Obiecujący występ stopera przeciwko Termalice
Alex Douglas rozpoczynał środowy mecz w pierwszej jedenastce po obiecującym spotkaniu przeciwko Bruk-Bet Termalice Nieciecza. Szwedzki stoper powrócił wtedy do wyjściowego składu po raz pierwszy od 30 lipca, czyli meczu z Breidablikiem w pierwszej rundzie Ligi Mistrzów. Aż do meczu z Termalicą, meldował się na boisku wchodząc z ławki, rozgrywając w sumie dwa z siedmiu spotkań w Ekstraklasie.Trener Niels Frederiksen pokazywał swoimi decyzjami, że zdecydowanie woli stawiać na duet Skrzypczak-Milić. Douglas czekał na to, by udowodnić swoją wartość w nowym sezonie i powrócić do formy, jaką prezentował jesienią 2024 roku. Na początku swojej przygody z Lechem nazywany był w mediach "szwedzkim van Dijkiem", a za swoją postawę został nagrodzony chociażby powołaniem do reprezentacji na mecze Ligi Narodów.
W trakcie wrześniowego spotkania z Termalicą, Alex Douglas pokazał ze swojej strony wszystko to, co najlepsze. Znów emanował spokojem w obronie i nie łamał się pod presją rywali. Kilkukrotnie w trudnych sytuacjach wykazywał się zimną krwią, chociażby bezpiecznie odprowadzając piłkę w ręce Bartosza Mrozka, chroniąc ją ciałem przed atakami rywali.
Piłkarz cztery razy popisywał się ważnymi interwencjami w polu karnym, nie pozwalając, by zespół stracił gola. Najlepiej świadczyła o tym interwencja w 15. minucie przy strzale Ambrosiewicza. Szwed nie powodował też łatwych strat w rozegraniu. Wszystko wskazywało na to, że Niels Frederiksen ma powody do optymizmu przed meczem z Rakowem Częstochowa. Douglas udowadniał, że zasługuje na minuty.
Douglas zaprzepaścił trzy punkty z Rakowem w 60 sekund!
Przeciwko Rakowowi w pierwszej połowie Alex Douglas wyglądał równie dobrze, co w Niecieczy. Piłkarz przysługiwał się drużynie szczególnie przy dośrodkowaniach w pole karne, zażegnując niebezpieczeństwo dzięki swoim warunkom fizycznym. Bardzo pewnie prezentował się także w... ataku! W 37. minucie po jego uderzeniu Lech Poznań mógł nawet przez chwilę świętować zdobycie drugiego gola, ale Szymon Marciniak odgwizdał spalonego Timothy'ego Oumy.Niestety po obiecującej pierwszej połowie, Alex Douglas całkowicie zagubił się w drugiej części meczu. Postawa piłkarza w defensywie sprawiła, że Lech stracił korzystny wynik i do końca drżał o chociaż punkt. Najpierw Szwed w 63. minucie zupełnie zgubił krycie przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego, nie kontrolując tego, co się wokół niego dzieje. Dekoncentrację obrońcy pewnie wykorzystał Barath i dał Rakowowi Częstochowa gola kontaktowego.
60 sekund po pierwszym, kosztownym błędzie Alex Douglas znów nie zauważył zawodnika czyhającego za jego plecami i zamiast kopnąć w futbolówkę, zdaniem arbitra sfaulował Bulata w polu karnym. Szymon Marciniak podyktował jedenastkę, a jego decyzja wywołała gorącą dyskusję wśród kibiców i ekspertów odnośnie tego, czy stoper Lecha Poznań faktycznie dopuścił się przewinienia. Ivi Lopez ostatecznie nie pomylił się z jedenastego metra i doprowadził do remisu. Po meczu część widzów wzięła stopera nomen omen w obronę, twierdząc, ze Szymon Marciniak popełnił błąd.
Jak oceniono występ obrońcy Lecha Poznań?
Douglas ostatecznie dograł mecz do 90. minuty, ale fatalne sytuacje z 63. i 64. minuty niemalże całkowicie przykryły jego dobry występ z pierwszej połowy.
- Znów fatalny mecz, zawinił przy obu golach, ale już 27 min. zgubił krycie i Rondić miał świetną okazję by głową pokonać Mrozka. Piłkarz Rakowa pomylił się nieznacznie. Wykazał jednak refleks w 38 min. kiedy dobijał strzał Milicia, ale sędzia gola nie uznał z powodu...spalonego jego kolegi. Po zmianie stron nie wiedział, gdzie jest, choć w końcówce się trochę ogarnął i ofiarnie interweniował - argumentował "Głos Wielkopolski" przyznając mu notę 2, a zatem najniższą spośród wszystkich zawodników Lecha Poznań.
My jednak postanowiliśmy nieco wyżej ocenić występ piłkarza. Szwed otrzymał 4, co było efektem jego bardzo przyzwoitej pierwszej połowy.
- Szwed rozegrał dwie niezwykle skrajne połowy - w pierwszej odsłonie spotkania prezentował się znakomicie, jednak po zmianie stron został jednym z antybohaterów Kolejorza. W 64. nie upilnował w polu karnym Petera Baratha, który zdobył bramkę na 1:2, a trzy minuty później sprokurował rzut karny po faulu na Marko Bulacie - pisaliśmy.
Czy zawodnik pozbiera się po krytycznym momencie?
Oby występ Alexa Douglasa przeciwko Rakowowi Częstochowa był tylko fatalnym wypadkiem przy pracy i nie stanowił ponownie preludium do rychłego spadku formy zawodnika. Kibice z pewnością pamiętają, co się stało ze Szwedem po rozczarowującym spotkaniu z Lechią Gdańsk 9 lutego tego roku. Piłkarz wyleciał z boiska po niespełna kwadransie gry wskutek dwóch żółtych kartek i od tamtego momentu nie odzyskał dawnego blasku w rundzie wiosennej. Dość powiedzieć, że Lech wygrał pięć z sześciu meczów kiedy nie grał Alex Douglas.
Następny mecz z Jagiellonią odbędzie się o 14:45 przy Bułgarskiej w niedzielę 28 września. Choć podopieczni Adriana Siemieńca nie znajdują się w ścisłej czołówce najskuteczniejszych drużyn Ekstraklasy, trener Niels Frederiksen będzie potrzebować swoich obrońców w najlepszej dyspozycji. Trzecia drużyna Ekstraklasy odniosła póki co w tych rozgrywkach. 8 zwycięstw, dwa remisy i jedną porażkę. Pozostaje pytanie, czy po takim meczu jak z Rakowem, Niels Frederiksen zdecyduje się ponownie zaufać Douglasowi?
Komentarze (0)