obozu pracować z fizjoterapeutami.
Kiedy możemy spodziewać się rozmów po polsku?
Znam już kilka słów po polsku, np. dziękuję, dzień dobry. Będę starał się je poznawać, ale będąc szczerym, priorytetem jest dla mnie praca szkoleniowa z zespołem.
W trakcie ostatniego meczu w sezonie trybuny dały wyraz niezadowolenia względem sytuacji w klubie. Jak zamierza pan odbudować to zaufanie?
Fani mają oczywiście prawo wyrażać swoje uczucia, swoje niezadowolenie, kiedy występy są niesatysfakcjonujące. W pełni to rozumiem i szanuję. Musimy zapracować na to zaufanie, podejmując odpowiednie decyzje i prezentując się dobrze na boisku, również w meczach z drużynami z mniejszych ośrodków.
W kim trener upatruje dużej roli w swoim projekcie budowy zespołu?
Mówiłem o tym, że drużyna ma sporo jakości i potencjału. Kilku zawodników dysponuje odpowiednim doświadczeniem, ale na pewno wiecie, o kim mowa, nie będę ich wymieniał z imienia i nazwiska. Jeżeli ktoś z ważnych elementów odejdzie, to na pewno musimy ruszyć w stronę rynku transferowego i ściągnąć kogoś, kto będzie gotowy do gry w pierwszej jedenastce, kto wytrzyma mentalnie taką rolę.
Czy jest jakiś aspekt w grze zespołu, o który trener jest spokojny?
Myślę, że defensywa prezentowała się nieźle. Lech nie tracił wielu goli. Problemy pojawiały się z przodu. Duże posiadanie piłki nie przekładało się na bramki (1,4 gola na mecz). Ta konwersja nie była najlepsza, musimy być bardziej bezpośredni w ofensywie. Jagiellonia jest dobrym przykładem tego, jak to robić, bo zdobywała średnio 2,3 bramki na mecz, a miała niższe posiadanie piłki niż Lech.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.