reklama

Piotr Klepczarek szczerze o swoim pobycie w Warcie Poznań. "Powinienem był mocniej przeanalizować sytuację przed podjęciem decyzji"

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Warta Poznań

Piotr Klepczarek szczerze o swoim pobycie w Warcie Poznań. "Powinienem był mocniej przeanalizować sytuację przed podjęciem decyzji" - Zdjęcie główne

Trener Piotr Klepczarek opowiedział nam o swoich wrażeniach z przygody w Warcie Poznań. | foto Warta Poznań

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Piłka nożnaRyszard Tarasiewicz w poprzednim tygodniu został trzecim trenerem Warty Poznań w tym sezonie. Doświadczony szkoleniowiec zajął miejsce Piotra Klepczarka, który po pięciu kolejkach nowej rundy został zwolniony. Czy w jego ocenie była to słuszna decyzja? Między innymi o to, jak również o refleksje dotyczące prowadzenia zespołu Zielonych pytaliśmy poprzedniego szkoleniowca Warty.
reklama

Piotr Klepczarek przyszedł do Warty Poznań po obiecującym sezonie w roli szkoleniowca Świtu Szczecin, z którym wywalczył awans do 2. ligi. Swój dotychczasowy klub opuścił w sierpniu, wiążąc się kontraktem z klubem ze stolicy Wielkopolski i zastepując na stanowisku trenera Piotra Jacka. Poprzednik Piotra Klepczarka wygrał zaledwie jeden mecz w trakcie sześciu pierwszych kolejek, przegrywając aż cztery. Ówczesny dyrektor sportowy Zielonych argumentował wybór trenera Klepczarka dobrą diagnostyką zespołu oraz interesującymi osiągnięciami.

reklama

Ostatecznie nowy trener Warty został zwolniony w miniony poniedziałek, a ster w pierwszym zespole przejął Ryszard Tarasiewicz. Piotr Klepczarek wyprowadził Zielonych maksymalnie na 12. lokatę w tabeli, lecz po przerwie zimowej Warta zaczęła balansować na granicy strefy spadkowej. Z powodu "krytycznej sytuacji" klub podjął decyzję o zwolnieniu, a my w rozmowie z trenerem Klepczarkiem pytaliśmy go między innymi o to, czy w obecnych warunkach zmiana trenera może realnie wspomóc klub z Poznania.

Piotr Klepczarek ocenia swoją decyzję o odejściu ze Świtu Szczecin. "Przyjście do Warty Poznań było dla mnie awansem sportowym"

Czy odczuwa Pan ulgę po odejściu z Warty Poznań? Problemy klubu nie są już na Pana głowie, a codzienny stres związany z walką o jego przyszłość minął. Czy po zwolnieniu może Pan wreszcie odetchnąć? 

reklama

Do presji jestem przyzwyczajony, bo jako piłkarz i jako trener mierzyłem się z nią co tydzień. Mecze nie wywoływały u mnie strachu, co bardziej podekscytowanie. Za mało czasu minęło od rozstania z Wartą, żeby brakowało mi ławki trenerskiej, ale pewnie przyjdzie taki czas, że będzie jej brakować. 

Czy problemy Warty – ze stadionem, kadrą, kontuzjami i transferami – nie sprawiły, że musiał Pan oczyścić głowę z negatywnych myśli? 

Zawirowania są elementem pracy trenera i w Poznaniu nudy nie było. Kontuzje były sporym kłopotem, ale nie odbieram tego tak, że przerwa była mi potrzebna. Zawód trenera w piłce nożnej wiąże się z takimi sytuacjami. Jesteśmy w końcu rozliczani za wynik.

Widząc, w jakiej sytuacji była Warta i z jakimi problemami zmagał się klub, zdecydowałby się Pan ponownie na tę pracę, gdyby mógł Pan cofnąć czas? 

reklama

Myślę, że po fakcie wszyscy są mądrzy, ale na pewno lepiej przeanalizowałbym możliwości i zagrożenia przed podjęciem decyzji o dołączeniu do Warty.

Co skłoniło Pana do dołączenia do Warty, mimo trudnej sytuacji klubu? Spadek z Ekstraklasy, odejście kluczowych zawodników i problemy ze stadionem nie zwiastowały łatwej pracy. Mimo to zrezygnował Pan z dobrze rozwijającego się projektu w Świcie Szczecin, by objąć drużynę targaną problemami. 

