Niesłuszna kara dla piłkarza Lecha Poznań w meczu z Wisłą Płock?
Akcja, o której mowa rozegrała się w samej końcówce spotkania. W 83. minucie obie drużyny walczyły o piłkę pod polem karnym Wisły Płock. W pewnym momencie futbolówka odskoczyła na znaczną odległość, a za nią pobiegli Filip Jagiełło oraz Iban Salvador. Piłkarz Lecha Poznań wykonał ryzykowny wślizg, który pomógł mu w odzyskaniu piłki na korzyść swojej drużyny.Zawodnik z Gwinei Równikowej postanowił jednak niedopuścić do przegrania pozycji i w teatralny sposób rzucił się na murawę na oczach sędziego. Choć to pomocnik Kolejorza pierwszy dotknął piłki i pomknął z nią dalej, sędzia Wojciech Myć postanowił przerwać akcję i ukarać Jagiełło żółtą kartką. Była to jego pierwsza kara indywidualna w tym sezonie.
Powtórki telewizyjne pokazały, że główny arbiter popełnił ogromny błąd. Mistrz Polski w żaden sposób nawet nie zahaczył swojego przeciwnika, a ponadto zdawał się nawet chować nogę, by zminimalizować ryzyko kontaktu z rywalem. Niestety ta sztuka mu się nie udała. Iban Salvador wzniósł się w przestworza, a następnie przez kolejną chwilę teatralnie na oczach wszystkich zwijał się z bólu.
Ekspert nie dał się nabrać. "Nie wiem, co tu mogło go boleć"
Sytuacja została poddana analizie w studiu Canal+Sport w programie "Liga+Extra". Akcję na warsztat wziął ekspert sędziowski - Adam Lyczmański. Były arbiter nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że Iban Salvador oszukał arbitra, a Filip Jagiełło niesłusznie obejrzał w meczu żółtą kartkę.
- Zdecydowanie, moim zdaniem, nie jest to faul zawodnika Lecha. Absolutnie tym bardziej nie jest to żółta kartka. Zawodnik Wisły Płock padł jak rażony piorunem i nie wiem, co tu mogło go boleć. Być może miał ochraniacze za nisko. Na pewno nie powinno go boleć w tym miejscu, gdzie się trzyma - zauważył Adam Lyczmański.
Warto wspomnieć, że sytuacja z Filipem Jagiełło nie była jedyną taką akcją, w której zawodnik z Gwinei Równikowej próbował coś ugrać na korzyść swojej drużyny nieczystymi zagrywkami. Analizie poddana została także sytuacja, w której piłkarz Wisły Płock, będąc bez piłki ciągnie za koszulkę Mateusza Skrzypczaka. Obrońca Lecha odpowiada mu na to zachowanie odpychając go od siebie.
Tu również Iban Salvador rzucił się na murawę trzymając się za twarz, próbując wymusić na arbitrze reakcję za wszelką cenę. Ta "symulka" nie została jednak uznana przez arbitra Mycia. Eksperci w studiu "Ligi+Extra nie zostawili jednak suchej nitki na Gwinejczyku. Jak zauważył dziennikarz Krzysztof Marciniak, to nie pierwszy raz, gdy pomocnik Wisły Płock próbuje swoich sił w aktorstwie. Adam Lyczmański, jako były sędzia, nie przebierał jednak w słowach, oceniając taką "taktykę" piłkarza.
- Trzeba powiedzieć wprost: to komedianckie zachowanie. Mam nadzieję, że sędziowie w następnych meczach wezmą na tapet tego zawodnika. Tak się nie robi i jest to troszkę ośmieszanie widowiska sportowego. Mam nadzieję, że takie "widowiska" będą karane kartkami - ostro ocenił zachowanie Salvadora ekspert sędziowski.
Lech ma powody, by odwołać się od decyzji sędziego Mycia
Sytuacja związana z żółtą kartką dla Filipa Jagiełło może skłonić przedstawicieli Lecha Poznań do złożenia wniosku o odwołanie tej kary indywidualnej do Komisji Ligi. Taka sytuacja miała już miejsce chociażby w końcówce poprzedniego sezonu, kiedy dążono do tego, by umożlić grę Patrikowi Walemarkowi w ostatnim meczu z Piastem Gliwice na wagę mistrzostwa.Przeciwko GKS-owi Katowice zawodnik obejrzał czwartą żółtą kartkę, która uniemożliwiła mu dalszą rywalizację. Sędzia Frankowski pokazał ją szwedzkiemu skrzydłowemu po tym, gdy ten chciał jego zdaniem wymusić rzut karny. Ostatecznie Komisja nie przychyliła się do wniosku Kolejorza i Patrik Walemark nie wystąpił w spotkaniu z Piastem Gliwice, ale tym razem sytuacja Filipa Jagiełło wydaje się jednoznaczna. Wojciech Myć dał się oszukać graczowi Wisły Płock.
Kibice krytycznie o piłkarzu Wisły. Ten jednak nic sobie z tego nie robi!
Ibana Salvadora w mediach społecznościowych nie oszczędzili po spotkaniu dziennikarze oraz oczywiście kibice Lecha Poznań. Mateusz Rokuszewski z portalu "Meczyki.pl" zwrócił uwagę, że reprezentant Gwinei Równikowej powinien mieć "fuchę" w Hollywood i uczyć, jak umierać z bólu na zawołanie. Z kolei kibice dzielili się opiniami, że nigdy nie spotkali się z równie irytującym piłkarzem jak gracz Wisły Płock.Sam zawodnik zdaje się znakomicie zdawać sobie sprawę z tego, jakie emocje budzi w środowisku piłkarskim. W wywiadzie dla portalu "Nafciarski.pl" powiedział: Gdy masz mnie w swojej drużynie, bardzo mnie lubisz, ale kiedy gram przeciwko, wtedy mnie nienawidzisz.
Komentarze (0)