Złe wspomnienia z Gibraltaru ciągną się za Lechem
O rywalizacji na Gibraltarze w polskich mediach powiedziano już wszystko. Lech Poznań w nieprawdopodobnych okolicznościach przegrał starcie z Lincoln Red Imps 1:2. Kolejorz całkowicie zaskoczył kompromitacją w fatalnym stylu zwłaszcza, że wcześniej na inaugurację rozbił Rapid Wiedeń aż 4:1. Szkoleniowiec rywali nie szczędził wtedy komplementów pod adresem mistrzów Polski.Tymczasem w starciu na Gibraltarze nie dość, że Kolejorz pierwszy stracił gola, to jeszcze dał się zaskoczyć w ostatnich minutach gry. Zawodnik Lincoln przelobował wtedy strzałem głową Bartosza Mrozka. Golkiper Lecha był ustawiony na tyle źle, że w efekcie otrzymał piłkę "za kołnierz", a Lech nie dał rady wywieźć choćby punktu.
Szansa na remis pojawiła się po tym, gdy bramkarz Lincoln wcześniej niefortunnie sfaulował w polu karnym zawodnika Kolejorza w 75. minucie. Ishak wykorzystał swoją sytuację, ale ta jedna akcja bramkowa i to ze stałego fragmentu gry zdecydowanie rozczarowywała w starciu z takim przeciwnikiem.
Lech z kolejnymi problemami po meczu z Lincoln FC
Niespodziewana porażka na Gibraltarze i strata w teorii łatwych punktów w Lidze Konferencji to nie jedyna przykra niespodzianka, jaka czekała na władze Lecha Poznań po tamtym meczu. Komisja Kontroli, Etyki i Dyscypliny UEFA zdecydowała się w dodatku nałożyć na klub aż dwie kary.Pierwsza dotyczyła nagannego zachowania kibiców Lecha Poznań, którzy w trakcie meczu wrzucali na boisko różne przedmioty, co było niezgodne z regulaminem rozgrywek. To spowodowało, że Kolejorz musi teraz zapłacić 2250 euro, czyli blisko 10 tysięcy złotych.
Sankcje nie ominęły również członka zespołu Kolejorza. Za swoje niesportowe zachowanie w trakcie spotkania z Lincoln FC czerwoną kartką w 43. minucie ukarany został kierownik zespołu Lecha Poznań - Mariusz Skrzypczak. W związku z tym nie będzie mógł wspierać swojej drużyny przy linii w następnym, wyjazdowym meczu z Rayo Vallecano. Starcie to odbędzie się 6 listopada o godzinie 21:00.
Komentarze (0)