Przyjście do Warty Poznań było dla mnie awansem sportowym. Pierwsza liga jest zdecydowanie lepsza pod każdym względem od drugiej, a szczególnie teraz. Ten sezon jest bardzo mocny, jeśli chodzi o pierwszą ligę. Kusiło mnie przejście do historycznego zespołu w pięknym mieście, by rywalizować z takimi zespołami jak Wisła Kraków, Wisła Płock, czy innymi, które są w ścisłej czołówce.

reklama

Czy ambicje i chęć rozwoju przysłoniły Panu trudną sytuację Warty i jej miejsce w dole tabeli? 

To było duże ryzyko, ale ja się nie boję dużych wyzwań i nie żałuję tego, co się stało. Jesteśmy teraz po fakcie, znamy historię i znamy obecną sytuację, ale wcześniej nie dało się tego przewidzieć. Na pewno przed dołączeniem do Warty powinienem był mocniej przeanalizować sytuację. To jest mój wniosek z pracy w Warcie. 

Sytuacja w Warcie nie nasunęła Panu także wniosku, że przeskok z drugiej do pierwszej ligi nastąpił dla Pana zbyt szybko?

Nie czuję, żeby coś mnie przerosło, albo żeby to była zła decyzja. Liczyłem na to, że będzie stabilniej i że wspólnie na przestrzeni czasu będzie można coś zbudować. W Warcie zabrakło mi na to czasu. W Świcie czasu i zaufania miałem pod dostatkiem. Pomagał nam też wspólny kierunek pracy i rozwój tożsamości klubu, co zaprocentowało sukcesami. Nawet po moim odejściu Świt jest dziś stabilnym klubem na zapleczu 1. ligi. Absolutnie nic mnie nie zaskoczyło, ani nie przerosło. Pobyt w Warcie potraktuje jako dobrą naukę i ciekawe doświadczenie.

W czym leżały problemy Warty? "Od dobrego nastawienia zależy osiąganie dobrych wyników"

Na podstawie tego, co Pan powiedział zastanawiam się, czy rzeczywiście to zwolnienie było dobrym pomysłem. Otrzymał Pan potrzebnych piłkarzy w zimowym oknie transferowym i zaczynał Pan budować z nimi relacje. Tymczasem właśnie wtedy Pana zwolniono, kiedy te relacje się tworzyły.  

Jestem przekonany, że Michał Feliks, który dołączył do nas na dzień przed drugą wiosenną kolejką, będzie wkrótce strzelał bramki. Nicolas Rajsel dołączył kilkanaście dni przed wznowieniem rozgrywek. Krzysztof Drzazga był od początku okresu przygotowawczego. Jestem przekonany, że z każdym kolejnym dniem będą lepiej się rozumieć na boisku. Jeśli zdrowotnie wszystko będzie okej to na pewno w najbliższych tygodniach ten zespół będzie funkcjonował coraz lepiej.

Nie czuł Pan frustracji, że mimo ogromnego wysiłku – wprowadzania nowych zawodników, gaszenia kryzysów i radzenia sobie z plagą kontuzji – ostatecznie został Pan zwolniony? 

Jestem profesjonalistą, mam profesjonalny kontrakt i wiem jakie są tam zapisy. Nie mam żalu do klubu. Jeśli ktoś zna się trochę na piłce, jest w stanie przeanalizować sytuację, wyciągnąć wnioski i zauważyć okoliczności wszystkich wydarzeń, to wyciągnie konkretne wnioski. Nie mam żalu do Warty, taką decyzję po prostu podjęto. 

Jest Pan zdania, że Ryszard Tarasiewicz faktycznie utrzyma Wartę, czy raczej nie starczy mu czasu na to, żeby zrealizować swoje założenia?

Trenera Tarasiewicza znam, bo to jest mój były trener z ŁKS-u Łódź, więc znamy się od wielu lat. Jest szalenie doświadczony i na pewno nie podjął pochopnego ruchu. Jeśli się na to zdecydował to myślę, że wie, co robi. Czas pokaże jak sytuacja będzie się rozwijała chociaż jestem przekonany, że po wyleczeniu urazów przez kluczowych zawodników i wdrożeniu nowych piłkarzy to wszystko spowoduje, że Warta zacznie zdobywać punkty. Jestem o tym przekonany. 

Czyli nie podziela Pan opinii według, której obecni spadkowicze są tak słabi, że Warta jest w stanie sama się utrzymać?

Nie ma co na to liczyć, bo najlepiej jest samemu punktować. Myślę, że kluczowe Warty będą rozgrywane w maju. To samo pokazała runda jesienna. Bardzo trudno jest zdobywać punkty z lokat 1-5, bo są to zespoly na naprawdę wysokim poziomie. Warta ma nadal dobrą sytuację wyjściową. Ma dodatni bilans ze Stalą Stalową Wolą, Pogonią Siedlce, Chrobrym Głogów, a na wiosnę czekać ją będą starcia na własnym terenie z Odrą Opole i Kotwicą Kołobrzeg, które wcześniej skończyły się pozytywnie dla Warty. Ma ona naprawdę dobrą sytuację wyjściową na co zapracowaliśmy jesiennymi meczami. 

