Warta Poznań przystąpiła do spotkania z Widzewem nie tylko bez kontuzjowanych piłkarzy, ale także bez pauzujących za kartki Dario Vizingera oraz dwóch rozgrywających, Mateusza Kupczaka i Macieja Żurawskiego. Widzew też zagrał bez kilku zawodników, ale zdecydowanie był bardziej widoczny w polu karnym przeciwników. Momentami nie schodził z połowy Warty i raz za razem bardzo groźnie atakował bramkę Zielonych. Świetnie spisywał się w niej Jędrzej Grobelny, któremu zespół Dawida Szulczka zawdzięcza zachowanie zerowego konta. Grobelny obronił strzały m.in.: Terpiłowskiego, Kuna, Sancheza, Tkacza i Nunesa. Łącznie, piłkarze Widzewa strzelali na bramkę poznaniaków aż 26 razy, ale komplet punktów pojechał do stolicy Wielkopolski.
Zwycięskiego gola, w 20. minucie spotkania strzelił po szybkim kontrataku i asyście Kajetana Szmyta, Marton Eppel.
Serce, walka, szczęście, te trzy słowa przychodzą mi do głowy, kiedy myślę o tym meczu. Wcześniej szczęścia nam brakowało, dzisiaj nam dopisało. Nie gościliśmy w polu karnym Widzewa zbyt często, w przeciwieństwie do zespołu Widzewa, który akcji pod naszą bramką miał bardzo dużo. Serca i szczęścia było dzisiaj u nas bardzo dużo. Taka już jest piłka. Muszę jednak pochwalić moich piłkarzy, bo w zaistniałej sytuacji kadrowej robią wszystko, co mogą.
- powiedział Dawid Szulczek, trener Warty Poznań i nawiązał też do kolejnych urazów w ekpie Zielonych.
Dzisiaj na rozgrzewce straciliśmy Dimitriosa Stavropoulosa, a już w pierwszej minucie urazu doznał Miguel Luis. To oznacza, że czekają nas kolejne ciężkie tygodnie i trudne mecze.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.