Pan Paweł był wyjątkowym sympatykiem Warty Poznań. Mimo ciężkiej choroby i świadomości, że jego stan zdrowia nie pozwoli mu prawdopodobnie obejrzeć całego sezonu, zdecydował się kupić karnet na wszystkie domowe mecze drużyny. W swoim ostatnim życzeniu poprosił rodzinę, aby podczas jego pogrzebu przeprowadzono zbiórkę pieniędzy na wsparcie klubu. Jego postawa i oddanie poruszyły całe środowisko Zielonych. W liście, prezes Artur Meissner podkreślił, że Warta przeżywa obecnie wyjątkowy okres - Zieloni odnoszą kolejne zwycięstwa i biją klubowe rekordy.
- Niestety, nie ma Pana już z nami i nie możemy wspólnie cieszyć się z tych sukcesów - napisał prezes.
Artur Meissner podzielił się tym, jak bardzo poruszyła go postawa kibica.
- Pana hart ducha i miłość do klubu wywarła na mnie niezatarte wrażenie. (…) Czasami w klubie nachodzi nas przekonanie, że jesteśmy sami. (…) Ale wtedy mają miejsce takie gesty i przypominam sobie, że określenie „Zielona Rodzina” nie jest pustym hasłem - przyznał prezes.
W liście znalazło się też zapewnienie, że Warta Poznań pozostanie w swoim historycznym domu przy Drodze Dębińskiej, niezależnie od sportowych awansów.
- Po tak długo wyczekiwanym powrocie do Poznania nie wyobrażam sobie już gry jako gospodarz w innym mieście i w innym miejscu niż nasz obiekt w Ogródku. Jesteśmy to między innymi właśnie Panu winni - dodał Meissner.
Klub zapowiedział, że upamiętni swojego wiernego kibica w wyjątkowy sposób. Na stadionie przy Drodze Dębińskiej zostanie zamontowana tabliczka z imieniem Pana Pawła na jednym z krzesełek. Pełna treść listu poniżej:
Komentarze (0)