Jak Pan wspomina trenera Tarasiewicza?

Jest na pewno pozytywną osobą. Wymagającą, ale pozytywną. Myślę, że z nim za sterami wszystko będzie okej i drużyna dobrze sobie poradzi.

Jego asystent - Tomasz Wolak - stwierdził, że jednym z największych problemów Warty były problemy mentalne. Podziela Pan ten pogląd? 

Ona jest kluczowa w sporcie. Od dobrego nastawienia zależy osiąganie dobrych wyników. Należy jednak pamiętać, że to nastawienie mentalne zawodników, które przekłada się na wynik jest zależne od wielu czynników. 

Czy jednym z takich czynników były problemy finansowe Warty? 

Wie Pan, że wciąż jestem związany kontraktem z Wartą? (z uśmiechem)

Rozumiem, że jego zapisy zabraniają rozmawiać na takie tematy. To jak zatem wygląda Pana obecna sytuacja w Warcie? Wciąż jest Pan pracownikiem klubu?

Wiąże mnie dalej kontrakt. Jestem zwolniony z obowiązku pracy. 

Odwrócę więc pytanie o mentalność piłkarzy i skieruję je na Pana. Po meczu z ŁKS-em, w którym postawił Pan na ofensywny skład, a Warta boleśnie za to zapłaciła, czuł Pan bezsilność? Miał Pan wrażenie, że bez względu na wybraną strategię Warta i tak jest na straconej pozycji? 

Mecz ŁKS-em mógł potoczyć się inaczej. W drugiej połowie mieliśmy dwie stuprocentowe sytuacje, żeby zdobyć bramkę. Poprzednie mecze też się nam źle układały. Wcześniej nie otrzymaliśmy rzutu karnego ze Stalą Rzeszów, nie wykorzystaliśmy przewagi ze Stalową Wolą. Mecz w Łodzi był trudny, ale mieliśmy sytuacje, żeby zapunktować. W meczu z ŁKS-em chcieliśmy zagrać ofensywnie i zdobyć bramki. Rozpoczęliśmy mecz z Filipem Walusiem - ofensywnym młodym zawodnikiem. Sytuacja kadrowa szła w dobrym kierunku i każdy kolejny tydzień przybliżał nas do tego, żeby realizować cele, bo nasi gracze wracali po kontuzjach. Uważam, że kluczowym zawodnikiem dla Warty jest Shun Shibata, czego potwierdzeniem jest runda jesienna. Z nim na boisku zdobywaliśmy punkty i kreowaliśmy sytuacje. Bardzo chciałem mieć takiego piłkarza jak on na pozycji numer osiem. 

Forsował Pan pomysł, żeby w zimowym oknie transferowym sprowadzić do Warty kogoś takiego, jak on czy jednak brak napastnika przeważył szalę na ich korzyść? 

Mieliśmy swoją wizję przebudowy zespołu, ale tak jak powiedziałem: nie tylko trener o tym decyduje. Dla mnie kluczowym ruchem było ściągnięcie napastnika o wysokiej jakości, bo ciężko bez tego zdobywać bramki. Najważniejszym punktem było ściągnięcie właśnie takiego gracza, a jeśli nie było na to możliwości, to wtedy znalezienie piłkarza na pozycję numer osiem. Prób na zapełnienie luki po Shibacie było kilka, bowiem testowaliśmy tam Żurawskiego, czy Gąskę. 

Skoro jesteśmy przy temacie młodzieżowców to chciałbym też zapytać o powody, dla których Jędrzej Grobelny z doświadczeniem Ekstraklasowym musiał ustąpić miejsca w bramce Leo Przybylakowi, który tak bogatego doświadczenia nie miał. A jednak to właśnie on dziś jest "jedynką" Warty, a Grobelny szuka szczęścia w Arce Gdynia.

Zadecydowały tylko aspekty sportowe. Leo Przybylak jesienią wygrał rywalizację i jak widać dzisiaj, nawet po zmianie trenera utrzymuje swoją pozycję w składzie. 

Trener Klepczarek o planach na przyszłość. "Niczego nie można być pewnym"

Po meczu z ŁKS-em, kiedy dowiedział się Pan o swoim zwolnieniu próbował Pan przekonywać włodarzy Warty, że jest to błąd i powinien Pan kontynuować swój projekt, czy został Pan postawiony przed faktem dokonanym? 

