Koszmarny błąd sędziów w meczu Warta Poznań z Sandecją
Akcja, o której mowa wydarzyła się w 75. minucie niedzielnego starcia pomiędzy Sandecją Nowy Sącz, a Wartą Poznań. Po dośrodkowaniu w pole karne Zielonych z rzutu rożnego, atakujący drużyny gospodarzy - Rafał Wolsztyński - wbił piłkę do siatki ręką. Podopieczni trenera Macieja Tokarczyka od razu popędzili do głównego arbitra ze skargą, ale ten był nieugięty w swojej decyzji, wskazując na środek boiska.Powtórki z tamtej sytuacji po meczu nie pozostawiały jednak żadnych wątpliwości - sędziowie popełnili koszmarny błąd.
Ta sytuacja skomplikowała Warcie Poznań mecz do tego stopnia, że Zieloni rzutem na taśmę wyrwali z niego przynajmniej remis. Wszystko to za sprawą bramki Tomasza Wojcinowicza w ostatniej minucie podstawowego czasu gry. Sandecja w nieuczciwy sposób przerwała siedmiomeczową passę zwycięstw Warty Poznań, co mocno po meczu zdenerwowało jej trenera - Macieja Tokarczyka.
Wolsztyński zabrał głos w sprawie swojego zachowania. "Biję się w pierś"
Zdobywca pierwszego i jedynego gola dla Sandecji Nowy Sącz w poniedziałkowy wieczór odniósł się do całej sytuacji na portalu "X". Rafał Wolsztyński opublikował oświadczenie, w którym oficjalnie przyznał się do tego, że nieuczciwie zdobył gola i w związku z tym przeprosił wszystkich kibiców, zawodników oraz członków sztabu szkoleniowego.
- Nie jestem dumny z tego, co się wydarzyło i nie będę udawał, że jest inaczej, bo jestem wychowany według innych wartości, którymi całe życie się kierowałem. Moje zachowanie podczas tej sytuacji jak i po "bramce" było złe i na niesprawiedliwość względem poprzednich spotkań nie powinniśmy odpowiadać niesprawiedliwością i grą nie fair. Nawet jeśli to wpływa na naszą korzyść w jakimkolwiek aspekcie sportowym - pisał na portalu "X" Rafał Wolsztyński.
Zawodnik wyraził skruchę i jednocześnie zaapelował w swojej wypowiedzi, by inni zawodnicy nie brali z niego przykładu po tamtej sytuacji. Negatywne emocje z wcześniejszego spotkania wzięły górę w 75. minucie meczu z Wartą Poznań, co zaważyło na jego nielegalnym zagraniu.
Ostatecznie jednak w swoim oświadczeniu wielokrotnie przeprosił za to zachowanie, podkreślając, że postara się, by z jego strony takie sytuacje więcej nie miały miejsca.
- Jest mi wstyd i złość z wcześniejszych wydarzeń przysłoniła mi zdrowe i rozsądne myślenie, co nie powinno mieć miejsca. Czasu niestety nie cofnę, więc jedyne co mogę zrobić to jeszcze raz bardzo Was wszystkich przeprosić, bo zawsze chciałem siebie, swoją rodzinę i klub, w którym jestem reprezentować w jak najlepszy i uczciwy sposób i do tego też wszystkich namawiam. Niech moje zachowanie będzie przestrogą dla wszystkich ludzi związanych ze sportem, że tak się nie robi i trzeba o tym mówić. Biję się w pierś i obiecuję, że takie momenty zarówno w moim sportowym jak i prywatnym życiu nie będą miały miejsca. Życzę Wam i całemu klubowi oraz zawodnikom powodzenia i samych sukcesów oraz tego, żeby takie sytuacje więcej Was nie dotknęły, jak i żaden inny klub. Ja ze swojej strony jeszcze raz przepraszam i życzę samych pozytywnych momentów w dalszym etapie sezonu. Przepraszam i pozdrawiam - zakończył piłkarz Sandecji Nowy Sącz.
Zawodnik Sandecji tłumaczył powód swojej nieuczciwości. "Sprawiedliwość wróciła do stanu 0"
Warto jednak przytoczyć powód, przez który Rafał Wolsztyński zdecydował się postąpić w sposób nieuczciwy w meczu z Wartą Poznań. Ma to związek z jednym z niedawnych spotkań Sandecji Nowy Sącz przeciwko Podhalu Nowy Targ. Wtedy to arbiter główny spotkania anulował prawidłowo zdobytą bramkę przez Wolsztyńskiego ze względu na pozycję spaloną.Tymczasem na powtórkach ze spotkania widać jak na dłoni, że wszyscy piłkarze Sandecji znajdują się przed linią spalonego. Niedzielni rywale Warty Poznań tamten mecz zremisowali 1:1, a Rafał Wolsztyński we frustrujących okolicznościach stracił szansę na ważnego gola.
Zanim piłkarz wydał oficjalne oświadczenie, w którym z pokorą przyznał się do nieuczciwego zagrania, wcześniej bronił swojej decyzji z niedzielnego meczu na portalu X w dyskusji z internautami. Tłumaczył swoją decyzję z tamtej akcji w meczu z Wartą tym, że była to swego rodzaju okazja do rewanżu po tym, gdy przeciwko Podhalu Nowy Targ sędzia główny odebrał mu prawidłowo zdobytego gola.
- Oszukali mnie tydzień temu z Podhalem to teraz ja sobie pomogłem. Szkoda że kosztem Warty. Mogłem się przyznać ale mając w pamięci to jak nas oszukano tego nie zrobiłem z myślą o zespole i sobie i tym że sprawiedliwość wróciła do stanu 0 - twierdził w jednej ze swoich wypowiedzi zawodnik Sandecji.
Piłkarz przerzucił także winę za to nieuczciwe trafienie na zespół sędziowski, który w tamtym momencie nie dostrzegł tego ewidentnego błędu. Rafał Wolsztyński jakby wskazywał na to, że po prostu wykorzystał jego nieuwagę, by dać prowadzenie swojej drużynie.
- Tu wszystko zaczyna się i kończy na sędziach którzy powinni panować nad tym czy ktoś gra przepisowo czy nie. Piłka leci do bramki i ktoś ręką wybija to jest to zagranie nieprzepisowe a nie oszustwo i za to odpowiednio jest jakaś kara. Prawidłowa = uznana.
Komentarze (0)