Absolutnie nie miałem zamiaru kogokolwiek przekonywać. Pracowałem do ostatniego dnia najlepiej jak mogłem i to nie wchodziło w grę. 

W jakich okolicznościach przebiegało Pana zwolnienie?

W poniedziałek, który był dniem wolnym prezes przekazał mi informację. Rozmowa była krótka przez wideorozmowę. 

Zaoferowano Panu pracę w strukturach Warty w jakimś innym sektorze klubu?

Nie było takiej sytuacji, a nawet jakby, to nie byłoby to możliwe. Nie rozważałbym takiej propozycji. 

Jakie zatem plany na najbliższą przyszłość Pan szykuje? Czeka Pan na oferty, czy ma Pan inne priorytety?

Mam dużo spraw rodzinno-organizacyjnych do nadrobienia. Mieszkam na co dzień w Warszawie, dwa lata spędziłem w Szczecinie, a ostatnie 7 miesięcy w Poznaniu. Jestem jednak gotowy do pracy w nowym klubie po ostatnich doświadczeniach i postaram się to wykorzystać przy najbliższej możliwości. Teraz jednak mam dużo spraw do nadrobienia. Jestem też w trakcie robienia kursu trenerskiego UEFA Pro, więc to też jest bardzo absorbujące. Jak tylko znajdzie się odpowiednia oferta to chciałbym wrócić do pracy. 

A w związku z uzyskiwaniem tej licencji, jakie wyzwania będą na Pana czekać? 

Są to trzydniowe zjazdy lub wyjazdy zagraniczne. Ostatnio byliśmy w Bratysławie, teraz czeka nas podróż do Nyonu do siedziby UEFA i staże zagraniczne. Został mi jeszcze niespełna rok do zakończenia kursu, ale jest to bardzo ciekawy i bardzo wartościowy program. Mam jeszcze przed sobą osiem miesięcy.

Uzyskanie tej licencji wiąże się ze zdaniem końcówych egzaminów, czy jest jakaś inna forma zaliczenia?

Obecny kurs jest oparty na wyjazdach i pracach w grupach. Jest mało teorii i bardzo dużo praktyki. W czerwcu wyjeżdżamy na młodzieżowe mistrzostwa Europy na Słowacji, gdzie Polacy będą uczestnikami. W trakcie kursu przede wszystkim pracujemy w grupach, gdzie wymieniamy się doświadczeniami. Nic nam nie jest narzucane, nie ma zaliczeń, nie ma niczego do nauki na pamięć. Dostajemy mnóstwo narzędzi, z których możemy, ale nie musimy korzystać. 

Co zatem decyduje o zdaniu kursu?

Trzeba go odbyć, zaliczać bieżące zadania grupowe dotyczące nauki języków, prezentację wyników mikrogrup, prezentacja analizy zespołu w Lidze Mistrzów i staż zagraniczny, z którego trzeba przygotować relację. Zaliczenie jest podsumowaniem całego kursu, ale nie słyszałem jeszcze, żeby ktoś tego kursu nie zdał. 

Kurs jest bardzo prestiżowy dla trenera, ale zastanawia mnie też to, czy podjąłby się Pan pracy jako asystent w wysoko notowanym zespole, gdyby była taka możliwość? 

Trudno mi odpowiedzieć. Dobrze się czuję w roli pierwszego trenera, pracowałem już w niej w kilku klubach i chcę podążać tą drogą, ale w piłce nożnej nie można niczego wykluczać, bo na najwyższym poziomie sztaby trenerskie są już tak rozbudowane, że naprawdę niczego nie można wykluczyć. To pokazuje choćby Lech, Legia, czy Raków, biorąc pod uwagę skalę osób z licencjami. W danym sztabie mogą być nawet trzy z licencjami UEFA Pro. Na dzisiaj nie myślę o byciu asystentem, ale piłka jest tak dynamiczna, że niczego nie można być pewnym. 

Skoro jesteśmy w temacie trenerskiego rzemiosła to tym akcentem zakończę naszą rozmowę, a mianowicie zapytam o to, co musi Pan jako trener Pana zdaniem poprawić w swojej pracy po przygodzie z Wartą? Jakie wnioski Pan wyciąga? 

To by było za duże uproszczenie, żeby wymienić jedną rzecz, którą musiałbym poprawić, by moja potencjalna drużyna funkcjonowała lepiej. Wiele czynników ma wpływ na to, jaki jest wynik sportowy. Gdyby jedna osoba o tym decydowała to myślę byłoby to za łatwe. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo